niedziela, 3 stycznia 2016

Nie idźmy tą drogą



Uwag kilka na temat poselskiego projektu ustawy Prawo łowieckie,



złożonego w Sejmie dnia 22 grudnia 2015 r.
 


Prapoczątku powstania poselskiego projektu ustawy Prawo łowieckie, zwanego tu dalej Projektem, należałoby upatrywać... w pytaniu prawnym Naczelnego Sądu Administracyjnego, skierowanym do Trybunału Konstytucyjnego. Wyrokiem z dnia 6 listopada 2014 r. Trybunał orzekł, że 

Art. 27 ust. 1 w związku z art. 26 ustawy z dnia 13 października 1995 r. – Prawo łowieckie […] przez to, że upoważnia do objęcia nieruchomości reżimem obwodu łowieckiego, nie zapewniając odpowiednich prawnych środków ochrony praw właściciela tej nieruchomości, jest niezgodny z art. 64 ust. 1 w związku z art. 64 ust. 3 i art. 31 ust. 3 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej”,

jednocześnie określając termin utraty mocy obowiązującej przedmiotowego zapisu z upływem osiemnastu miesięcy od dnia ogłoszenia wyroku.
Jeżeli autorom Projektu przyświeca przede wszystkim pilna potrzeba rzetelnego wykonania wyroku, o którym mowa wyżej, to za miarę ich rzeczywistych intencji mogą służyć brzmienia art. 27, 28 i 29 Projektu.


Niestety, z art. 27, niezwykle rozbudowanego, de facto dla istoty sprawy wynika tylko jedno – każdemu właścicielowi, użytkownikowi wieczystemu albo zarządcy nieruchomości objętej projektem uchwały w sprawie podziału województwa na obwody łowieckie, co prawda gwarantuje się możliwość zgłaszania uwag, ale zarówno marszałek jak i sejmik województwa, tymi uwagami mogą się przejąć, ale też… nie muszą.

Kolejny zapis – art. 28, wyraźnie stanowi wyłącznie następną iluzję prawnego środka ochrony prawa własności, bowiem trudno wyobrazić sobie wystąpienie w rzeczywistości sytuacji, kiedy w wyniku objęcia nieruchomości reżimem obwodu łowieckiego, dotychczasowy sposób korzystania z niej zostanie istotnie ograniczony lub uniemożliwiony.

Nooo…, ale przecież mamy wspaniały :-) art. 29, który powinien usuwać już wszelkie wątpliwości malkontentów – z całą pewnością zapewnia on już „odpowiedni prawny środek ochrony praw właściciela nieruchomości”. Czy aby na pewno? Moim skromnym zdaniem jego ust. 1 i 2 zdradzają symptomy niezgodności z art. 53 ust. 7 Konstytucji RP. Uzależnienie prawa wystąpienia do sądu powszechnego – z wnioskiem o ustanowienie zakazu wykonywania polowania na nieruchomości – od ujawnienia przekonań religijnych wnioskodawcy lub wyznawanych przez niego zasad moralnych, wydaje się stanowić swego rodzaju presję, której stosowania Konstytucja we wskazanym zapisie zabrania. Niezależnie od tego art. 29 ust. 1 i 2 Projektu wydaje się być niezgodnym także z art. 32 Konstytucji. Dyskryminowanie osób indyferentnych pod względem religijnym oraz osób wyznających… nieodpowiednie zasady moralne, nie jest raczej najlepszym pomysłem na zgodność z Konstytucją.


Nowa definicja Polskiego Związku Łowieckiego, z którą spotykamy się w art. 35 ust. 1 Projektu, wprowadza dwa określenia, które nijak nie pasują do charakteru zrzeszenia, utworzonego mocą ustawy (a więc z woli ustawodawcy) do realizacji określonych zadań. Nie może być za społeczne uznane zrzeszenie, które społecznym w żadnej mierze nie jest, gdyż nie powstało z inicjatywy jakichkolwiek jego założycieli. Obowiązek ochrony środowiska naturalnego spoczywa przede wszystkim na władzy publicznej, co wyrażone jest w art. 5 oraz w art. 74 ust. 2 Konstytucji. PZŁ wykonuje zadania administracji państwowej z tym związane, więc bynajmniej nie może uzyskać statusu zrzeszenia także samorządnego, a wręcz przeciwnie – wymaga stałego nadzoru właściwych organów państwowych.

Art. 35 ust. 3 Projektu jest wierną kopią art. 32 ust. 3 obecnie obowiązującej ustawy, a brzmienie tego zapisu ustalone zostało mocą nowelizacji ustawą z dnia 10 stycznia 1997 r. Tak więc od dziewiętnastu już lat statut PZŁ nie jest nadawany przez właściwego do spraw środowiska ministra, ani zatwierdzany przez jakikolwiek zewnętrzny podmiot. Uchwalanie go przez Krajowy Zjazd Delegatów PZŁ uczyniło Polski Związek Łowiecki zrzeszeniem, któremu bardzo daleko w jego strukturze do organizacji o charakterze demokratycznym. Wymóg zatwierdzania statutu przez Sąd Okręgowy w Warszawie, a spotykamy się z tym nowym rozwiązaniem w art. 36 ust. 1 Projektu, jest tylko swego rodzaju próbą obejścia społecznych oczekiwań, próbą zatkania ust tym wszystkim, którzy zauważają zbyt daleko posuniętą niezależność tej – jak by nie było – monopolistycznej organizacji.


Warto też zauważyć, że art. 134 ust. 2 Projektu gwarantuje trwanie obecnego stanu, tzn. obowiązywanie statutu uchwalonego przez KZD PZŁ jeszcze w 2005 roku, z jego licznymi zapisami nie mającymi nic wspólnego z zasadami demokracji, przez okres jeszcze aż dwóch pełnych lat od dnia wejścia w życie ustawy na bazie Projektu. Chciałoby się zapytać – a w czyim to interesie aż tak długo?


Art. 40 Projektu, który jest prawie wierną kopią obecnie obowiązującego art. 33, pozbawiony jest dotychczasowego ust. 6:

„6. W sprawach utraty członkostwa w kole łowieckim, nabycia lub utraty członkostwa w Polskim Związku Łowieckim po wyczerpaniu postępowania wewnątrzorganizacyjnego albo od orzeczeń i postanowień kończących postępowanie dyscyplinarne stronom postępowania przysługuje, w terminie 14 dni od otrzymania rozstrzygnięcia kończącego postępowanie, odwołanie do sądu okręgowego, z zastrzeżeniem art. 42da ust. 3. Od orzeczenia sądu okręgowego kasacja nie przysługuje”.

Przypominam, że jego pierwotne brzmienie było następujące:

Art. 33
6. W sprawach nabycia lub utraty członkostwa w Polskim Związku Łowieckim oraz utraty członkostwa w kole łowieckim zainteresowany może - po wyczerpaniu postępowania wewnątrzorganizacyjnego - dochodzić swoich praw na drodze sądowej”,

ale zakwestionował je Trybunał Konstytucyjny, który wyrokiem z dnia 6 listopada 2012 r. zadecydował tak:

„2. Art. 33 ust. 6 ustawy powołanej w punkcie 1 w zakresie, w jakim nie przewiduje prawa członka Polskiego Związku Łowieckiego, wobec którego zastosowano sankcję dyscyplinarną inną niż utrata członkostwa w Związku lub w kole łowieckim, gdy przewinienie i orzeczona za nie sankcja nie mają wyłącznie charakteru wewnątrzorganizacyjnego, do wniesienia odwołania do sądu, jest niezgodny z art. 45 ust. 1 oraz art. 77 ust. 2 Konstytucji”.

Dla przypomnienia fragment Konstytucji RP:

„Art. 45
1. Każdy ma prawo do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki przez właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd”.

„Art. 77
2. Ustawa nie może nikomu zamykać drogi sądowej dochodzenia naruszonych wolności lub praw”.

Wykonując wyrok Trybunału Konstytucyjnego ustawą z dnia 12 grudnia 2013 r. o zmianie ustawy – Prawo łowieckie, wprowadzono brzmienie art. 33 ust. 6, które obowiązuje  do chwili obecnej. Zachodzi pytanie – jeżeli w sposób jednoznaczny członek PZŁ ma zostać pozbawiony ustawą prawa odwołania do sądu powszechnego w ściśle określonych, niezwykle istotnych dla niego sprawach, to czy aby na pewno nie jest ten fakt niezgodny z art. 45 ust. 1 oraz z art. 77 ust. 2 Konstytucji?


Art. 42 Projektu, w porównaniu z art. 34 obecnie obowiązującej ustawy, niebezpiecznie rozszerza paletę zadań PZŁ. Zbywając milczeniem błędną numerację punktów, nie sposób przejść do porządku dziennego nad następującymi zapisami:

„4) dbanie o dobre imię polskiego łowiectwa”

„5) czuwanie nadzór nad przestrzeganiem przez członków Polskiego Związku Łowieckiego prawa, zasad etyki, obyczajów i tradycji łowieckich”,

„12) inne zadania wynikające z ustaw i statutu PZŁ”.

Projekt nie precyzuje definicji „dobrego imienia polskiego łowiectwa”, ani sposobów dbania o nie. Jeżeli w dodatku określenie „czuwanie” zastąpione zostaje określeniem „nadzór”, to trudno nie zauważyć postępowania restrykcyjnego charakteru Polskiego Związku Łowieckiego wobec jego szarych członków. Niepokoić może również brzmienie pkt 12 – nie powinno być przyzwolenia ustawodawcy na to, aby zadania PZŁ uzupełniane były statutem, gdyż może prowadzić to w niebezpiecznym kierunku.


Kolejnym już oczywistym błędem rozpoczyna się brzmienie projektowanego art. 43, w którym nawiązuje się do art. 41, zamiast do 42. Razi też w oczy brzmienie pkt 13 – „prowadzenie hodowli gatunków zwierzyny”. Chciałoby się powiedzieć, że hodować można zwierzęta, może i zwierzynę, ale nigdy gatunki zwierząt czy zwierzyny. Niezależnie od tego, jeśli w pkt 8 czytamy, że swoje zadania PZŁ realizuje poprzez „kształtowanie i ochronę wizerunku polskiego łowiectwa”, to w powiązaniu z art. 42 pkt 4, znowu powinna ustawodawcy zapalić się lampka ostrzegawcza. Niepokoić powinno także brzmienie pkt 18, ściśle łączącego się z pkt 12 artykułu poprzedniego.


Do interesujących wniosków prowadzi analiza brzmienia art. 47 Projektu, w którym autorzy dokonują swego rodzaju cynicznej, prymitywnej transpozycji. Obecnie obowiązujący art. 35a ust. 2 proponują zastąpić zapisami wynikającymi z ustawy Prawo o stowarzyszeniach, do której odwołuje się ustawodawca w obecnie obowiązującym rozwiązaniu, gdy lakonicznie opisuje nadzór nad działalnością Polskiego Związku Łowieckiego. W taki oto sposób w Projekcie

1)     przedmiot potencjalnych żądań organu nadzorującego zostaje mocno ograniczony,
2)     likwiduje się aktualnie istniejącą możliwość nałożenia na PZŁ kary grzywny,
3)     możliwość uchylania przez sąd powszechny niezgodnych z prawem lub statutem uchwał organów PZŁ ograniczona zostaje do uchwał Krajowego Zjazdu Delegatów PZŁ, Naczelnej Rady Łowieckiej i Zarządu Głównego; poza kontrolą sądu mają pozostać m. in. uchwały 49. zarządów okręgowych, 49. okręgowych rad łowieckich oraz okręgowych zjazdów delegatów, a być może także sądów łowieckich.

Stan taki spowoduje, że nadzór ministra właściwego do spraw środowiska nad działalnością PZŁ, do tej pory postrzegany przez wielu za wyłącznie iluzoryczny, jeszcze bardziej zostanie osłabiony, co naturalną koleją rzeczy wzmocni nieuprawnioną, monopolistyczną pozycję zrzeszenia.


Zapisy rozdziału 9 Projektu, zatytułowanego „Odpowiedzialność dyscyplinarna”, są dość wierną kopią zapisów obecnie obowiązującego rozdziału 6a (wprowadzono je mocą ustawy nowelizującej z dnia 12 grudnia 2013 r.). Z tą jednak różnicą, że z niewiadomych przyczyn postanowiono całość zapisów gruntownie „przetasować”, a przy okazji uzupełnić je zapisami… prawie „żywcem wziętymi” z Regulaminu Sądów Łowieckich i Rzeczników Dyscyplinarnych w Polskim Związku Łowieckim – zarówno z obecnie obowiązującego, jak i z tego poprzedzającego go. Mam tu na myśli projektowane zapisy art. 64, 65 i 66. W ten oto sposób wymogi normatywne autorstwa decydentów PZŁ mają przeobrazić się w ustawowe.


Warto też zauważyć, że art. 51 ust. 1 Projektu dopuszcza sytuację, w której rzecznik dyscyplinarny, zamiast wykształcenia prawniczego lub administracyjnego, może legitymować się tylko gimnazjalnym, a nawet podstawowym, byle by miał co najmniej dziesięcioletni staż w Polskim Związku Łowieckim”. Zaiste kuriozalna to propozycja.



Art. 84 Projektu:

„Polowanie na zające odbywa się wyłącznie jako polowanie zbiorowe, przy udziale co najmniej sześciu myśliwych, przy czym naganianie odbywa się bez użycia psa”,

umiejscowiony został, tak jakby trochę z przypadku, pomiędzy zapisem dotyczącym dopuszczalnych prawem urządzeń optycznych (art. 83), stosowanych do celów łowieckich, a bardzo rozwlekłym zapisem (art. 85), dotyczącym aż kilkudziesięciu mniej czy bardziej zasadnych, a w przynajmniej kilku przypadkach także kompletnie irracjonalnych nakazów i zakazów podczas wykonywania polowania.

„Przez ponad pół wieku, z niewiadomych […] przyczyn, indywidualne polowania na zające były na przestrzeni lat różnymi, kolejnymi aktami prawnymi, a i normatywnymi PZŁ, po prostu wzbraniane. Z jakiego powodu? A któż to dzisiaj wie? Nawet chyba nie warto tego dochodzić, bo cóż to może mieć za znaczenie w sytuacji, kiedy pomysł ten zrodził się w niewiadomo czyjej głowie – bądź co bądź – w odległych, stalinowskich czasach, a następnie wprowadzony w życie, przetrwał aż do połowy pierwszej dekady XXI wieku. Pomysł był co prawda z gruntu irracjonalny, ale przekuty w czyn, oparł się zarówno zawieruchom historycznym, jak i jednocześnie wielu przemianom społeczno – politycznym w Polsce. Być może swoją długowieczność zawdzięcza także Polskiemu Związkowi Łowieckiemu, który na perspektywy jakichkolwiek reform wewnątrzorganizacyjnych okazał się równie, a może bardziej odporny, niż ten zakaz indywidualnych polowań na zające”.
(A. Jesionowicz, Brać Łowiecka 9/2013 r.)

Minister Środowiska, swoim rozporządzeniem z dnia 22 marca 2005 r. w sprawie szczegółowych warunków wykonywania polowania i znakowania tusz, być może dość przypadkowo, ale uwolnił polowania na zające z wyłącznie zbiorowych do także indywidualnych. Sytuacja była jednak niezauważona przez osoby zainteresowane i dopiero na początku roku 2013, zainspirowana działaniami autora niniejszego tekstu, rozpoczęła się publiczna dyskusja na temat prawnej możliwości indywidualnych polowań na zające. Efekt jej był taki, że… rozporządzeniem z dnia 29 lipca 2013 r. minister pospiesznie postarał się naprawić „błąd” swojego poprzednika sprzed ponad ośmiu laty i na powrót wprowadził przedmiotowy zakaz. Prawdopodobnie jednak z naruszeniem zasad poprawnej legislacji, gdyż już dnia 11 marca 2014 r. Prokurator Generalny zaskarżył do Trybunału Konstytucyjnego (PG VIII TKw 66/13) nie tylko tę przedmiotową normę, ale jeszcze kilka innych, zarzucając im niezgodność zarówno z art. 43 ust. 3 ustawy Prawo łowieckie, jak i z art. 92 ust. 1 Konstytucji RP.

Niezależnie od trwających nadal perturbacji z tym związanych, „chciałbym zapytać, czy aby na pewno […] wzięto pod uwagę wszystkie aspekty, dotyczące zakazu indywidualnych polowań na zające? Przecież chociażby w bardzo poważnej, obszernej pracy naukowej – „Przyczyny spadku populacji zająca szaraka w Polsce”, autorstwa m. in. takich autorytetów z dziedziny łowiectwa, jak dr hab. prof. Roman Dziedzic (kierownik zespołu), dr Robert Kamieniarz, dr Barbara Majer– Dziedzic, napisanej w 2000 r. na zamówienie […] Ministerstwa Środowiska, ani słowem nie wspomina się, jakoby indywidualne polowania na zające mogłyby mieć jakikolwiek negatywny wpływ na liczebność populacji zająca. Mało tego – przytoczono  w tej pracy naukowej wyniki dowodu empirycznego, potwierdzającego pogląd prof. Zygmunta Pielowskiego: »Prawdopodobnie użytkowanie łowieckie jest bodźcem powodującym podwyższenie rozrodczości, co zresztą może być potwierdzone wyższym stanem młodych zajęcy na powierzchniach poddanych eksploatacji w stosunku do liczby na terenach gdzie nie pozyskiwano zajęcy«
 (A. Jesionowicz, Brać Łowiecka 9/2013 r.).

Czas zatem może na pogrzebanie tego archaicznego, kompletnie nie przystającego do obecnych czasów zakazu indywidualnych polowań na zające?


Kwestia związana z przystrzeliwaniem broni, opisana w art. 86 Projektu, jest w środowisku myśliwych od wielu już lat postrzegana, z kilku przynajmniej względów, w kategoriach bardzo problematycznych. Wzmacniający ją projektowany obowiązek legitymowania się „ważnym zaświadczeniem o przystrzelaniu broni”, o którym mowa w art. 75 ust. 2 pkt 4, a pośrednio także w przepisie karnym art. 123 pkt 6, może skutkować bardzo poważnymi konsekwencjami, których projektodawcy zdają się nie dostrzegać lub przynajmniej bagatelizują je, że wymienię tylko powstający jednocześnie problem opłat za wydawanie przedmiotowych zaświadczeń. Tak więc kolejny już raz mamy w Projekcie próbę przeniesienia do kategorii ustawowej materii, która przez lata funkcjonowała w Polskim Związku Łowieckim oficjalnie jedynie jako pomocnicza (patrz: „Komunikat Zarządu Głównego PZŁ z dnia 5 kwietnia 2001 r. w sprawie zasad i warunków przystrzeliwania broni do celów łowieckich”), w zamyśle ułatwiająca łowieckie życie myśliwym, ale w części przypadków niestety także jako bezprawne narzędzie dyscyplinowania członków kół łowieckich. No to teraz może stać się narzędziem prawnym, tylko nie do końca wiadomo, komu i na jakich zasadach służącym.


Za interesujące, a więc warte dalszej dyskusji, można przyjąć rozwiązania, proponowane w rozdziale 12 Projektu, zatytułowanym „Szkody łowieckie”. Malutka przy tym uwaga – nie zauważam w art. 117 Projektu, będącym odpowiednikiem art. 48 obecnie obowiązującej ustawy, minimalnej wartości szkody, która aktualnie określona jest w pkt 4 na poziomie „wartości 100 kg żyta w przeliczeniu na 1 ha uprawy”. Nie zauważam także tejże minimalnej wartości szkody w art. 2 pkt 27 Projektu, gdzie podana jest definicja szkody łowieckiej. Czyżbym coś przeoczył?


Jak czytamy w uzasadnieniu do Projektu:

Trybunał podkreślił, że do wykonania wskazań zawartych w Wyroku Trybunału konstytucyjnego niezbędna jest ingerencja ustawodawcy polegająca na zmianie ustawy Prawo łowieckie”.

Cóż, każdy może wysłuchać z odtworzenia raz jeszcze ogłoszenie wyroku przez Trybunał Konstytucyjny dnia 10 lipca 2014 r. W przedstawionym tuż potem uzasadnieniu do tego wyroku wyraźnie słychać:

„Powinno to skłonić ustawodawcę do poszukiwania rozwiązań o charakterze systemowym – a nie do kolejnej, punktowej nowelizacji – takiego rozwiązania, które pozwoli na dostosowanie całego modelu gospodarki łowieckiej i funkcjonowania podmiotów wykonujących tę gospodarkę do aktualnie obowiązujących norm konstytucyjnych i zdecydowanie wyższego, niż w momencie uchwalania tej ustawy, standardu ochrony prawa własności”.

Prokurator Wojciech Sadrakuła, reprezentujący wówczas przed Trybunałem Prokuratora Generalnego, tuż po ogłoszeniu wyroku, stwierdził wprost:

”… cała ustawa Prawo łowieckie winna zostać przeanalizowana przez ustawodawcę i zastąpiona nowym aktem prawnym, lepiej dostosowanym do naszej rzeczywistości konstytucyjnej”.





Reasumując – poselski projekt ustawy Prawo łowieckie, wniesiony do Sejmu dnia 22 grudnia 2015 r., stanowi głównie kompilację zapisów aktualnie obowiązującej ustawy z dnia 13 października 1995 r. – Prawo łowieckie, poselskiego projektu ustawy (VII kadencja, druk 3192 i 2970) o zmianie ustawy – Prawo łowieckie według stanu na dzień 5 sierpnia 2015 r., rozporządzenia Ministra Środowiska z dnia 22 marca 2005 r. w sprawie szczegółowych warunków wykonywania polowania i znakowania tusz, statutu Polskiego Związku Łowieckiego, Regulaminu Sądów Łowieckich i Rzeczników Dyscyplinarnych w Polskim Związku Łowieckim, Komunikatu Zarządu Głównego Polskiego Związku Łowieckiego z dnia 5 kwietnia 2001 r. w sprawie zasad i warunków przystrzeliwania broni do celów łowieckich, a także ustawy z dnia 7 kwietnia 1989 r. Prawo o stowarzyszeniach. Łączenie fragmentów tekstów z różnych źródeł w jeden, z całą pewnością następowało najczęściej na zasadzie bezkrytycznego stosowania niedopuszczalnej w takich przypadkach, a i kompromitującej autorów Projektu, metody „kopiuj-wklej”. Tylko najistotniejsze z ich punktu widzenia problemy, a dokładnie rzecz biorąc – z punktu widzenia interesu nieoficjalnych lobbystów Projektu, doczekały się gruntownej analizy i zapisów sformułowanych na nowo, z największą starannością. W ten oto sposób powstał Projekt niby całkowicie nowej ustawy Prawo łowieckie, autorstwa grupy posłów VIII kadencji, mający urzeczywistniać wyborcze hasło wiodącej partii – „zmiana na lepsze”. De facto jednak mamy tu do czynienia z Projektem, który w zasadzie wprowadza zaledwie kosmetyczne zmiany do – co tu dużo ukrywać – od ponad sześćdziesięciu już lat permanentnie ułomnego modelu łowiectwa polskiego, ale jednocześnie wzmacnia betonowe już granice coraz bardziej niezależnego od struktur rządowych swoistego państwa w państwie, jakim niewątpliwie jest monopolistyczne zrzeszenie Polski Związek Łowiecki na tle Rzeczpospolitej Polskiej.



Nie idźmy tą drogą.





Suplement

Jeden z przedstawicieli świata naukowego, zajmujący się łowiectwem i ochroną przyrody, z którym czasem wymieniam poglądy, zagadnięty przeze mnie ostatnio na temat poselskiego projektu ustawy Prawo łowieckie, napisał do mnie tak:

Zaciekawił mnie rozdział 3, czyli ten o zwierzętach łownych i jestem przerażony. Jest to kompletny bełkot, zarówno w sferze pomysłu  i konstrukcji zapisów w tym rozdziale, jak i treści, które zawiera. Nie wiem, czy śmiać się, czy płakać, pewnie raczej płakać. 
Cały ten rozdział nie nadaje się w ogóle do akceptacji jako akt prawny rangi ustawy, tak więc tylko zwrócę Ci uwagę na nieprawidłowości biologiczne:

1.  Naukowa nazwa łacińska norki amerykańskiej  to już od dawna Neovison vison, a nie Mustela vison.

2. Co oznacza zapis: bażant (Phasianus ssp.)?
Zapis ssp. w taksonomii oznacza podgatunek. Czy chodziło tu o jakiś konkretny podgatunek bażanta Phasianus colchicus? Jeśli tak, to należało po skrócie ssp. podać nazwę tego podgatunku. Czy może chodziło o każdy podgatunek P. colchicus?  A może miał to być raczej zapis spp., a nie ssp.? Zapis spp. oznacza większą niż 1 liczbę gatunków w obrębie tego samego rodzaju.  Ale w praktyce taki zapis oznaczałby wtedy, że gatunkiem łownym jest każdy gatunek z rodzaju Phasianus, co w praktyce dopuszczałoby hodowlę i zasiedlanie każdym gatunkiem z tego rodzaju, np. bażantem zielonym P. versicolor.

3.   Nie ma ssaka o naukowej nazwie dziki królik. Jest za to królik dziki lub królik europejski.

4.   Dlaczego gatunki obce  to tylko nierodzime dla naszej fauny łowne gatunki drapieżne? Nie dość, że tylko drapieżniki, to jeszcze tylko łowne?
A co z jeleniem sika czy muflonem? Co z ptakami typu bernikla czy gęsiówka egipska, sterniczka jamajska? Co z szakalem złocistym, który już u nas jest?

5. Gdzie przy tak idiotycznym podziale na zwierzynę grubą i drobną wsadzić wilka, jeżeli kiedyś byłby on znów wprowadzony na listę gatunków łownych? Jako zwierzynę drobną?

6.  Pomysł, aby do jednego akapitu wrzucić ptaki i wszelkie ssaki razem, według kolejności alfabetycznej, jest bezsensowny. W ogóle bezsensownym jest wpisywanie do ustawy gatunków. Tak naprawdę, każde wycofanie gatunku będzie oznaczało konieczność zmiany ustawy. Bo nie przewidzieli wycofania, tylko jest zapis o ewentualnym uznaniu innych gatunków za łowne.
Powinien być w ustawie tylko podział, sensowny oczywiście, na zwierzynę taką i owaką, z zapisem, że konkretne listy gatunków będzie wyznaczał Minister Środowiska”.