poniedziałek, 18 lipca 2016

STOP odbieraniu przywilejów :-)





Czy aprobujesz proponowane przez Ministerstwo Środowiska zmiany w ustawie łowieckiej odbierające kołom łowieckim prawo pierwszeństwa do podpisywania nowych umów dzierżawy na dotychczas dzierżawione obwody oraz pozwalające PZŁ na wnioskowanie do wydzierżawiającego o wypowiedzenie kołu umowy dzierżawy obwodu bez zachowania terminu wypowiedzenia?”


Prezentuję pogląd, że ustawa Prawo łowieckie, a także zapisy przedmiotowego projektu ustawy o zmianie ustawy Prawo łowieckie ( http://legislacja.rcl.gov.pl/docs//2/12286050/12355852/12355853/dokument224172.pdf ), tworzą w sumie tak beznadziejne rozwiązania dla polskiego łowiectwa, że nie zauważam różnicy w sytuacji – ten czy ów zapis pozostanie normą prawną czy zostanie zastąpiony mniej lub jeszcze bardziej niedorzecznym. Autor ankiety skupia się na problemie zagrożenia odebrania kołom łowieckim, jako dotychczasowym dzierżawcom, prawa do pierwszeństwa w zawieraniu umów dzierżawy na dalszy okres. Z jednej strony znany jest Piotr Gawlicki  z krytycznego stosunku do monopolistycznej pozycji Polskiego Związku Łowieckiego w dopuszczaniu do wykonywania polowania ( http://www.lowiecki.pl/felietony/tekst.php?id=240 ), ale teraz sprzeciwia się, gdy zabiera się pięćdziesięciosiedmioletni już (a więc rodem jeszcze z czasów komuszych) przywilej kołom łowieckim, które przecież w obecnej formule są wręcz synonimem monopolistycznego modelu łowiectwa w Polsce. A wystarczy przywrócić – jak było to w Polsce okresu międzywojennnego i jest dzisiaj w większości krajów Europy – funkcjonowanie obwodów łowieckich prywatnych, wspólnych i własnych państwa, a znikną nie tylko monopole i nieuprawnione przywileje. Uregulowana jednocześnie w końcu może zostać kwestia ochrony praw własności właścicieli gruntów wchodzących dzisiaj w skład obwodów łowieckich, a także problem odszkodowań łowieckich, który mimo uchwalenia ostatnio ustawy  z nim związanej ( http://orka.sejm.gov.pl/opinie8.nsf/nazwa/219_u/$file/219_u.pdf ), twardym orzechem do zgryzienia dla ekipy rządzącej nadal pozostanie.

wtorek, 12 lipca 2016

Obrońca interesów kół łowieckich czy własnej…





Jeżeli prezes Warszawskiej Okręgowej Rady Łowieckiej – pan Gustaw Mroczkowski,  w czającym się projekcie ustawy o zmianie ustawy – Prawo łowieckie ( http://www.lowiecki.pl/prawo/ustawa/projekt_zmiany_ustawy_3_06_2016.pdf ) zauważa jedynie takie zagrożenia, o których pisze do Ministra Środowiska (http://www.lowiecki.pl/aktualnosci/ORL_Warszawa_do_ministra_Szyszko.jpg ), a na wszystkie pozostałe jest głuchy i ślepy, to jeszcze dzisiaj wzniosę toast… na pohybel WORŁ i wszystkim pozostałym okręgowym radom łowieckim. Na dobrą sprawę w tym zakichanym naszym modelu łowiectwa rady te są najmniej potrzebne. Pan Mroczkowski obudził się z letargu, bo mu nagle PZŁ ustawą chce podkopać i tak w części zaledwie iluzoryczne kompetencje okręgowych rad łowieckich, do których tak bardzo się jednak przyzwyczaił. Weźmy pod uwagę przykładowo takie uprawnienie jak

㤠127
11) powoływanie i odwoływanie:
a) łowczego okręgowego, w uzgodnieniu z Łowczym Krajowym”.

Spytam – ile razy w swojej historii WORŁ postawiła się panu Blochowi i powołała łowczego okręgowego według własnego uznania? Zaryzykuję stwierdzenie – ANI RAZU, bowiem nie stać jej było na cokolwiek innego. To po co taka kompetencja dla okręgowych rad łowieckich?

Zwoływać raz na kilka lat okręgowy zjazd delegatów z powodzeniem mógłby zarząd okręgowy. Z powoływaniem prezesów i sędziów okręgowego sądu łowieckiego, a także okręgowych rzeczników dyscyplinarnych i jego zastępców, poradziłaby sobie przykładowo Naczelna Rada Łowiecka (i tak nie ma za wiele do roboty :-) po przedstawieniu kandydatur przez zarządy okręgowe.

„Rozwiązywanie kół i wykluczanie kół ze Zrzeszenia” już od dawna nie powinno należeć do kompetencji okręgowych rad łowieckich. To sprawa zbyt poważna, aby mogła rozgrywać się na szczeblu okręgu. Możliwość odwoływania się od uchwał orł tylko niepotrzebnie przedłuża całą procedurę.

Pozostałe uprawnienia to w zdecydowanej większości tylko sztuczne argumenty na podtrzymywanie przy życiu orł. Już sześć lat temu o okręgowych radach łowieckich pisałem tak: http://forum.lowiecki.pl/read.php?f=15&i=93345&t=93319&v=t .

Pan Gustaw Mroczkowski, dla ukrycia najważniejszej dla niego kwestii (czytaj: dla ochrony funkcyjnego stołka, na którym siedzi – pkt 2 jego wystąpienia), a jednocześnie w poszukiwaniu sojuszników, deklaruje się nagle jako wielki obrońca interesów kół łowieckich (pkt 1, 3 i 4 wystąpienia). A co robił pan prezes, gdy na początku obecnej kadencji Sejmu mieliśmy wręcz swoisty wysiew sejmowych projektów (http://forum.lowiecki.pl/read.php?f=15&i=120663&t=120663&v=t ) – jeden duurniejszy od drugiego, a także wówczas, kiedy za  Platformy Obywatelskiej składane były równie absurdalne pomysły (http://orka.sejm.gov.pl/Druki7ka.nsf/0/4139493B85C58572C1257E98004CCA9C/%24File/3749.pdf )?

Nie podoba się panu Mroczkowskiemu ustawa z dnia 22 czerwca 2016 r. o zmianie ustawy – Prawo łowieckie
 (http://orka.sejm.gov.pl/opinie8.nsf/nazwa/219_u/$file/219_u.pdf ). Martwi się wielce dzisiaj o finanse kół, a gdzie był wówczas, gdy grupa posłów, niewątpliwe inspirowana przez tzw. Nowy Świat, dnia 19 lutego 2015 r. wniosła do Sejmu RP poselski projekt ustawy o szkodach łowieckich, ubezpieczeniach obowiązkowych od szkód łowieckich, Łowieckim Funduszu Odszkodowawczym oraz o zmianie niektórych ustaw (http://lowiectwookiemartura.blogspot.com/2015/02/fundusz-jego-prawdziwe-oblicze_25.html )? Już tylko pobieżna lektura przedmiotowego projektu nie pozostawia cienia wątpliwości, że chodziło w nim nie tyle o uregulowanie kwestii bezpośrednio związanych ze szkodami łowieckimi w uprawach i płodach rolnych, ale przede wszystkim o coś więcej – o ciepłe, dobrze płatne posadki na długie lata dla kilku, kilkunastu, a być może nawet dla wielu prominentnych sprzymierzeńców obecnie rządzącej ekipy w PZŁ. Ostrzegał pan Gustaw Mroczkowski wtedy o zagrożeniach dla kół płynących? Nagle się dzisiaj obudził, gdy mu ktoś na odcisk nadepnął?

Panie Prezesie Warszawskiej Rady Łowieckiej, Panie Gustawie Mroczkowski. Prezentuję pogląd, że polskie łowiectwo potrzebuje całkowicie nowej ustawy Prawo łowieckie, zmieniającej tę o komuszych korzeniach z roku 1952. Za Trybunałem Konstytucyjnym opowiadam się za poszukiwaniem

rozwiązań o charakterze systemowym - a nie kolejnej, punktowej nowelizacji - takiego rozwiązania, które pozwoli na dostosowanie całego modelu gospodarki łowieckiej i funkcjonowania podmiotów wykonujących tę gospodarkę do aktualnie obowiązujących norm konstytucyjnych i zdecydowanie wyższego, niż w momencie uchwalania tej ustawy, standardu ochrony prawa własności”.

Za prokuratorem Wojciechem Sadrakułą, reprezentującym Prokuratora Generalnego
przed Trybunałem w roku 2014, dodam jeszcze:

„… cała ustawa Prawo łowieckie winna zostać przeanalizowana przez ustawodawcę i zastąpiona nowym aktem prawnym, lepiej dostosowanym do naszej rzeczywistości konstytucyjnej. W tej chwili jest tak, że kluczowym przepisem ustawy jest przepis nawet nie rozpatrywany przez Trybunał w dniu dzisiejszym, ale determinujący wszystko, łącznie z owymi obwodami łowieckimi, a mianowicie taki, że zwierzyna łowna w stanie wolnym stanowi własność skarbu państwa. W związku z tym nie właściciel gruntu decyduje o wydzierżawieniu gruntu w celu dokonywania polowania, ale o tym decydują inne podmioty. Co gorsza, o tym czy dany grunt wejdzie w skład obwodu łowieckiego czy nie wejdzie, nie ma żadnego prawa głosu właściciel. Właściciel nie jest nawet konsultowany w tej sprawie. Owszem, różne podmioty wyrażają swoje opinie - czy to Lasy Państwowe, czy to Polski Związek Łowiecki, czy to izby rolnicze; wszyscy, tylko nie właściciel. Właściciel z resztą nie może nie tylko się sprzeciwić włączeniu swojej nieruchomości w skład obwodu łowieckiego, ale nawet nie może tego opiniować, potem protestować przeciwko temu, zgłaszać jakichś skutecznych środków prawnych, bo ustawa mu to uniemożliwia. A przecież prawo wykonywania polowania na danym gruncie wiąże się z określonymi ograniczeniami prawa własności […]”.

A Pan, Panie Prezesie Mroczkowski, tu o jakichś dyrdymałach prawisz, że albo pan Bloch zrezygnuje z planów de facto unicestwienia okręgowych rad łowieckich, albo pójdziesz Pan na czele uzbrojonych przynajmniej w kosy „prawie stu dwudziestu tysięcy członków Polskiego Związku Łowieckiego, ich ojców i dziadków”, na siedzibę Zrzeszenia na Nowym Świecie 35. Opanuj się Pan w swoich zamiarach :-) i zanim pan Bloch Pana na dobre ze struktur PZŁ wyleje (a nie takie numery z jego udziałem miały miejsce w przeszłości - http://lowiectwookiemartura.blogspot.com/2016/06/przewrot-kwietniowy-w-pz-dnia-29.html  :-), zrób Pan coś spektakularnego dla polskich myśliwych. Ale tak, aby naprawdę przeszedł Pan do historii, jako wyjątkowy po linii łowieckiej „mąż stanu”. 


SUPLEMENT
 
Swoje wstępne uwagi na temat przedmiotowego projektu ustawy poczyniłem już na początku czerwca m.in. w dyskusji Projekt ustawy o zmianie ustawy - Prawo łowieckie - http://forum.lowiecki.pl/read.php?f=15&i=122656&t=122656 . Pan Gustaw Mroczkowski aż miesiąca potrzebował na to, aby zajarzyć, że pan Bloch planuje jeszcze bardziej ograniczyć i tak już mizerne kompetencje okręgowych rad łowieckich. Argumenty jednak, jakich zdecydował się użyć do podniesienia larum na tę okoliczność, i oczywiście koniecznie jednocześnie także na temat ogólnej ułomności projektu, dobrał w sposób niezwykle populistyczny. Cóż lepiej może zadziałać na umysły masy składkowej niż odwołanie się do zagrożenia utraty przez koła łowieckie:

a)     pierwszeństwa w zawarciu umowy dzierżawy na kolejne dziesięciolecia,
b)     płynności finansowej,
c)      majątku?

Jak zapewne pomyślał, tak też uczynił i spłodził pismo do Ministra Środowiska, w którym oprócz wynurzeń na poziomie faceta z kapelusikiem z piórkiem, nie zawarł  ani słowa o tym, co stało się podłożem dla powstania projektu ustawy. Ani słowa o zaledwie pozorach rzetelnego wykonania wyroku Trybunału Konstytucyjnego z dnia 10 lipca 2014 r. - http://forum.lowiecki.pl/read.php?f=15&i=122684&t=122656&v=t . Bo to temat niechwytliwy, kompletnie nie interesujący myśliwych? Bo to temat, na którym w PeZeteLe nic ugrać nie można? Może i w PeZeteLe nie, ale do spółki z wciąż nie rozwiązanym (jest ustawa, ale nie wiadomo, czy zaskoczy :-) problemem szkód łowieckich, problem ochrony praw własności właścicieli gruntów być może już niedługo stanie się katalizatorem do odłożenia w komplecie obecnych uwarunkowań prawnych do lamusa.

niedziela, 3 lipca 2016

„Naprawa państwa”




Z wczorajszego przemówienia prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego:

„Naprawa państwa spokojna, czasem może nawet ostrożna, ale konsekwentnie idąca w stronę jakości, którą można określić jako nowe państwo, które z komunizmem i z postkomunizmem nie będzie miało już nic wspólnego...”.

Uwierzę, gdy zobaczę. Rozumiem, że Polski Związek Łowiecki to zaledwie malutki, pojedynczy elemencik funkcjonowania państwa polskiego, ale bezpośrednio dotyczący 120 tys. jego obywateli, a pośrednio nawet prawie wszystkich pozostałych. Jeżeli więc zarządza nim ekipa żywcem wzięta z okresu postkomunizmu, w oparciu co prawda o ustawę z dnia 13 października 1995 r. Prawo łowieckie, ale wywodzącą się z jeszcze komuszego dekretu z dnia 29 października 1952 r. o prawie łowieckim, to po wczorajszym wystąpieniu prezesa Prawa i Sprawiedliwości oczekuję od jego ekipy „naprawy państwa” także w obszarze zarządzania łowiectwem. Przecież niewątpliwie stanowi ono jeden z elementów szeroko pojętej ochrony środowiska, którą z mocy Konstytucji Rzeczpospolita Polska swoim obywatelom zobowiązana jest zapewnić.



Z całą pewnością nic wspólnego z poważną „naprawą państwa” nie może mieć Projekt ustawy z dnia 3 czerwca 2016 r. o zmianie ustawy Prawo łowieckie - http://legislacja.rcl.gov.pl/docs//2/12286050/12355852/12355853/dokument224172.pdf . Gdyby przekuty był w ustawę, byłaby ona wprowadzeniem zaledwie kosmetycznych zmian do – co tu dużo ukrywać – od ponad sześćdziesięciu już lat permanentnie ułomnego modelu łowiectwa polskiego,ale jednocześnie wzmacniała by żelbetowe już granice coraz bardziej niezależnego od struktur rządowych (obecnych, ale również i przyszłych) swoistego państwa w państwie, jakim na tle Rzeczpospolitej Polskiej niewątpliwie jest monopolistyczne zrzeszenie Polski Związek Łowiecki.

Zdumiewa mnie fenomen komuszego Polskiego Związku Łowieckiego. On nie tylko przez całe dziesięciolecia (od 1953 r.) opierał się przeróżnym zawieruchom politycznym, ale wygląda mi na to, że może oprzeć się również „naprawie państwa”, o której wczoraj z dumą obwieszczał prezes Prawa i Sprawiedliwości. Najbliższa przyszłość okażę, czy nadal będziemy mieli do czynienia z dalszym umacnianiem nie tyle już tylko monopolistycznego zrzeszenia, ile od prawie już dwudziestu lat w zasadzie niezależnej od nikogo, noszącej znamiona prawie prywatnej organizacji łowieckiej, zarządzanej twardymi rękoma zaledwie – z górą licząc – trojga osób. Jak takie kuriozum może istnieć w podobno ciągle jeszcze demokratycznym państwie Europy drugiej dekady XXI wieku, a może przede wszystkim w naprawionym już zapewne niebawem państwie polskim, wie chyba tylko sam św. Hubert. No, może do spółki z prezesem Prawa i Sprawiedliwości.

piątek, 1 lipca 2016

Dzików za dużo? Znieśmy bariery ograniczające ich pozyskiwanie



Populacja dzika w Polsce ciągle się rozrasta? Mimo apeli rolników oraz Ministra Środowiska, a także Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi, pozyskiwanie jest wciąż na za małym poziomie? Co zrobić, aby sytuacja uległa diametralnej zmianie? Hm… Sądzę, że w końcu powinno się przede wszystkim znieść bariery ograniczające pozyskiwanie.



Czy może mi ktoś uzasadnić potrzebę planowania pozyskiwania dzika? Dlaczego nie można ograniczyć się wyłącznie do ewidencjonowania odstrzeliwania? Czyżby „planowanie dzików było potrzebne wyłącznie po to, aby w razie niewykonania planu koło musiało zapłacić karę do funduszu odszkodowawczego” (źródło: Łowiecki, MARS)? A może po to, że gdy plan zostanie przekroczony, to przykładowo łowczemu można postawić przed sądem zarzut z ar. 52 ust. 5 ustawy Prawo łowieckie (grozi kara do roku pozbawienia wolności), a nad kołem wówczas może zawisnąć widmo zapłaty ekwiwalentu za „bezprawnie pozyskaną zwierzynę”. 2300 zł x liczba dzików ponad plan.


Dlaczego liczba dzików przeznaczona do strzelenia przez jednego myśliwego w kole uzależniona musi być od „widzi mi się” łowczego? Dlaczego myśliwemu nie wolno strzelić każdej napotkanej sztuki? Dlaczego ciągle musi posiadać na tę okoliczność  upoważnienie do wykonywania polowania indywidualnego? Dlaczego nie może wystarczyć tu samo członkostwo w kole łowieckim wraz z oczywiście posiadanymi uprawnieniami do wykonywania polowania?


Dlaczego nie przyznać otwarcie, że rozporządzenie Ministra Środowiska z dnia 17 grudnia 2014 r. zmieniające rozporządzenie w sprawie określenia okresów polowań na zwierzęta łowne ( http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU20140001901 ), okazało się nie „zbrodnią”, ani „haniebną decyzją”, jak to krzyczał swego czasu prof. Szyszko, a… strzałem w dziesiątkę i warto przedłużyć jego żywot?

Oczywiście nie powinno strzelać się do prowadzących loch, jest to rzecz bardzo naganna, ale dlaczego strzał do każdej lochy w okresie ochronnym (również do samur) od lat w przepisach karnych ustawy Prawo łowieckie zagrożony jest karą pozbawienia wolności aż do lat 5?

Dlaczego do dzików nie wolno strzelać z użyciem sztucznego światła czy lunet noktowizyjnych?

Dlaczego w końcu nie wprowadzić takiego modelu łowiectwa w Polsce, który po pierwsze – niewydolny Polski Związek Łowiecki pozbawiłby nieuprawnionych, bezsensownych monopoli, a po drugie – umożliwiłby rolnikom „wziąć swoje sprawy w swoje ręce”?

Błąd sędziego zadecydował o końcowym sukcesie przeciwników w meczu Polska – Portugalia




Naszym piłkarzom należą się wielkie gratulacje za występ podczas Euro 2016. Niezależnie od tego, chociaż to i tak niczego nie zmienia, nie wiem dlaczego o tym nie mówi się, ale podczas strzelania karnego przez Błaszczykowskiego doszło do bezspornego błędu sędziego, a nawet dwóch sędziów, bo drugi stał przy bramce i obserwował zachowanie bramkarza. Jednemu i drugiemu uwadze uszedł fakt, że bramkarz Portugalii, zanim Błaszczykowski uderzył piłkę, wyraźnie (30 – 50 cm) stracił kontakt z linią bramkową, co ewidentnie jest niezgodne z przepisami dotyczącymi egzekwowania rzutów karnych. Strzał powinien być powtórzony. Wykonałem sobie analizę (z klatką STOP) egzekwowania wszystkich rzutów karnych w tym meczu i co ciekawe – w każdej z pozostałych sytuacji (7) obaj bramkarze zachowali się poprawnie, do końca wytrzymując kontakt z linią bramkową. Poza tą jedną, jedyną, decydująca o losach całego meczu. Błąd ten śmiało można przyrównać (w innej sytuacji) do przykładowo strzelenia decydującego gola… z ewidentnego  spalonego.

Jeszcze raz – Portugalia zwyciężyła po koszmarnym błędzie sędziów. Fe…