niedziela, 28 lutego 2016

.Nowoczesna na razie mnie zawodzi




Okoliczności towarzyszące pierwszemu czytaniu poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy Prawo łowieckie (druk nr 219), do którego doszło w Sejmie dnia 25 lutego 2016 r., nadal nie pozwalają mi zapomnieć o tym wydarzeniu. O swoich wrażeniach na gorąco pisałem już wcześniej, a teraz chciałbym osobno zdań kilka poświęcić stanowisku .Nowoczesnej, zaprezentowanym podczas obrad przez posłankę panią Ewę Lieder. Nie ukrywam, że podobnie jak i wielu innych Polaków przeciwnych polityce Prawa i Sprawiedliwości, również i ja – z lekka zawiedziony ośmioma latami rządów Platformy Obywatelskiej, od pewnego czasu z nadzieją spoglądam w kierunku programu i poczynań tego nowego na politycznym firmamencie ugrupowania. Od czwartku moje nadzieje są w stanie mocno nadwyrężonym, a to z powodu tekstu, który wygłosiła w Sejmie przedstawicielka .Nowoczesnej. W zasadzie niczym specjalnym się on nie różnił od pozostałych, wygłoszonych z mównicy sejmowej przez kolejnych apologetów krzywdzonych przez wszystkie możliwe żywioły rolników, ale właśnie ze strony ugrupowania pana Ryszarda Petru najbardziej mnie zabolał, gdy już do końca go wysłuchałem. Rozumiem chęć przypodobania się szerokiej rzeszy wyborców ze środowiska wiejskiego, ale wszystko powinno mieć swoje granice, a przede wszystkim oparcie w racjonalizmie, zwłaszcza że o doświadczenia na tym polu tak trudno. Ponadto warto zajrzeć do wciąż obowiązującej Konstytucji RP, w której w art. 2 zapewnia się obywateli naszego kraju o fakcie następującym:

„Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej”.

Jeżeli, jak planuje się, a w dodatku nawołuje do tego .Nowoczesna, „ewidentna krzywda” rolników ma być naprawiona nagle i niespodziewanie, w dodatku kosztem wyłącznie myśliwych, no bo przecież – jak ogłosiła to propagandowo w Sejmie pani Lieder z .Nowoczesnej – nie może być tak, że „ich działalność współfinansowana jest przez obywateli i obywatelki Rzeczypospolitej”, a ponadto „stanowią tylko 0,3% społeczeństwa, przy czym 63% Polaków deklaruje brak akceptacji dla łowiectwa”, to ja nie zauważam w wystąpieniu pani posłanki, po pierwsze – zbyt dużej dbałości o trzymanie się obiektywnej prawdy, a po drugie – poszanowania zasad demokratycznego państwa prawnego, w szczególności zasady ochrony zaufania obywatela do państwa i stanowionego przez nie prawa, a także reguł stanowienia prawa. A przechodząc do niektórych tylko szczegółów wystąpienia pani Lieder…

Nieprawdą jest, że „ich (przyp.: myśliwych) działalność współfinansowana” była, jest czy aktualnie może być „przez obywateli i obywatelki Rzeczypospolitej”. Ustawa Prawo łowieckie wyraźnie stanowi (a nie projektuje się zmiany tych zapisów):

„Art. 35.1. Działalność Polskiego Związku Łowieckiego jest finansowana z funduszy własnych, wpisowego, składek członkowskich, zapisów i darowizn oraz dochodów z działalności gospodarczej.
2. Dochód z działalności gospodarczej Polskiego Związku Łowieckiego oraz kół łowieckich służy wyłącznie realizacji ich celów statutowych i nie może być przeznaczony do podziału między członków. Mienie Polskiego Związku Łowieckiego i kół łowieckich nie podlega podziałowi między członków”,

a ponadto Statut Polskiego Związku Łowieckiego:

㤠74
1. Na majątek koła składają się:
[…]
3) dochody:
a) z wpisowego, składek członkowskich i innych opłat uchwalonych przez
walne zgromadzenie, dotacje i darowizny, dobrowolne świadczenia osób
fizycznych i prawnych oraz z imprez organizowanych przez koło,
b) wpływy z gospodarki łowieckiej,
c) dochody z prowadzonej działalności gospodarczej i rolniczej”.

W którym tu miejscu pani posłanka Lieder widzi zapis o dotacjach z budżetu państwa? Jakie argumenty może podać na potwierdzenie swojej tezy? Czyżby wyłącznie błędne odczytanie intencji autorów projektu?

Na jakiej podstawie pani Lieder uważa, że 63% Polaków deklaruje brak akceptacji dla łowiectwa”? Chętnie zapoznam się ze źródłem tejże informacji. Z mojej skromnej wiedzy wynika, a opieram ją na publikacji Łowca Polskiego z marca 2009 r., że według badań przeprowadzonych (wówczas) przez instytut badawczy Pentor, „myśliwi w Polsce są… przede wszystkim nieznani. Do znajomości z nami przyznała się zaledwie jedna trzecia badanych, wśród których przewagę stanowią osoby powyżej 60. roku życia”. Dokładnie 64 % badanych nie znało lat temu kilka żadnego myśliwego. Jednoznacznie negatywne skojarzenia z myśliwymi zadeklarowało zaledwie… 8 % badanych!!!. Zapraszam panią posłankę do poznania szczegółów wyników badania, zaglądając do źródła (ŁP 3/2009). Czekam także na zapoznanie mnie z jej źródłem informacji.

Mówiła pani Ewa Lieder:

„Zdarza się, że w oczekiwaniu na odszkodowanie za zniszczenie upraw rolnicy bankrutują”.

Proszę ją o podanie mi liczby takich przypadków w ciągu dwóch ostatnich lat (a może pięciu, dziesięciu – według jej uznania) oraz o skonkretyzowanie przynajmniej… trzech z nich :-) Oczywiście z podaniem źródła.

Zatroskana przedstawicielka .Nowoczesnej przestrzegała:

„W projekcie brakuje jasnych mechanizmów pozwalających oszacować obciążenia dla Skarbu Państwa. Projektodawca zakłada roczne koszty wprowadzenia regulacji na poziomie 55 mln, z czego 30 mln to środki na fundusz odszkodowawczy, a aż 25 mln to koszt realizacji zadań przez wojewodów i aż 380 nowych etatów.
W przedstawionym projekcie brakuje zabezpieczenia chroniącego budżet państwa przed powyższymi wydatkami”.

Przed „powyższymi wydatkami” budżetu państwa nie trzeba jakoś specjalnie zabezpieczać, gdyż – jak to uspakajał poseł sprawozdawca –

„… dopłata z budżetu państwa będzie…, albo jej nie będzie wcale, albo będzie niewielka. Będzie to załatwione sprawami tylko i wyłącznie składek myśliwskich, myśliwych i to myślę, że spokojnie wystarczy”.

Idziemy dalej… Czytała pani posłanka:

„My tutaj widzimy inne rozwiązanie – ustalenie składki rocznej dla dzierżawców lub zarządców obwodów łowieckich w wysokości ceny 0,1 q żyta za 1 ha obwodu łowieckiego pokryłoby odszkodowania i koszty ich wypłacania bez obciążania Skarbu Państwa”.

Zachodzi pytanie – co autorka tych słów miała na myśli? Czy aby na pewno miała świadomość tego, że debatowano na temat projektu druk nr 219? Czy aby na pewno znała aktualną wersję projektu? Przecież zapis art. 50b. ust. 3 projektu ustawy dokładnie wyprzedza oczekiwania (wychodzi im naprzeciw :-) pani posłanki, więc w czym rzecz, o co jej chodziło? Ba, ust. 5 i 6 zapowiadają nawet drakońskie kary dla dzierżawców (dla zarządców już nie :-) za brak realizacji rocznych planów łowieckich – do nawet dwukrotności składki podstawowej. Mało jeszcze? Zajmowanie prywatnych własności członków zarządów kół jeszcze by się przydało?

„Kwota wypłaconych odszkodowań w obwodach dzierżawionych i zarządzanych przez Polski Związek Łowiecki w latach 2014–2015 wyniosła 62 150 tys. zł”.

Nieścisłość. Wystarczy zajrzeć do danych publikowanych przez Główny Urząd Statystyczny i starannie je odczytać. Wynika z nich, że w roku gospodarczym 2014/2015 ze środków zarządców lub dzierżawców obwodów łowieckich wypłacono (ogólnie w pozycji – Polski Związek Łowiecki) odszkodowania na kwotę 57 610 tys. zł.

„Zmiany w Prawie łowieckim są potrzebne, problem odszkodowań jest istotny, a krzywda rolników – ewidentna, dlatego opowiadamy się jednak za innym podejściem do tej kwestii, przy tym, że interesy rolników są zagrożone”.

Za jakim w końcu „podejściem do tej kwestii”, bo na dobrą sprawę nie wyłowiłem meritum tego „podejścia” w nerwowym, dość chaotycznym wystąpieniu pani posłanki.

„Konieczna jest nowa ustawa łowiecka uwzględniająca obecne relacje na linii myśliwy – państwo – właściciele nieruchomości”.

No, nareszcie coś mądrego usłyszałem w wystąpieniu pani Lieder. Szkoda, że dopiero na końcu i w zasadzie bez większego związku z wszystkim, co powiedziała (przeczytała) wcześniej.

Osobno chciałbym się odnieść do następujących słów wypowiedzianych przez panią posłankę:

„Koła łowieckie i Polski Związek Łowiecki czerpią obecnie spore korzyści finansowe ze sprzedaży tusz oraz organizacji polowań o charakterze komercyjnym”.

Dość wąsko spogląda pani poseł na zagadnienie, skoro widzi w nim tylko koła łowieckie i Polski Związek Łowiecki, ale co tam – wolno jej :-). Przypominam jej jednak, że w obszarze łowiectwa funkcjonują m.in. także jednostki podległe  Państwowemu Gospodarstwu Leśnemu Lasy Państwowe, którego 147 ośrodków hodowli zwierzyny zajmuje 232 obwody łowieckie na powierzchni aż ponad… 1,8 mln ha. Wracając do ulubionych przez panią Lieder kół łowieckich i w pewnym sensie także Polskiego Związku Łowieckiego. Pani posłanka, dla tylko swojego ugrupowania znanego celu, lansuje obraz zamożności kół łowieckich i Polskiego Związku Łowieckiego. W tym drugim przypadku trafia w samo sedno sprawy, ale zasługuje ono na osobne potraktowanie. Co do kół łowieckich, w przeważającej liczbie przypadków, myli się sromotnie, ale skąd biedaczka ma znać prawdę, skoro nikt rzeczowo sprawy jej prawdopodobnie nie przedstawił. Postaram się jej w malutkim procencie pogląd wyprostować i nakierować jej dociekania na poprawny azymut.

Otóż do tej pory, przez wiele, wiele lat, po stronie kosztów kół łowieckich znajdowało się mnóstwo pozycji, z których do najważniejszych wypada zaliczyć:

1. wynagradzanie szkód (około 60 mln zł w skali wszystkich kół)) wyrządzonych:
a) w uprawach i płodach rolnych przez dziki, łosie, jelenie, daniele i sarny,
b) przy wykonywaniu polowania;
2. opłacanie (na rzecz nadleśnictwa lub starostwa) czynszu dzierżawnego, którego wysokość uzależniona jest od powierzchni obwodu łowieckiego, jego kategorii i ceny żyta – do 0,07 q/ha (około 60 mln zł);
3. opłacanie osobnego haraczu za to samo, o czym mowa w pkt 2, ale na rzecz Polskiego Związku Łowieckiego – „składka członkowska od kół z tytułu dzierżawionego hektara” obwodu łowieckiego na terenie okręgu (około 15 mln zł);
4. udział w kosztach ochrony lasu przed zwierzyną;
5. zagospodarowanie obwodów;
6. poprawa warunków bytowania zwierzyny;
7. zimowe dokarmianie zwierzyny, wartość wyłożonej karmy, transport;
8. wynagrodzenia pracowników księgowości i strażników wraz z pochodnymi;
9. organizacja polowań zbiorowych;
10. organizacja polowań dewizowych (jeżeli na takowe koło decyduje się w związku z problemami finansowymi);
11. utrzymanie środków transportowych i maszyn rolniczych (materiały, paliwa, remonty, części zamienne);
12. inne koszty.

W dość dużej zależności od powyższego, członkowie kół każdego roku zasilają swoimi prywatnymi pieniędzmi budżety swoich kół składkami członkowskimi, składkami na zagospodarowanie obwodów, etc. (raczej grubo ponad 50 mln zł).
Niezależnie od tego wszyscy członkowie PZŁ (jednocześnie członkowie kół i tylko garstka niestowarzyszonych z kołami) rokrocznie indywidualnie zasilają budżet swojej monopolistycznej, nikomu niepotrzebnej organizacji, kwotą łączną znacznie przekraczającą 30 mln zł. Ponoszą też olbrzymie koszty związane z zakupem broni, amunicji, szaf do jej przechowywania, optyki (OK, to wszystko tylko raz na jakiś czas, ale są to potworne koszty), naprawą i utrzymaniem swoich środków lokomocji niezbędnych podczas dojazdów do łowisk i przemieszczania się po nich. Każdego roku wykonują miliony godzin prac gospodarczych, nie otrzymując za to ani złotówki wynagrodzenia. Teraz dodatkowo pani Lieder, posłowie .Nowoczesnej i pozostałych ugrupowań politycznych zasiadających w Sejmie, bez najmniejszych śladów jakiejkolwiek refleksji, w szalonym pędzie do przypodobania się wyborcom ze środowisk wiejskich (toż to ogrooooomny elektorat :-), narzucają myśliwym, niezależnie od dotychczasowych ponoszonych przez koła kosztów wypłacania odszkodowań (ok. 60 mln zł), następny obowiązek – obowiązek pokrywania kosztów nowych zasad szacowania i wypłaty odszkodowań (w tym m.in. na utworzenie kilkuset etatów w samych tylko urzędach wojewódzkich) na przewidywaną łączną kwotę 55 mln zł plus 20 mln zł rezerwy funduszowej. A posłanka Lieder, z naiwnością godną małego dziecka, grzmi z mównicy sejmowej:

„W przedstawionym projekcie brakuje zabezpieczenia chroniącego budżet państwa przed powyższymi wydatkami”.

Ręce opadają, gdy się widzi, co za znawcy problemu zasiadaja w ławach poselskich.

To tak z grubsza, bowiem nie chciałbym zanudzać szczegółami tu i teraz.

Panie Przewodniczący Petru, tak się nie da budować zaufania do .Nowoczesnej  w obszarze – siłą rzeczy – reformowania polskiego łowiectwa. Konieczni są inni przedstawiciele ugrupowania w wystąpieniach sejmowych, a przede wszystkim… inni doradcy na etapie tworzenia tez takichże wystąpień. Niezależnie od powyższego życzę powodzenia zarówno Panu, pani Ewie Lieder, jak i pozostałym posłom .Nowoczesnej z przemiłą panią Kamilą Gasiuk-Pihowicz na czele.







PS

Jeżeli obecnie ktoś faktycznie pokrzywdzony jest w materii odszkodowawczej, to z całą pewnością nie rolnicy (ileś tam milionów ludków :-), gdyż ich interes w miarę JEST zabezpieczony ustawą Prawo łowieckie. Krzywdzeni są myśliwi (zaledwie 118 tys. :-), funkcjonujący głównie w kołach łowieckich, bowiem państwo wykorzystuje ich do granic możliwości, a wykorzystywać chce jeszcze bardziej.

Gdyby tak mocno pomyśleć, to istnieje sposób, aby naprawdę w końcu zadowolić rolników, a jednocześnie nie krzywdzić myśliwych, ale do tego potrzeba by trochę większej rewolucji, niż ta, którą nam PiS proponuje, a m.in. .Nowoczesna pochwala.

czwartek, 25 lutego 2016

Projekt ustawy o zmianie ustawy - Prawo łowieckie (druk nr 219)



Z największą uwagą wysłuchałem wczoraj obrad Sejmu w punkcie dotyczącym pierwszego czytania projektu ustawy o zmianie ustawy – Prawo łowieckie (druk nr 219). Pominę może już butę i arogancję, płynące z ust posła sprawozdawcy oraz fakt, że kompletnie mijał się w swoim rozumieniu z meritum zapytań kierowanych pod jego adresem przez kilku zainteresowanych posłów. Zauważę natomiast, co następuje.
W zgodnej opinii przedstawicieli wszystkich klubów poselskich, projekt, choć nie pozbawiony wad, idzie w dobrym kierunku :-) i należy go skierować do Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa oraz do Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Wszyscy zabierający głos posłowie wykazywali daleko idącą troskę o interesy rolników (i słusznie, bo następne wybory już za zaledwie ponad trzy lata), ale krokodyle łzy wylewali także na myśl o każdej złotówce z budżetu państwa, która będzie musiała wydawana być na pokrywanie odszkodowań w sytuacji, kiedy same roczne składki, wnoszone przez dzierżawców i zarządców obwodów łowieckich, nie wystarczą. Uspakajał ich przedstawiciel wnioskodawców poseł Robert Telus, który z rozbrajającą szczerością w kilku zdaniach przedstawił zatroskanym prawdziwą istotę „dobrego kierunku” projektu, a jednocześnie istotę „zmiany na lepsze”:

„Jeżeli wszyscy myśliwi zapłacą tą maksymalna stawkę, bo tam jest do 10 kilogramów, tą maksymalną stawkę, to jak pani poseł dobrze wyliczyła, to nawet może być 130 milionów złotych, ja…, przyjmijmy 100 milionów złotych… W tej chwili szkody, w 2014 roku…, to było 70 milionów złotych. Mamy 30 milionów naddatku. Najprawdopodobniej, ja nie chcę tutaj wyrokować, tę…, dopłata z budżetu państwa będzie…, albo jej nie będzie wcale, albo będzie niewielka. Będzie to załatwione sprawami tylko i wyłącznie składek myśliwskich, myśliwych i to myślę, że spokojnie wystarczy”.

Pomijając liczne i przeróżnego rodzaju błędy w projekcie, o których wyczytać można w opiniach dołączonych do sejmowego druku nr 219, zastanawiam się – czy wśród grona autorów przedmiotowego projektu, a także wśród ogółu posłów, znajduje się chociaż jedna osoba, która ma na tyle wyobraźni, aby przewidzieć skutki tej właśnie „zmiany na lepsze”? Czy naprawdę trzeba skończyć Oxford albo Cambridge, aby dojść do wniosku, że koła łowieckie, na barkach których spoczywać ma w prawie stu procentach finansowy ciężar proponowanej rewolucji odszkodowawczej, tej zmiany w przeważającej większości po prostu mogą nie wytrzymać? Dlaczego do projektu nie zostały dołączone wyniki analizy kondycji finansowej kół? Czy w ogóle jakiekolwiek badania w tym kierunku zostały przeprowadzone?

Jeżeli masa kół z powodu wypłacanych odszkodowań już balansuje na granicy „być albo nie być – oto jest pytanie”, a zdarzają się z tego powodu nawet bankructwa kół, to jak mają sobie poradzić w sytuacji, kiedy kwoty związane z odszkodowaniami wzrosną im – w zasadzie z dnia na dzień – prawie dwuipółkrotnie (z 57 mln 610 tys. zł w roku gospodarczym 2014/2015 do planowanych 135 mln 720 tys. zł), a może i w jeszcze większym stopniu? Jeżeli koła łowieckie zaczną lawinowo upadać, a nie można tego wykluczyć, to nie tylko zachwiany zostanie budżet Państwowego Funduszu Odszkodowawczego (gwałtownie wzrośnie udział środków z budżetu państwa), ale w postępie geometrycznym wzrastać będą też szkody łowieckie, bowiem roczne plany łowieckie nie będą realizowane. Mogą pojawić się także inne zagrożenia. Słabo kontrolowane, z powodu zmniejszającej się liczby kół łowieckich, rozszerzanie się ognisk afrykańskiego pomoru świń może w bardzo krótkim czasie doprowadzić do ogromnych strat w hodowli trzody chlewnej, a wówczas już nie będzie możliwości zgonienia wszystkiego co złe na ośmioletnie rządy Platformy Obywatelskiej.

Apeluję:

Panie Posłanki, Panowie Posłowie, nie idźcie tą drogą. 




PS

Grzmiała z mównicy sejmowej nawet posłanka Ewa Lieder z .Nowoczesnej:

 „Koła łowieckie i Polski Związek Łowiecki czerpią obecnie korzyści finansowych ze sprzedaży tusz i organizacji polowań w charakterze komercyjnym. Według statystyk Głównego Urzędu Statystycznego wartość skupu zwierzyny łownej w Polsce jest warta 81 mln zł”,

mącąc w głowach swoim koleżankom i kolegom, gdyż zapomniała podkreślić, że w tych 81 mln zł, oprócz wartości skupu zwierzyny strzelanej w obwodach łowieckich dzierżawionych przez koła, zawierają się nie tylko wartości tusz zwierzyny pozyskiwanej w ośrodkach hodowli zwierzyny zarządzanych przez PZŁ (drobiazg :-), ale także w jednostkach podległych Państwowemu Gospodarstwu Leśnemu Lasy Państwowe, którego 147 ośrodków hodowli zwierzyny zajmuje 232 obwody łowieckie na powierzchni ponad… 1,8 mln ha. Warto pamiętać także o tuszach ze zwierzyny pozyskiwanej w ramach odstrzałów redukcyjnych w parkach narodowych, bo i takie się przeprowadza.

„Oprócz tego w Polsce legalnie przeprowadzane są polowania… Yyy… Dodatkowym forum pozyskiwania funduszy przez myśliwych jest organizacja polowań […]. Do ponad 118 tys. zarejestrowanych w Polskim Związku łowieckim myśliwych dołączają rokrocznie dziesiątki tysięcy obcokrajowców, biorących udział w polowaniach dewizowych. Decydujące w tej kwestii jest stosunkowo liberalne prawo łowieckie akceptujące…”.

Należy pamiętać, że tzw. polowania dewizowe są dla kół łowieckich, decydujących się na nie, złem koniecznym, aby uzyskać dodatkowe środki na sfinansowanie odszkodowań. Rzeczywistym beneficjentem takichże polowań są przede wszystkim biura polowań, którym faktycznie należałoby się bliżej przyjrzeć. Prawdziwym zaś beneficjentem całego obecnego modelu łowiectwa w Polsce jest Polski Związek Łowiecki, z wąską grupą osób trzymających w nim władzę na czele. Upatrywanie natomiast w 2554 kołach łowieckich podmiotów kręcących intratne interesy na polowaniach, jest albo kompletnym nieporozumieniem, albo… wstępem do jednak prywatyzacji łowiectwa w Polsce.