Uwag kilka na temat
poselskiego projektu ustawy Prawo łowieckie,
złożonego w Sejmie
dnia 22 grudnia 2015 r.
Prapoczątku powstania poselskiego projektu ustawy Prawo łowieckie, zwanego tu dalej Projektem, należałoby upatrywać... w pytaniu prawnym Naczelnego Sądu Administracyjnego, skierowanym do Trybunału Konstytucyjnego. Wyrokiem z dnia 6 listopada 2014 r. Trybunał orzekł, że
„Art. 27 ust. 1 w związku z art. 26 ustawy z dnia 13 października 1995 r. – Prawo łowieckie […] przez to, że upoważnia do objęcia nieruchomości reżimem obwodu łowieckiego, nie zapewniając odpowiednich prawnych środków ochrony praw właściciela tej nieruchomości, jest niezgodny z art. 64 ust. 1 w związku z art. 64 ust. 3 i art. 31 ust. 3 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej”,
jednocześnie określając termin utraty mocy obowiązującej przedmiotowego zapisu z upływem osiemnastu miesięcy od dnia ogłoszenia wyroku.
Jeżeli autorom Projektu przyświeca
przede wszystkim pilna potrzeba rzetelnego wykonania wyroku, o którym mowa
wyżej, to za miarę ich rzeczywistych intencji mogą służyć brzmienia art. 27,
28 i 29 Projektu.
Niestety, z art. 27,
niezwykle rozbudowanego, de facto dla istoty sprawy wynika
tylko jedno – każdemu właścicielowi, użytkownikowi wieczystemu albo zarządcy
nieruchomości objętej projektem uchwały w sprawie podziału województwa na
obwody łowieckie, co prawda gwarantuje się możliwość zgłaszania uwag, ale
zarówno marszałek jak i sejmik województwa, tymi uwagami mogą się przejąć, ale
też… nie muszą.
Kolejny zapis – art. 28,
wyraźnie stanowi wyłącznie następną iluzję prawnego środka ochrony prawa
własności, bowiem trudno wyobrazić sobie wystąpienie w rzeczywistości sytuacji, kiedy w
wyniku objęcia nieruchomości reżimem obwodu łowieckiego, dotychczasowy sposób
korzystania z niej zostanie istotnie ograniczony lub uniemożliwiony.
Nooo…, ale przecież mamy
wspaniały :-) art. 29, który powinien usuwać już wszelkie wątpliwości
malkontentów – z całą pewnością zapewnia on już „odpowiedni prawny środek
ochrony praw właściciela nieruchomości”. Czy aby na pewno? Moim skromnym
zdaniem jego ust. 1 i 2 zdradzają symptomy niezgodności z art. 53
ust. 7 Konstytucji RP. Uzależnienie prawa wystąpienia do sądu powszechnego – z
wnioskiem o ustanowienie zakazu wykonywania polowania na nieruchomości – od
ujawnienia przekonań religijnych wnioskodawcy lub wyznawanych przez niego zasad
moralnych, wydaje się stanowić swego rodzaju presję, której stosowania
Konstytucja we wskazanym zapisie zabrania. Niezależnie od tego art. 29 ust. 1 i
2 Projektu wydaje się być niezgodnym także z art. 32 Konstytucji.
Dyskryminowanie osób indyferentnych pod względem religijnym oraz osób
wyznających… nieodpowiednie zasady moralne, nie jest raczej najlepszym pomysłem
na zgodność z Konstytucją.
Nowa definicja Polskiego Związku Łowieckiego, z którą
spotykamy się w art. 35 ust. 1 Projektu, wprowadza dwa określenia, które
nijak nie pasują do charakteru zrzeszenia, utworzonego mocą ustawy (a więc z
woli ustawodawcy) do realizacji określonych zadań. Nie może być za społeczne uznane zrzeszenie, które
społecznym w żadnej mierze nie jest, gdyż nie powstało z inicjatywy
jakichkolwiek jego założycieli. Obowiązek ochrony środowiska naturalnego
spoczywa przede wszystkim na władzy publicznej, co wyrażone jest w art. 5 oraz
w art. 74 ust. 2 Konstytucji. PZŁ wykonuje zadania administracji państwowej z
tym związane, więc bynajmniej nie może uzyskać statusu zrzeszenia także samorządnego, a wręcz przeciwnie – wymaga
stałego nadzoru właściwych organów państwowych.
Art. 35 ust. 3 Projektu jest wierną kopią art. 32 ust. 3 obecnie obowiązującej ustawy,
a brzmienie tego zapisu ustalone zostało mocą nowelizacji ustawą z dnia 10
stycznia 1997 r. Tak więc od dziewiętnastu już lat statut PZŁ nie jest nadawany
przez właściwego do spraw środowiska ministra, ani zatwierdzany przez
jakikolwiek zewnętrzny podmiot. Uchwalanie go przez Krajowy Zjazd Delegatów PZŁ
uczyniło Polski Związek Łowiecki zrzeszeniem, któremu bardzo daleko w jego
strukturze do organizacji o charakterze demokratycznym. Wymóg zatwierdzania
statutu przez Sąd Okręgowy w Warszawie, a spotykamy się z tym nowym
rozwiązaniem w art. 36 ust. 1 Projektu, jest tylko swego rodzaju próbą
obejścia społecznych oczekiwań, próbą zatkania ust tym wszystkim, którzy
zauważają zbyt daleko posuniętą niezależność tej – jak by nie było –
monopolistycznej organizacji.
Warto też zauważyć, że art. 134 ust. 2
Projektu gwarantuje trwanie obecnego stanu, tzn. obowiązywanie statutu
uchwalonego przez KZD PZŁ jeszcze w 2005 roku, z jego licznymi zapisami nie
mającymi nic wspólnego z zasadami demokracji, przez okres jeszcze aż dwóch
pełnych lat od dnia wejścia w życie ustawy na bazie Projektu. Chciałoby się
zapytać – a w czyim to interesie aż tak długo?
Art.
40 Projektu, który jest prawie wierną kopią obecnie
obowiązującego art. 33, pozbawiony jest dotychczasowego ust. 6:
Przypominam, że jego pierwotne brzmienie było
następujące:
„Art. 33
6. W sprawach nabycia lub utraty członkostwa w Polskim Związku Łowieckim oraz utraty członkostwa w kole łowieckim zainteresowany może - po wyczerpaniu postępowania wewnątrzorganizacyjnego - dochodzić swoich praw na drodze sądowej”,
6. W sprawach nabycia lub utraty członkostwa w Polskim Związku Łowieckim oraz utraty członkostwa w kole łowieckim zainteresowany może - po wyczerpaniu postępowania wewnątrzorganizacyjnego - dochodzić swoich praw na drodze sądowej”,
ale zakwestionował je Trybunał Konstytucyjny, który wyrokiem z dnia 6 listopada 2012 r. zadecydował tak:
„2. Art.
33 ust. 6 ustawy powołanej w punkcie 1 w zakresie, w jakim nie
przewiduje prawa członka Polskiego Związku Łowieckiego, wobec którego
zastosowano sankcję dyscyplinarną inną niż utrata członkostwa w Związku lub w
kole łowieckim, gdy przewinienie i orzeczona za nie sankcja nie mają wyłącznie
charakteru wewnątrzorganizacyjnego, do wniesienia odwołania do sądu, jest
niezgodny z art. 45 ust. 1 oraz art. 77 ust. 2 Konstytucji”.
Dla przypomnienia fragment Konstytucji RP:
„Art. 45
1. Każdy ma
prawo do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy bez nieuzasadnionej
zwłoki przez właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd”.
„Art. 77
2. Ustawa nie
może nikomu zamykać drogi sądowej dochodzenia naruszonych wolności lub praw”.
Wykonując
wyrok Trybunału Konstytucyjnego ustawą z dnia 12 grudnia 2013 r. o zmianie
ustawy – Prawo łowieckie, wprowadzono brzmienie art. 33 ust. 6, które
obowiązuje do chwili obecnej. Zachodzi
pytanie – jeżeli w sposób jednoznaczny członek PZŁ ma zostać pozbawiony
ustawą prawa odwołania do sądu powszechnego w ściśle określonych, niezwykle
istotnych dla niego sprawach, to czy aby na pewno nie jest ten fakt niezgodny z
art. 45 ust. 1 oraz z art. 77 ust. 2 Konstytucji?
Art. 42
Projektu, w porównaniu z art. 34 obecnie obowiązującej ustawy, niebezpiecznie
rozszerza paletę zadań PZŁ. Zbywając milczeniem błędną numerację punktów, nie
sposób przejść do porządku dziennego nad następującymi zapisami:
„4) dbanie o dobre imię polskiego łowiectwa”
„5) czuwanie nadzór
nad przestrzeganiem przez członków Polskiego Związku Łowieckiego prawa, zasad
etyki, obyczajów i tradycji łowieckich”,
„12) inne
zadania wynikające z ustaw i statutu PZŁ”.
Projekt nie precyzuje definicji „dobrego imienia
polskiego łowiectwa”, ani sposobów dbania o nie. Jeżeli w dodatku określenie
„czuwanie” zastąpione zostaje określeniem „nadzór”, to trudno nie zauważyć
postępowania restrykcyjnego charakteru Polskiego Związku Łowieckiego wobec jego
szarych członków. Niepokoić może również brzmienie pkt 12 – nie powinno być
przyzwolenia ustawodawcy na to, aby zadania PZŁ uzupełniane były statutem, gdyż
może prowadzić to w niebezpiecznym kierunku.
Kolejnym już oczywistym błędem rozpoczyna się
brzmienie projektowanego art. 43, w którym nawiązuje się do art. 41,
zamiast do 42. Razi też w oczy brzmienie pkt 13 – „prowadzenie hodowli
gatunków zwierzyny”. Chciałoby się powiedzieć, że hodować można zwierzęta,
może i zwierzynę, ale nigdy gatunki zwierząt czy zwierzyny. Niezależnie od
tego, jeśli w pkt 8 czytamy, że swoje zadania PZŁ realizuje poprzez „kształtowanie i ochronę wizerunku polskiego łowiectwa”,
to w powiązaniu z art. 42 pkt 4, znowu powinna ustawodawcy zapalić się
lampka ostrzegawcza. Niepokoić powinno także brzmienie pkt 18, ściśle łączącego
się z pkt 12 artykułu poprzedniego.
Do interesujących wniosków prowadzi analiza brzmienia
art. 47 Projektu, w którym autorzy dokonują swego rodzaju cynicznej,
prymitywnej transpozycji. Obecnie obowiązujący art. 35a ust. 2 proponują
zastąpić zapisami wynikającymi z ustawy Prawo o stowarzyszeniach, do której
odwołuje się ustawodawca w obecnie obowiązującym rozwiązaniu, gdy lakonicznie
opisuje nadzór nad działalnością Polskiego Związku
Łowieckiego. W taki oto sposób w Projekcie
1)
przedmiot potencjalnych żądań organu nadzorującego zostaje mocno ograniczony,
2)
likwiduje
się aktualnie istniejącą możliwość nałożenia na PZŁ kary grzywny,
3)
możliwość uchylania przez sąd powszechny niezgodnych z prawem lub
statutem uchwał organów PZŁ ograniczona zostaje do uchwał Krajowego Zjazdu
Delegatów PZŁ, Naczelnej Rady Łowieckiej i Zarządu Głównego; poza kontrolą sądu
mają pozostać m. in. uchwały 49. zarządów okręgowych, 49. okręgowych rad
łowieckich oraz okręgowych zjazdów delegatów, a być może także sądów
łowieckich.
Stan taki spowoduje, że nadzór ministra
właściwego do spraw środowiska nad działalnością PZŁ, do tej pory postrzegany
przez wielu za wyłącznie iluzoryczny, jeszcze bardziej zostanie osłabiony, co
naturalną koleją rzeczy wzmocni nieuprawnioną, monopolistyczną pozycję
zrzeszenia.
Zapisy rozdziału 9 Projektu, zatytułowanego
„Odpowiedzialność dyscyplinarna”, są dość wierną kopią zapisów obecnie
obowiązującego rozdziału 6a (wprowadzono je mocą ustawy nowelizującej z
dnia 12 grudnia 2013 r.). Z tą jednak różnicą, że z niewiadomych przyczyn
postanowiono całość zapisów gruntownie „przetasować”, a przy okazji uzupełnić
je zapisami… prawie „żywcem wziętymi” z
Regulaminu Sądów Łowieckich i Rzeczników Dyscyplinarnych w Polskim Związku
Łowieckim – zarówno z obecnie obowiązującego, jak i z tego poprzedzającego go.
Mam tu na myśli projektowane zapisy art.
64, 65 i 66. W ten oto sposób
wymogi normatywne autorstwa decydentów PZŁ mają przeobrazić się w ustawowe.
Warto też zauważyć, że art. 51
ust. 1
Projektu dopuszcza sytuację, w której rzecznik dyscyplinarny, zamiast
wykształcenia prawniczego lub administracyjnego, może legitymować się tylko
gimnazjalnym, a nawet podstawowym, byle by miał „co
najmniej dziesięcioletni staż w Polskim Związku Łowieckim”. Zaiste
kuriozalna to propozycja.
Art.
84 Projektu:
„Polowanie na zające odbywa się wyłącznie jako polowanie zbiorowe,
przy udziale co najmniej sześciu myśliwych, przy czym naganianie odbywa się bez
użycia psa”,
umiejscowiony został, tak jakby trochę z przypadku,
pomiędzy zapisem dotyczącym dopuszczalnych prawem urządzeń optycznych (art.
83), stosowanych do celów łowieckich, a bardzo rozwlekłym zapisem (art. 85), dotyczącym
aż kilkudziesięciu mniej czy bardziej zasadnych, a w przynajmniej kilku
przypadkach także kompletnie irracjonalnych nakazów i zakazów podczas
wykonywania polowania.
„Przez ponad pół wieku, z niewiadomych […] przyczyn, indywidualne
polowania na zające były na przestrzeni lat różnymi, kolejnymi aktami prawnymi,
a i normatywnymi PZŁ, po prostu wzbraniane. Z jakiego powodu? A któż to
dzisiaj wie? Nawet chyba nie warto tego dochodzić, bo cóż to może mieć za znaczenie
w sytuacji, kiedy pomysł ten zrodził się w niewiadomo czyjej głowie – bądź co
bądź – w odległych, stalinowskich czasach, a następnie wprowadzony w życie,
przetrwał aż do połowy pierwszej dekady XXI wieku. Pomysł był co prawda z
gruntu irracjonalny, ale przekuty w czyn, oparł się zarówno zawieruchom
historycznym, jak i jednocześnie wielu przemianom społeczno – politycznym w
Polsce. Być może swoją długowieczność zawdzięcza także Polskiemu Związkowi
Łowieckiemu, który na perspektywy jakichkolwiek reform wewnątrzorganizacyjnych
okazał się równie, a może bardziej odporny, niż ten zakaz indywidualnych
polowań na zające”.
(A. Jesionowicz, Brać Łowiecka 9/2013 r.)
Minister Środowiska, swoim
rozporządzeniem z dnia 22 marca 2005 r. w sprawie szczegółowych warunków
wykonywania polowania i znakowania tusz, być może dość przypadkowo, ale uwolnił
polowania na zające z wyłącznie zbiorowych do także indywidualnych. Sytuacja
była jednak niezauważona przez osoby zainteresowane i dopiero na początku roku
2013, zainspirowana działaniami autora niniejszego tekstu, rozpoczęła się
publiczna dyskusja na temat prawnej możliwości indywidualnych polowań na
zające. Efekt jej był taki, że… rozporządzeniem z dnia 29 lipca 2013 r.
minister pospiesznie postarał się naprawić „błąd” swojego poprzednika sprzed
ponad ośmiu laty i na powrót wprowadził przedmiotowy zakaz. Prawdopodobnie
jednak z naruszeniem zasad poprawnej legislacji, gdyż już dnia 11 marca 2014 r.
Prokurator Generalny zaskarżył do Trybunału Konstytucyjnego (PG VIII TKw 66/13)
nie tylko tę przedmiotową normę, ale jeszcze kilka innych, zarzucając im
niezgodność zarówno z art. 43 ust. 3 ustawy Prawo łowieckie, jak i z art. 92
ust. 1 Konstytucji RP.
Niezależnie
od trwających nadal perturbacji z tym związanych, „chciałbym zapytać, czy
aby na pewno […] wzięto pod uwagę wszystkie aspekty, dotyczące zakazu
indywidualnych polowań na zające? Przecież chociażby w bardzo poważnej,
obszernej pracy naukowej – „Przyczyny spadku populacji zająca szaraka w
Polsce”, autorstwa m. in. takich autorytetów z dziedziny łowiectwa, jak dr
hab. prof. Roman Dziedzic (kierownik zespołu), dr Robert Kamieniarz, dr Barbara
Majer– Dziedzic, napisanej w 2000 r. na zamówienie […] Ministerstwa Środowiska,
ani słowem nie wspomina się, jakoby indywidualne polowania na zające mogłyby
mieć jakikolwiek negatywny wpływ na liczebność populacji zająca. Mało tego –
przytoczono w tej pracy naukowej wyniki
dowodu empirycznego, potwierdzającego pogląd prof. Zygmunta Pielowskiego: »Prawdopodobnie
użytkowanie łowieckie jest bodźcem powodującym podwyższenie rozrodczości, co
zresztą może być potwierdzone wyższym stanem młodych zajęcy na powierzchniach
poddanych eksploatacji w stosunku do liczby na terenach gdzie nie pozyskiwano
zajęcy«”
(A. Jesionowicz, Brać
Łowiecka 9/2013 r.).
Kwestia związana z przystrzeliwaniem
broni, opisana w art. 86 Projektu, jest w środowisku
myśliwych od wielu już lat postrzegana, z kilku przynajmniej względów, w
kategoriach bardzo problematycznych. Wzmacniający ją projektowany obowiązek
legitymowania się „ważnym zaświadczeniem o przystrzelaniu broni”, o
którym mowa w art. 75 ust. 2 pkt 4, a pośrednio także w przepisie karnym
art. 123 pkt 6, może skutkować bardzo poważnymi konsekwencjami, których
projektodawcy zdają się nie dostrzegać lub przynajmniej bagatelizują je, że
wymienię tylko powstający jednocześnie problem opłat
za wydawanie przedmiotowych zaświadczeń. Tak więc kolejny już raz
mamy w Projekcie próbę przeniesienia do kategorii ustawowej materii, która
przez lata funkcjonowała w Polskim Związku Łowieckim oficjalnie jedynie jako
pomocnicza (patrz: „Komunikat Zarządu Głównego PZŁ z dnia 5 kwietnia 2001 r.
w sprawie zasad i warunków przystrzeliwania broni do celów łowieckich”), w
zamyśle ułatwiająca łowieckie życie myśliwym, ale w części przypadków niestety
także jako bezprawne narzędzie dyscyplinowania członków kół łowieckich. No to
teraz może stać się narzędziem prawnym, tylko nie do końca wiadomo, komu i na
jakich zasadach służącym.
Za
interesujące, a więc warte dalszej dyskusji, można przyjąć rozwiązania,
proponowane w rozdziale 12 Projektu, zatytułowanym „Szkody łowieckie”.
Malutka przy tym uwaga – nie zauważam w art. 117 Projektu, będącym
odpowiednikiem art. 48 obecnie obowiązującej ustawy, minimalnej wartości
szkody, która aktualnie określona jest w pkt 4 na poziomie „wartości 100 kg
żyta w przeliczeniu na 1 ha uprawy”. Nie zauważam także tejże minimalnej
wartości szkody w art. 2 pkt 27 Projektu, gdzie podana jest definicja
szkody łowieckiej. Czyżbym coś przeoczył?
Jak
czytamy w uzasadnieniu do Projektu:
„Trybunał
podkreślił, że do wykonania wskazań zawartych w Wyroku Trybunału
konstytucyjnego niezbędna jest ingerencja ustawodawcy polegająca na zmianie
ustawy Prawo łowieckie”.
Cóż, każdy może wysłuchać z odtworzenia
raz jeszcze ogłoszenie wyroku przez Trybunał Konstytucyjny dnia 10 lipca 2014
r. W przedstawionym tuż potem uzasadnieniu do tego wyroku wyraźnie słychać:
„Powinno to skłonić ustawodawcę do
poszukiwania rozwiązań o charakterze systemowym – a nie do kolejnej, punktowej
nowelizacji – takiego rozwiązania, które pozwoli na dostosowanie całego modelu
gospodarki łowieckiej i funkcjonowania podmiotów wykonujących tę gospodarkę do
aktualnie obowiązujących norm konstytucyjnych i zdecydowanie wyższego, niż w
momencie uchwalania tej ustawy, standardu ochrony prawa własności”.
Prokurator Wojciech Sadrakuła, reprezentujący wówczas przed Trybunałem Prokuratora Generalnego, tuż po ogłoszeniu wyroku, stwierdził wprost:
”… cała ustawa Prawo łowieckie winna zostać przeanalizowana przez ustawodawcę i zastąpiona nowym aktem prawnym, lepiej dostosowanym do naszej rzeczywistości konstytucyjnej”.
Prokurator Wojciech Sadrakuła, reprezentujący wówczas przed Trybunałem Prokuratora Generalnego, tuż po ogłoszeniu wyroku, stwierdził wprost:
”… cała ustawa Prawo łowieckie winna zostać przeanalizowana przez ustawodawcę i zastąpiona nowym aktem prawnym, lepiej dostosowanym do naszej rzeczywistości konstytucyjnej”.
Reasumując
– poselski projekt ustawy Prawo łowieckie, wniesiony do Sejmu dnia 22 grudnia
2015 r., stanowi głównie kompilację zapisów aktualnie obowiązującej ustawy z
dnia 13 października 1995 r. – Prawo łowieckie, poselskiego projektu ustawy
(VII kadencja, druk 3192 i 2970) o zmianie ustawy – Prawo łowieckie według
stanu na dzień 5 sierpnia 2015 r., rozporządzenia Ministra Środowiska z dnia 22
marca 2005 r. w sprawie szczegółowych warunków wykonywania polowania i
znakowania tusz, statutu Polskiego Związku Łowieckiego, Regulaminu Sądów Łowieckich i Rzeczników Dyscyplinarnych w Polskim
Związku Łowieckim, Komunikatu Zarządu Głównego Polskiego
Związku Łowieckiego z dnia 5 kwietnia 2001 r. w sprawie zasad i warunków
przystrzeliwania broni do celów łowieckich, a także ustawy z dnia 7 kwietnia
1989 r. Prawo o stowarzyszeniach. Łączenie fragmentów tekstów z różnych źródeł w
jeden, z całą pewnością następowało najczęściej na zasadzie bezkrytycznego stosowania
niedopuszczalnej w takich przypadkach, a i kompromitującej autorów Projektu,
metody „kopiuj-wklej”. Tylko najistotniejsze z ich punktu widzenia problemy, a
dokładnie rzecz biorąc – z punktu widzenia interesu nieoficjalnych lobbystów Projektu,
doczekały się gruntownej analizy i zapisów sformułowanych na nowo, z największą
starannością. W ten oto sposób powstał Projekt niby całkowicie nowej ustawy
Prawo łowieckie, autorstwa grupy posłów VIII kadencji, mający urzeczywistniać
wyborcze hasło wiodącej partii – „zmiana na lepsze”. De facto
jednak mamy tu do czynienia z Projektem, który w zasadzie wprowadza zaledwie
kosmetyczne zmiany do – co tu dużo ukrywać – od ponad sześćdziesięciu już lat
permanentnie ułomnego modelu łowiectwa polskiego, ale jednocześnie wzmacnia betonowe
już granice coraz bardziej niezależnego od struktur rządowych swoistego państwa
w państwie, jakim niewątpliwie jest monopolistyczne zrzeszenie Polski Związek
Łowiecki na tle Rzeczpospolitej Polskiej.
Nie idźmy tą drogą.
Suplement
Jeden z przedstawicieli świata
naukowego, zajmujący się łowiectwem i ochroną przyrody, z którym czasem
wymieniam poglądy, zagadnięty przeze mnie ostatnio na temat poselskiego
projektu ustawy Prawo łowieckie, napisał do mnie tak:
„Zaciekawił mnie rozdział 3, czyli ten o
zwierzętach łownych i jestem przerażony. Jest to kompletny bełkot, zarówno w
sferze pomysłu i konstrukcji zapisów w tym rozdziale, jak i treści, które
zawiera. Nie wiem, czy śmiać się, czy płakać, pewnie raczej płakać.
Cały ten rozdział nie nadaje się w ogóle do
akceptacji jako akt prawny rangi ustawy, tak więc tylko zwrócę Ci uwagę na
nieprawidłowości biologiczne:
1. Naukowa nazwa łacińska norki amerykańskiej to już od dawna Neovison vison, a nie Mustela
vison.
2. Co oznacza zapis: bażant (Phasianus ssp.)?
Zapis ssp. w
taksonomii oznacza podgatunek. Czy chodziło tu o jakiś konkretny podgatunek
bażanta Phasianus colchicus? Jeśli tak, to należało po skrócie ssp. podać nazwę
tego podgatunku. Czy może chodziło o każdy podgatunek P. colchicus? A
może miał to być raczej zapis spp., a nie ssp.? Zapis spp. oznacza większą niż
1 liczbę gatunków w obrębie tego samego rodzaju. Ale w praktyce taki
zapis oznaczałby wtedy, że gatunkiem łownym jest każdy gatunek z rodzaju
Phasianus, co w praktyce dopuszczałoby hodowlę i zasiedlanie każdym gatunkiem z
tego rodzaju, np. bażantem zielonym P. versicolor.
3. Nie ma ssaka o naukowej nazwie
dziki królik. Jest za to królik dziki lub królik europejski.
4. Dlaczego gatunki obce to tylko nierodzime dla naszej fauny łowne
gatunki drapieżne? Nie dość, że tylko drapieżniki, to jeszcze tylko łowne?
A co z jeleniem
sika czy muflonem? Co z ptakami typu bernikla czy gęsiówka egipska, sterniczka
jamajska? Co z szakalem złocistym, który już u nas jest?
5. Gdzie przy tak idiotycznym podziale na
zwierzynę grubą i drobną wsadzić wilka, jeżeli kiedyś byłby on znów
wprowadzony na listę gatunków łownych? Jako zwierzynę drobną?
6. Pomysł, aby do jednego akapitu wrzucić
ptaki i wszelkie ssaki razem, według kolejności alfabetycznej, jest
bezsensowny. W ogóle bezsensownym jest wpisywanie do ustawy gatunków. Tak
naprawdę, każde wycofanie gatunku będzie oznaczało konieczność zmiany ustawy.
Bo nie przewidzieli wycofania, tylko jest zapis o ewentualnym uznaniu innych
gatunków za łowne.
Powinien być w
ustawie tylko podział, sensowny oczywiście, na zwierzynę taką i owaką, z
zapisem, że konkretne listy gatunków będzie wyznaczał Minister Środowiska”.