Narzekał ostatnio jeden z
moich internetowych kolegów:
„Koło otrzymujące
od państwa darowiznę w wysokości np. 25-30 tyś
zł wartości tusz, musi oddać państwu 40-60 tyś na fundusz”.
W szczegółach wygląda to o
wiele smutniej. W skali całego kraju ta niby „darowizna”, była ostatnio na
poziomie lekko ponad 60 mln, może trochę
więcej. Oczywiście aby móc skorzystać z takiej „darowizny”, należało wcześniej wydać
z prywatnych kieszeni myśliwych około… 100 mln zł na paliwo (nie mówiąc
o pozostałych kosztach tego dziwnego hobby), a niezależnie od tego wypadałoby
zauważyć po stronie dotychczasowych kosztów kół
łowieckich mnóstwo pozycji, z których do najważniejszych należą:
1. wynagradzanie szkód
(około 60 mln złw skali wszystkich kół) wyrządzonych:
a) w uprawach i płodach
rolnych przez dziki, łosie, jelenie, daniele i sarny,
b) przy wykonywaniu polowania;
b) przy wykonywaniu polowania;
2. opłacanie (na rzecz
nadleśnictwa lub starostwa) czynszu dzierżawnego, którego wysokość uzależniona
jest od powierzchni obwodu łowieckiego, jego kategorii i ceny żyta – do 0,07
q/ha (około 60 mln zł);
3. opłacanie osobnego haraczu za to samo, o czym mowa
w pkt 2, ale na rzecz Polskiego Związku Łowieckiego – „składka członkowska od
kół z tytułu dzierżawionego hektara” obwodu łowieckiego na terenie okręgu
(około 15 mln zł
4. udział w kosztach ochrony lasu przed zwierzyną;
5. zagospodarowanie obwodów;
6. poprawa warunków bytowania zwierzyny;
7. zimowe dokarmianie zwierzyny, wartość wyłożonej
karmy, transport;
8. wynagrodzenia pracowników księgowości i strażników
wraz z pochodnymi;
9. organizacja polowań zbiorowych;
10. organizacja polowań dewizowych (jeżeli na takowe
koło decyduje się w związku z problemami finansowymi);
11. utrzymanie środków transportowych i maszyn
rolniczych (materiały, paliwa, remonty, części zamienne);
12. inne koszty.
W dość dużej zależności od powyższego, członkowie kół
każdego roku zasilają swoimi prywatnymi pieniędzmi budżety swoich kół składkami
członkowskimi, składkami na zagospodarowanie obwodów, etc. (raczej grubo ponad 50
mln zł).
Niezależnie od tego wszyscy członkowie PZŁ
(jednocześnie członkowie kół i tylko garstka niestowarzyszonych z kołami)
rokrocznie indywidualnie zasilają budżet swojej monopolistycznej, nikomu
niepotrzebnej organizacji, kwotą łączną znacznie przekraczającą 30 mln zł.
Ponoszą też olbrzymie koszty związane z
zakupem broni, amunicji, szaf do jej przechowywania, optyki (OK, to wszystko
tylko raz na jakiś czas, ale są to potworne koszty), naprawą i utrzymaniem
swoich środków lokomocji niezbędnych podczas dojazdów do łowisk i
przemieszczania się po nich. Każdego roku wykonują miliony godzin
prac gospodarczych, nie otrzymując za to ani złotówki wynagrodzenia. Teraz
dodatkowo wszyscy bez wyjątku zasiadający w ławach poselskich, bez
najmniejszych śladów jakiejkolwiek refleksji, w szalonym pędzie do
przypodobania się wyborcom ze środowisk wiejskich (toż to ogrooooomny elektorat
:-), zamierzają narzucić myśliwym, niezależnie od dotychczasowych ponoszonych
przez koła kosztów wypłacania odszkodowań (przypominam – ok. 60 mln zł),
następny obowiązek – obowiązek pokrywania kosztów nowych zasad szacowania i
wypłaty odszkodowań (w tym m.in. na utworzenie kilkuset etatów w samych tylko
urzędach wojewódzkich) na przewidywaną łączną kwotę 55 mln zł.
Już bez tych
ostatnich milionów to jakiś wyjątkowo chory układ, który nie wiadomo do końca
dlaczego tak długo pasował wielu polskim myśliwym, ale z tymi dodatkowymi
ostatnimi milionami to już chyba będzie układ wyłącznie dla tych, którym wstęp
kategorycznie wzbroniony jest do sklepów znanej sieci handlowej.
Krótko i na temat:
TO WSZYSTKO DZISIAJ STOI NA GŁOWIE,
ale jutro może się całkiem p.....ąć.
Krótko i na temat:
TO WSZYSTKO DZISIAJ STOI NA GŁOWIE,
ale jutro może się całkiem p.....ąć.