niedziela, 3 kwietnia 2016

Jeszcze raz zdań kilka o rzeczywistości związanej z planowanym Funduszem Odszkodowawczym



Narzekał ostatnio jeden z moich internetowych kolegów:

 Koło otrzymujące od państwa darowiznę w wysokości np. 25-30 tyś zł wartości tusz, musi oddać państwu  40-60 tyś na fundusz”.


W szczegółach wygląda to o wiele smutniej. W skali całego kraju ta niby „darowizna”, była ostatnio na poziomie lekko ponad 60 mln, może trochę więcej. Oczywiście aby móc skorzystać z takiej „darowizny”, należało wcześniej wydać z prywatnych kieszeni myśliwych około… 100 mln zł na paliwo (nie mówiąc o pozostałych kosztach tego dziwnego hobby), a niezależnie od tego wypadałoby zauważyć po stronie dotychczasowych kosztów kół łowieckich mnóstwo pozycji, z których do najważniejszych należą:

1. wynagradzanie szkód (około 60 mln złw skali wszystkich kół) wyrządzonych:
a) w uprawach i płodach rolnych przez dziki, łosie, jelenie, daniele i sarny,
b) przy wykonywaniu polowania;
2. opłacanie (na rzecz nadleśnictwa lub starostwa) czynszu dzierżawnego, którego wysokość uzależniona jest od powierzchni obwodu łowieckiego, jego kategorii i ceny żyta – do 0,07 q/ha (około 60 mln zł);
3. opłacanie osobnego haraczu za to samo, o czym mowa w pkt 2, ale na rzecz Polskiego Związku Łowieckiego – „składka członkowska od kół z tytułu dzierżawionego hektara” obwodu łowieckiego na terenie okręgu (około 15 mln zł
4. udział w kosztach ochrony lasu przed zwierzyną;
5. zagospodarowanie obwodów;
6. poprawa warunków bytowania zwierzyny;
7. zimowe dokarmianie zwierzyny, wartość wyłożonej karmy, transport;
8. wynagrodzenia pracowników księgowości i strażników wraz z pochodnymi;
9. organizacja polowań zbiorowych;
10. organizacja polowań dewizowych (jeżeli na takowe koło decyduje się w związku z problemami finansowymi);
11. utrzymanie środków transportowych i maszyn rolniczych (materiały, paliwa, remonty, części zamienne);
12. inne koszty.

W dość dużej zależności od powyższego, członkowie kół każdego roku zasilają swoimi prywatnymi pieniędzmi budżety swoich kół składkami członkowskimi, składkami na zagospodarowanie obwodów, etc. (raczej grubo ponad 50 mln zł).
Niezależnie od tego wszyscy członkowie PZŁ (jednocześnie członkowie kół i tylko garstka niestowarzyszonych z kołami) rokrocznie indywidualnie zasilają budżet swojej monopolistycznej, nikomu niepotrzebnej organizacji, kwotą łączną znacznie przekraczającą 30 mln zł.  Ponoszą też olbrzymie koszty związane z zakupem broni, amunicji, szaf do jej przechowywania, optyki (OK, to wszystko tylko raz na jakiś czas, ale są to potworne koszty), naprawą i utrzymaniem swoich środków lokomocji niezbędnych podczas dojazdów do łowisk i przemieszczania się po nich. Każdego roku wykonują miliony godzin prac gospodarczych, nie otrzymując za to ani złotówki wynagrodzenia. Teraz dodatkowo wszyscy bez wyjątku zasiadający w ławach poselskich, bez najmniejszych śladów jakiejkolwiek refleksji, w szalonym pędzie do przypodobania się wyborcom ze środowisk wiejskich (toż to ogrooooomny elektorat :-), zamierzają narzucić myśliwym, niezależnie od dotychczasowych ponoszonych przez koła kosztów wypłacania odszkodowań (przypominam – ok. 60 mln zł), następny obowiązek – obowiązek pokrywania kosztów nowych zasad szacowania i wypłaty odszkodowań (w tym m.in. na utworzenie kilkuset etatów w samych tylko urzędach wojewódzkich) na przewidywaną łączną kwotę 55 mln zł.

Już bez tych ostatnich milionów to jakiś wyjątkowo chory układ, który nie wiadomo do końca dlaczego tak długo pasował wielu polskim myśliwym, ale z tymi dodatkowymi ostatnimi milionami to już chyba będzie układ wyłącznie dla tych, którym wstęp kategorycznie wzbroniony jest do sklepów znanej sieci handlowej.

Krótko i na temat:

TO WSZYSTKO DZISIAJ STOI NA GŁOWIE,

ale jutro może się całkiem p.....ąć.