wtorek, 7 stycznia 2020

Ach, ten przemiły pan Paweł Gdula...


10 NAJWAŻNIEJSZYCH WYDARZEŃ 2019 ROKU raz jeszcze...

Pozwoliłem sobie pod przedmiotowym tekstem na WILDMEN zamieścić komentarz następujący:


Aż dziw bierze, że wśród „10 najważniejszych wydarzeń 2019 roku”, autor nie umieścił swojego wylecenia z hukiem z posady prezesa Spółki ŁP . Tyle lat był jednocześnie prezesem i twarzą propagandowej tuby PZŁ, a tu nagle pstryk i po twarzy :-). Nie o tym jednak chciałem tu pisać.

Oprócz wielu bzdur i bzdurek natury – powiedziałbym – „politycznej”, jakie w przywołanym tekście zawarł jego autor, zdążył także wykazać się brakiem wiedzy w zakresie zapisów rozporządzenia MŚ w sprawie szczegółowych warunków wykonywania polowania i znakowania tusz (może warto przy okazji w końcu przyjąć do wiadomości, że czasy „Regulaminu polowań” skończyły się już ponad 20 lat temu). Ot mały tego przykład:

Możemy zabrać dzieci na pokot, ponieważ ta część polowania nie jest już polowaniem

czy

Mamy również możliwość indywidualnego polowania na dziki z psem i podkładaczem”.

W tym pierwszym przypadku autorowi podsuwam pod nos następujący zapis rozporządzenia MŚ:

§ 48.1. Pokot to tradycyjny sposób ułożenia pozyskanej zwierzyny PRZED ZAKOŃCZENIEM polowania zbiorowego”.

Jeśli chodzi o drugi przypadek, „indywidualne polowanie na dziki z psem” możliwe było od dawna, a po ostatniej nowelizacji rozporządzenia, doszła możliwość polowania indywidualnego „przy udziale jednego naganiacza albo jednego podkładacza z psem”.

To tyle, gwoli ścisłości.


Fakt, w stylu żywcem wziętym z Wersalu, nie przedstawiłem swoich zaledwie kilku uwag pod adresem autora tekstu. Mogłem grzeczniej; zwłaszcza nie przypominając panu Gduli przykrych chwil...

Długo nie musiałem czekać. Przemiły autor tekstu, skomentowanego przeze mnie w zaledwie malutkiej cząstce, uderzył w tony następujące:

Paweł Gdula

Generalnie nie prowadzę konwersacji z osobami, które nie mają odwagi cywilnej do podpisania się swoim nazwiskiem, ale rozumiem Pana. Gdybym współpracował z rycerzami Świętego Huberta, którzy jeszcze nie tak dawno wstydzili się swojej pasji, też miałbym z tym problem.

Gołym okiem widać, że strasznie Pana boli wielka popularność portalu WildMen, który tylko w grudniu odwiedziło ponad 20 tysięcy myśliwych! Dlaczego? Bo tutaj nigdy nie będą pisać pseudo prawnicy, którzy niezdrowo się podniecają przepisywaniem tytułów ministerialnych rozporządzeń.

Przez 15 lat kiedy kierowałem „Łowcem Polskim” wydawaliśmy „Regulamin polowań”, a nie „Rozporządzenie Ministra Środowiska w sprawie szczegółowych warunków wykonywania polowania i znakowania tusz” i zawsze nas rozśmieszali tacy jak Pan pseudo prawnicy, którym to przeszkadzało!

Teraz prowadzę portal WildMen i będę używał nazw, które są zrozumiałe dla myśliwych. Nie mam zamiaru przejmować się osobami, które w przeszłości i jak widać obecnie zajmują się szukaniem przysłowiowej dziury w całym - tylko po to - by dowartościować swoje ego”.


Prawda, że pan Paweł Gdula, prowadzący portal WildMen, to niezwykle miła osoba, nad wyraz szanująca swoich czytelników, gorąco zachęcająca ich do następnych odwiedzin?




* * * * 


Czas odpowiedzieć panu Pawłowi Gduli....

Generalnie nie prowadzę konwersacji z osobami, które nie mają odwagi cywilnej do podpisania się swoim nazwiskiem, ale rozumiem Pana. Gdybym współpracował z rycerzami Świętego Huberta, którzy jeszcze nie tak dawno wstydzili się swojej pasji, też miałbym z tym problem.

Szanowny Panie, wychodzi na to, że mnie Pan z kimś myli, ale to już Pana problem. Nie będę Panu udowadniał, że nie jestem wielbłądem.

Gołym okiem widać, że strasznie Pana boli wielka popularność portalu WildMen, który tylko w grudniu odwiedziło ponad 20 tysięcy myśliwych! Dlaczego? Bo tutaj nigdy nie będą pisać pseudo prawnicy, którzy niezdrowo się podniecają przepisywaniem tytułów ministerialnych rozporządzeń.

Następna błędna ocena sytuacji. Pojawienie się w przestrzeni internetowej portalu WildMen, przyjąłem nie tylko życzliwie, ale także z nadzieją, że oto na naszych oczach powstaje i rozwija się kolejne, niejako konkurencyjne dla portalu Łowiecki, medium. Przyciąga na WildMenie oczy bogata szata graficzna, interesujące zazwyczaj teksty oraz... osoba prowadząca tenże portal.

Przez 15 lat kiedy kierowałem „Łowcem Polskim” wydawaliśmy „Regulamin polowań”, a nie „Rozporządzenie Ministra Środowiska w sprawie szczegółowych warunków wykonywania polowania i znakowania tusz” i zawsze nas rozśmieszali tacy jak Pan pseudo prawnicy, którym to przeszkadzało!

Taaak... Przez 15 lat kierował „Pan Łowcem Polskim”... Warto przy okazji zauważyć, że okres ten zbiegł się z okresem prezesowania Naczelnej Radzie Łowieckiej przez... Pańskiego ojca. Po wejściu w życie zapisów ustawy z dnia 22 marca 2018 r. o zmianie ustawy - Prawo łowieckie oraz niektórych innych ustaw, która to ustawa wysadziła z siodła najpierw Lecha Blocha, a potem Pańskiego ojca, utrzymał się Pan na stanowisku zaledwie pół roku po odejściu Pańskiego ojca. Oczywiście o całe pół roku za długo, niemniej nie zmienia to sytuacji, że wygląda to jednoznacznie – gdyby m.in. nie rodzinne powiązania, „Łowcem Polskim” prawdopodobnie nie kierowałby Pan... nigdy. Nepotyzmem zalatuje tu na kilometr.

Co do nazwy „Regulamin polowań”, Naczelna Rada Łowiecka utraciła prawo do jego uchwalania, po wielu latach dzierżenia tego uprawnienia, po wejściu w życie ustawy z dnia 13 października 1995 r. Prawo łowieckie, a ostatni „Regulamin” utracił moc w zasadzie jeszcze przed wejściem w życie rozporządzenia Ministra Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa z dnia 4 kwietnia 1997 r. w sprawie szczegółowych zasad i warunków wykonywania polowania oraz obowiązku znakowania. Utrzymywanie się w użyciu, wśród pewnej grupy myśliwych, nazwy „Regulamin polowań”, było efektem wyłącznie tekstów propagandowej tuby PZŁ w postaci „Łowca Polskiego”, której główni trębacze niejako za idi#tów mieli szarych członków PZŁ i wciskali im niejeden jeszcze inny kit. Ale to już temat na zupełnie inną dyskusję.

Teraz prowadzę portal WildMen i będę używał nazw, które są zrozumiałe dla myśliwych. Nie mam zamiaru przejmować się osobami, które w przeszłości i jak widać obecnie zajmują się szukaniem przysłowiowej dziury w całym - tylko po to - by dowartościować swoje ego.

Proszę sobie spokojnie prowadzić tenże portal WildMen, ku radości wielu myśliwych; także mojej. Jednakże o jego rzeczywistej popularności niech świadczą inni, a nie Pan, który niczym małe dziecko zachwala swoją zabawkę:

...tylko w grudniu odwiedziło ponad 20 tysięcy myśliwych...

Pod zamieszczanymi tekstami na WildMenie umożliwia Pan czytelnikom pisanie komentarzy. Rzuca się w oczy... ich w zasadzie brak. Czy mam rozumieć, że wśród tych wielu tysięcy odwiedzających portal, rzeczywiście zainteresowanych prezentowanymi tekstami, a jednocześnie potrafiących coś sensownego napisać, jest tak znikoma liczba?

I na koniec...

Czyżby pod pretekstem niechęci do mojej osoby postanowił Pan nie reagować na błędy w znajomości rozporządzenia ministra, jakie Panu wytknąłem? Uważa Pan, że nie musi sprostować nieprawidłowo postawionej, a i wielce szkodliwej nie tylko dla myśliwych tezy:

„Możemy zabrać dzieci na pokot, ponieważ ta część polowania nie jest już polowaniem” (???)

Jaka zatem jest Pańska wiarygodność, a przy tym również ta część cywilnej odwagi, która dotyczy przyznania się do błędu? Dwadzieścia tysięcy uważnych czytelników w styczniu będzie ze szczególnym zainteresowaniem spoglądało na Pana teksty.