Odnoszę wrażenie po minionych wystąpieniach poselskich w ramach dyskusji na temat Sprawozdania Komisji o poselskim projekcie ustawy o zmianie ustawy – Prawo łowieckie (druki nr 219 i 324), że z pierwowzoru projektu (druk nr 219) zostają na chwilę obecną wyłącznie hasła, z których najważniejsze to: Państwowy Fundusz Odszkodowawczy, wysokość składki, wojewoda, lista rzeczoznawców, izba rolnicza. Cała reszta, w postaci szczegółów ich dotyczących, ulega ciągłym zmianom, a niektóre z tych szczegółów wręcz zamianom na całkowicie inne. Ot przykład pierwszy z brzegu, kiedy to poseł Anna Paluch (PiS), w pisowskim stylu, zaskakując wszystkich zainteresowanych z obozu opozycji, tuż przed mającą nastąpić za chwilę dyskusją nad Sprawozdaniem Komisji, z beztroską miną oznajmiła, że tak naprawdę, to cały przerobiony już podczas prac połączonych komisji projekt wyjściowy należy… przekopać na nowo :-). I zaproponowała nie wiele mniej niż sto milionów :-) poprawek, które koniecznie należy nanieść w toku… powtórnych prac Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa. Powiedziała między innymi tak:
„W poprawce
szóstej proponujemy ustalenie składki w oparciu o liczbę zwierząt łownych
ujętych w planie łowieckim, a nie proporcjonalnie do powierzchni obwodów łowieckich.
Ponieważ taki sposób naliczania lepiej uwzględnia zróżnicowanie warunków prowadzenia
gospodarki łowieckiej w różnych mniej i bardziej zasobnych obwodach,
proponujemy stawki:
600 zł za
osobnika łosia,
350 zł za
jelenia,
135 zł za
daniela,
105 zł za
sarnę i
85 zł za
osobnika dzika”.
Dodała, że w wyniku ciągłych
prac posłów nad procedowanym projektem wydłuża się termin jego wejścia w życie na
dzień 1 stycznia 2017 r.
Hm… Jedno jest pewne – PiS zachowuje
się podobnie jak wnuczka w wierszu „Optymizm”,
„Która krząta się i miota,
Ciągle czegoś jej brakuje,
A na wyjście jest ochota”.
Wnuczce babcia poradziła jedno
– aby strzegła się defetyzmu. Czyżby PiS-owi po raz pierwszy brakowało wiary w słuszność
jego założeń? To po co się brał za sprawy, o których jego działacze (i ich doradcy) za grosz
pojęcia nie mają? Że co? Że opozycja nie jest o wiele lepsza? Hm… Z takim
argumentem akurat zgodziłbym się, ale nie tłumaczy to istoty sprawy.
Pani poseł Annie Paluch nieśmiało
podpowiem, że… niech szykuje już kolejne poprawki, ale niech jednocześnie nie
zapomina, że nie tylko podlascy rolnicy ostrzą już kosy.