niedziela, 21 lipca 2019

Staż łowiecki, jako pierwszy z trzech ustawowych warunków na drodze do szczęścia

Odbycie rocznego stażu w kole łowieckim lub ośrodku hodowli zwierzyny, jest pierwszym z trzech ustawowych warunków na drodze do uzyskania podstawowych uprawnień do wykonywania polowania. Czy słusznym warunkiem? Nie mnie to osądzać, ale wątpliwości mam spore. 

Staż (SJP): «praktyczna nauka zawodu odbywana w jakiejś instytucji przez absolwentów szkoły lub studiów, czasem stanowiąca próbny okres ich pracy; też: czas tej nauki»

Prawdą jest, że staż, o którym mowa w art. 42 ust. 4 i 5 ustawy Prawo łowieckie, został wprowadzony do ustawy dopiero ustawą nowelizującą z dnia 17 czerwca 2004 r. Wcześniej jedynie „plątał się” po komuszych statutach PZŁ – najpierw nadawanych przez właściwych do spraw łowiectwa ministrów, potem już „uchwalanych” niezależnie od nich przez KZD PZŁ . Protoplastą idei stażowania w kole łowieckim, jako pierwszego warunku na drodze do uzyskania uprawnień do wykonywania polowania, był gomułkowski minister leśnictwa i przemysłu drzewnego – Roman Gesing (rodzina Gesinga pochodziła z Niemiec), który wydał ministerialne zarządzenie z dnia 21 maja 1970 r. Znowelizował nim statut nadany w 1959 r., w dodatku wprowadzając do niego jedynie właśnie tenże obowiązek odbycia stażu. R. Gesing był m.in. wiceprezesem Zarządu Głównego... Związku Bojowników o Wolność i Demokrację. 

Tak więc nie ulega dla mnie nawet najmniejszej wątpliwości, że pojawił się tenże staż w ustawie w roku 2004 wolą wyłącznie wierchuszki PZŁ, dowodzonej wówczas przez wszechmogącego Lecha Blocha. W Sejmie rej wodzili wtedy postkomuniści, z którymi łowczy krajowy doskonale się rozumiał, a żyrandola w Sali Kolumnowej Pałacu Prezydenckiego pilnował Aleksander Kwaśniewski, mający za dyrektora Zespołu Doradców... Andrzeja Gdulę. Ten, po zakończeniu pracy w Kancelarii Prezydenta RP, albo tuż przed tym zakończeniem, objął funkcję prezesa Naczelnej Rady Łowieckiej, którą dzierżył przez lat trzynaście. Deczko wcześniej, postanowieniem Prezydenta RP z dnia 21 listopada 2005 roku „za wybitne zasługi w pracy zawodowej i działalności społecznej”, został odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. 

Wracając do kwestii stażu łowieckiego w wydaniu aktualnym, a więc w odsłonie malcowej... Pewnie tak długo, jak długo będzie trwał zrodzony dekretem Bieruta monopolistyczny Polski Związek Łowiecki, trwał będzie także bezsensowny obowiązek odbywania stażu w kole łowieckim lub OHZ-ecie. Bo tak jest wygodnie i bynajmniej nie chodzi w tym wymogu o wdrożenie adepta do jakichkolwiek arkanów sztuki łowieckiej, bo to praktycznie niemożliwe, a po prostu o bezpłatną siłę roboczą. Poprzednicy malcowców, wydając akty normatywne dotyczące odbywania stażu, przynajmniej dbali o pozory rozsądku, przyzwoitości, zgodności z prawem powszechnie obowiązującym... Malcowcy nie wykazują absolutnie żadnych hamulców. Redagując zapisy § 11, w szczególności jego ust. 1, 2 i 12 statutu PZŁ, dali wyraz klasycznej jazdy po bandzie, wykazując ignorancję dla zasad stanowienia aktów normatywnych PZŁ i długo by na ten temat pisać, tylko po co – malcowcom nikt i nic nie jest w stanie zmienić świadomości. Oni mentalnie zdają się tkwić jeszcze w PeZeteLe za czasów głębokiej komuny, kiedy to partia mogła wszystko, a razem z nią wierchuszka PZŁ i zarządy kół łowieckich, a szary członek PZŁ, czy adept sztuki łowieckiej, traktowany był wyłącznie w kategoriach parobka. No popatrzmy wspólnie chociaż na ten oto wiodący w tej materii zapis statutu:


§ 11. 1. Odbycie stażu kandydackiego polega na:

1) braniu czynnego udziału w pracach koła łowieckiego lub ośrodka hodowli zwierzyny związanych z prowadzeniem gospodarki łowieckiej;
2) uczestniczeniu, pod opieką wyznaczonego myśliwego, w polowaniach indywidualnych i zbiorowych bez prawa wykonywania tych polowań;
3) nabywaniu wiedzy łowieckiej w zakresie teoretycznym i praktycznym;
4) braniu udziału w treningach strzeleckich, kursach, zajęciach praktycznych, wykładach, pokazach myśliwskich i innych imprezach szkoleniowych;
5) aktywnym uczestniczeniu w organizowanych przez Zrzeszenie akcjach propagujących idee łowiectwa i ochrony środowiska
”. 

Oto obowiązek „brania czynnego udziału w pracach koła”, w zasadzie nie ciąży na członku koła, ale ciąży na stażyście, który jeśli poważnie myśli o zaliczeniu mu przez zarząd rocznego stażu, musi godzić się na bezpłatne, i w nieokreślonym wymiarze, świadczenie fizycznej pracy na rzecz koła. Nawet więźniowie, wykonujący prace poza zakładem karnym, mogą liczyć na chociaż skromne wynagrodzenie od pracodawcy. Stażyści w PZŁ traktowani są więc pod tym względem obecnie gorzej jak kryminaliści. Jeśli właśnie to ma być sposobem na upowszechnienie łowiectwa wśród społeczeństwa polskiego, a więc poprzez deklarowany zamiar zwiększenia liczby członków PZŁ, to nie wróżę sukcesu na tym polu. 

Jeśli według ustawowej regulacji „odbycie rocznego stażu w kole łowieckim” ma tylko poprzedzać „odbycie szkolenia przeprowadzonego przez PZŁ”, to zapis § 11 ust. 1 i 2 nie tylko zdaje się być kuriozalny, ale przede wszystkim zdradza symptomy niezgodności z art. 42 ust. 4 ustawy Prawo łowieckie, ale także z przynajmniej kilkoma zapisami Konstytucji RP, z których wspomnę chociażby o jej art. 2. Nie może bowiem mowy być o urzeczywistnianiu zasad sprawiedliwości społecznej, jeśli toleruje się w modelu łowiectwa w Polsce taki nieporządek prawny.