poniedziałek, 29 października 2018

29 października 1952 r.

Mit o przypadającej w tym roku 95 rocznicy powstania Polskiego Związku Łowieckiego fałszuje obraz jego rzeczywistego rodowodu. Dzisiaj przypada 66. rocznica podpisania Dekretu z dnia 29 października 1952 r. o prawie łowieckim. Dekret wszedł w życie z dniem ogłoszenia. Podpisali go:

Prezydent Rzeczypospolitej: Bolesław Bierut
Prezes Rady Ministrów: Józef Cyrankiewicz
Minister Leśnictwa: Bolesław Podedworny

Warto przypomnieć sobie jego zapisy. Oto ich fragment:

Art. 41. 1. Z dniem powstania zrzeszenia pod nazwą Polski Związek Łowiecki Minister Leśnictwa za zgodą Prezesa Rady Ministrów zarządzi likwidację dotychczasowego stowarzyszenia pod nazwą „Polski Związek Łowiecki”. Likwidację dotychczasowego stowarzyszenia pod nazwą „Polski Związek Łowiecki” przeprowadzi zrzeszenie pod nazwą Polski Związek Łowiecki, które przejmie majątek stowarzyszenia”.


Zrzeszenie Polski Związek Łowiecki powstało na podstawie Dekretu z dnia 29 października 1952 r. o prawie łowieckim, natomiast wcześniej, dnia 20 kwietnia 1923 roku, do Rejestru Stowarzyszeń i Związków, wpisany został Centralny Związek Polskich Stowarzyszeń Łowieckich z siedzibą w Warszawie. Statut CZPSŁ został niejako przyjęty w lipcu tego samego roku, a dokonano tego podczas spotkania przedstawicieli... trzech towarzystw łowieckich i 11 kół łowieckich. Była to zaledwie garstka podmiotów zainteresowanych wówczas działalnością łowiecką. Poza nią pozostawał m.in. Polski Związek Myśliwych w Poznaniu, z całym szeregiem stowarzyszeń do niego należących. Dopiero w rok później, po powstaniu Wielkopolskiego Związku Myśliwych (PZM zlikwidowano, jak później zlikwidowano... stowarzyszenie PZŁ), wielkopolskie stowarzyszenia zaczęły przystępować do Centralnego Związku.

Potem nastąpił rok 1927, który zaowocował wydaniem Rozporządzenia Prezydenta RP z dnia 3 grudnia 1927 r. o prawie łowieckim. W rozporządzeniu tym, na temat Polskiego Związku Łowieckiego... ba... na temat Centralnego Związku Polskich Stowarzyszeń Łowieckich, nie znalazło się... ani jedno zdanie. Zupełnie tak, jakby tego tworu w ogóle nie było.

Aby ludziska całkiem o nim nie zapomnieli, dnia 28 czerwca 1929 r., do odpowiedniego rejestru dokonano ponownego wpisu stowarzyszenia, tym razem pod nazwą Polski Związek Stowarzyszeń Łowieckich. Było to więc stowarzyszenie... stowarzyszeń.

I nastąpił grudzień 1936 r., kiedy to w miejsce Polskiego Związku Stowarzyszeń Łowieckich, powołano do życia stowarzyszenie Polski Związek Łowiecki i współczesne zrzeszenie Polski Związek Łowiecki ma z nim tyle wspólnego, ile wspólnego z działającym w Warszawie w latach dwudziestych ubiegłego wieku Polskim Towarzystwem Łowieckim, ma powołane do życia półtora roku temu stowarzyszenie Polskie Towarzystwo Łowieckie. Czyli nic.

Wpis stowarzyszenia Polski Związek Łowiecki do rejestru nastąpił w roku 1937. Tuż przed wybuchem wojny stowarzyszenie to posiadało około 11 tys. członków, co stanowiło zaledwie lekko ponad 20 % wszystkich polujących w kraju.

Jakim cudem wierchuszka dzisiejszego zrzeszenia PZŁ nakazuje dzień 6 stycznia 1923 r. czcić jako dzień powstania Polskiego Związku Łowieckiego, wiedzą chyba tylko panowie L. Bloch i A. Gdula, bo ja pojęcia nie mam dlaczego.



Historia Polskiego Związku Łowieckiego 


...bym napisał, wskazując na ciągłość istnienia różnych bytów organizacyjnych poprzez ludzi, którzy stosownie do istniejących warunków realizowali to, co stanowiło dla nich wartość, ich interesowało i czemu się poświęcali.

Ciekawe czy wierzysz w to, co głosisz – dwa różne byty, poprzez fakt uczestnictwa w nich tych samych ludzi, stają się jednym bytem, a przynajmniej kontynuacją jednego przez drugiego. Hm...

WIARUSie, nikt rozsądny nie twierdzi dzisiaj, że Polska powojenna, przez fakt uczestnictwa w jej życiu politycznym, społecznym i gospodarczym częściowo tych samych ludzi, była prostą kontynuacją II Rzeczypospolitej. „Wizerunek orła białego w koronie w czerwonym polu”, jako godło Rzeczypospolitej, zaczął po latach przerwy znowu obowiązywać dopiero dnia 31 grudnia 1989 r. Wcześniej funkcjonowała Polska Rzeczpospolita Ludowa, byt państwowy rozpoczęty w 1952 r. Zjawiskiem niesamowitym, wręcz kuriozalnym, kompletnie niewytłumaczalnym racjonalnie, jest fakt, że w roku 1989 zmienił się ustrój Polski, ale nie zmienił się model łowiectwa Polskiego. Tak jak go przyklepano Dekretem z dnia 29 października 1952 r. o prawie łowieckim, a więc w roku „uchwalenia” stalinowskiej konstytucji zwanej lipcową (jak powszechnie wiadomo – napisanej przez Bieruta, ale wielokrotnie poprawianej przez Stalina), tak z drobnymi, kosmetycznymi poprawkami, trwa do dziś dnia.

Nie mamy powodów, aby w istotnym stopniu kwestionować przebieg wydarzeń do roku 1939, a nawet 1944, przedstawiony nam przez Zbigniewa Kowalskiego (przypominam – od roku... 1952 redaktora naczelnego propagandowej tuby zrzeszenia PZŁ), chociaż jego opinia o tych zdarzeniach może już powodować, że czujniki bezpieczeństwa dają znać o sobie.

Jeszcze jaskrawiej zaczynają świecić lampki ostrzegawcze, gdy zaczynamy czytać rozdział III, czyli dotyczący okresu, rozpoczynającego się dniem 1 lipca 1944 r. Odnoszę wrażenie, że od tego momentu nie znajdziemy w materiale ani jednego zdania, które nie byłoby zgodne z programową linią wszechwładnej, właśnie budzącej się wówczas do życia Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Propaganda, propaganda, propaganda...

Weźmy pod uwagę dla przykładu ten oto fragment:

„Dzień 30 maja (1947 r.) stał się dla Polskiego Związku Łowieckiego dniem wielkiej wagi i nagrody za dotychczasową pracę. Tego bowiem dnia delegacja Polskiego Związku Łowieckiego w składzie: Prezesa Generała Szareckiego i Przewodniczącego Komitetu Wykonawczego Z. Kowalskiego […] złożyła na ręce Marszałka Polski Michała Żymierskiego prośbę o przyjęcie przez Niego Wysokiego Protektoratu nad Polskim Związkiem Łowieckim. Marszałek Polski przychylił się do prośby […]. Marszałek Polski okazał specjalne zainteresowanie „Łowcem Polskim”. Audiencja trwała prawie półtorej godziny”.

No, bardziej szlachetnego protektoratu nie mogli sobie już wymyślić. Michał Rola-Żymierski - kryminalista, „agent sowieckiego wywiadu NKWD”, „zdrajca w służbie sowieckiej”...

Jak by nie patrzył, Zbigniew Kowalski pisał swoje wypociny na zamówienie władzy ludowej w 1948 r. i pojęcia nie miał, co wydarzy się w ciągu najbliższych kilku lat, a efekt tego był taki, że proces zarzynania stowarzyszenia o nazwie Polski Związek Łowiecki, rozpoczęty latem 1944 r., ostatecznie zakończony został wraz z wdrożeniem do życia Dekretu Bieruta z dnia 29 października 1952 r. o prawie łowieckim, podpisanego także przez Cyrankiewicza i Podedwornego.

Na przełomie lat 1952/1953 stowarzyszenie Polski Związek Łowiecki ostatecznie przestało istnieć, chociaż jego „śmierć kliniczna” nastąpiła już w momencie wybuchu II wojny światowej. Powstałe na zgliszczach stowarzyszenia zrzeszenie, o zawłaszczonej nazwie Polski Związek Łowiecki, obrało na pierwszego w historii prezesa swojej Naczelnej Rady Łowieckiej – generała Armii Radzieckiej i ludowego Wojska Polskiego Stanisława Popławskiego. Niejako ukoronowaniem okresu przewodzenia Polskim Związkiem Łowieckim, było dla Popławskiego... dowodzenie oddziałami wojska (10 tys. żołnierzy), tłumiącymi wystąpienia robotnicze w Poznaniu. Zginęło wówczas kilkadziesiąt osób, a rannych zostało około 600!

WIARUSie, głoszenie teorii o słuszności tezy o 95-letniej historii zrzeszenia Polski Związek Łowiecki, jest z mojego punktu widzenia działaniem zahaczającym o pojęcie świętokradztwa, gdzie w roli znieważonej występuje pamięć przedwojennego stowarzyszenia. Przy takim spojrzeniu na problem, pozwolę sobie podzielić Twój pogląd, gdy mówisz:

O wszystkim można rozmawiać, a nawet mieć odmienne zdanie, ale faktom nie należy zaprzeczać, ani je (ich) deprecjonować!
 

niedziela, 21 października 2018

W co gra pani wiceminister Małgorzata Golińska?

Pismo p. Małgorzaty Golińskiej
"Projekt ustawy" według p. Małgorzaty Golińskiej 

Mnóstwo pytań nasuwa mi się na myśl w tej akurat chwili, ale pierwsze z nich jest następujące:

W jakim trybie pani wiceminister Małgorzata Golińska rozsyła do zaopiniowania wypociny ekipy pana Piotra Jenocha? Hm? Czyżby... „w żadnym trybie”? Tak po prostu i już?


W ramach działu administracji rządowej środowisko (ustawa z dnia 4 września 1997 r. o działach administracji rządowej) Minister przedkłada inicjatywy i projekty aktów normatywnych, w szczególności projekty ustaw i rozporządzeń.

Projekty ustaw i rozporządzeń zgłoszone przez Ministra Środowiska można znaleźć na stronie Rządowego Centrum Legislacji
”.

No to wchodzimy w Listę projektów zamieszczonych na stronie Rządowego Centrum Legislacji. Kto pomoże wskazać mi przedmiotowy projekt ustawy przedłożony przez Ministra Środowiska?


Pismo podpisane przez Piotra Jenocha, a które poprzez podległego jej pracownika rozpowszechnia p. Małgorzata Golińska , jak by nie było – wiceminister w Ministerstwie Środowiska, datowane jest na dzień 24 września 2018 r. W piśmie tym jego autor pisze o „działaniach proponowanych przez Zarząd Główny Polskiego Związku Łowieckiego”. Pisze m.in. o „Projekcie ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu ułatwienia zwalczania chorób zakaźnych zwierząt”. Pytam:

Na którym z tegorocznych posiedzeń Zarządu Głównego PZŁ został przyjęty... przedmiotowy projekt ustawy? Miało to miejsce podczas posiedzenia

12 października :-),

11 września,

2 sierpnia,

11 lipca,

12 czerwca,

15 maja
czy

30 kwietnia?

Jeżeli na którymś z tych posiedzeń, to dlaczego nie podano tej informacji do wiadomości wszystkich członków PZŁ? A jeżeli... na żadnym, to w takim razie czyj to projekt ustawy?  


W czyim w ogóle imieniu wypowiada się w tym piśmie Piotr Jenoch?

  

niedziela, 14 października 2018

Art. 35c ust. 3 ustawy Prawo łowieckie


Proszę uzasadnić potrzebę wprowadzenia do ustawy tego zapisu ? Art. 35C punkt 3 . Karą dodatkową jest zakaz pełnienia funkcji w organach Polskiego Związku Łowieckiego i koła łowieckiego na okres do 5 lat. …

Sprawa wydaje mi się dość oczywista. Co prawda nie powinno się w ten sposób interpretować zapisów ustawy, ale tu wyraźnie mamy do czynienia z błędem legislacyjnym. Ustawodawca niechlujnie dokonał nowelizacji ustawy Prawo łowieckie ustawą z dnia 22 marca 2018 r. Wprowadzając art. 33 c, zapomniał dokonać skreślenia art. 35c ust. 3. Inaczej mówiąc:

Udzielanie przez sąd łowiecki kary dodatkowej w postaci zakazu pełnienia funkcji w organach PZŁ i koła łowieckiego, jest prawie tak stare, jak stare jest zrzeszenie PZŁ (ono ma 65 lat). W roku 2014, mocą ustawy wziątkowej, zasada ta weszła do ustawy Prawo łowieckie (wcześniej, niezgodnie z Konstytucją RP, znajdowała się ona wyłącznie w statucie PZŁ). Od dnia 1 kwietnia 2018 r. obowiązuje już nowa ustawowa zasada, że osoba ukarana w postępowaniu dyscyplinarnym, już obligatoryjnie nie może wchodzić w skład organów PZŁ i koła. Tak więc zapis art. 35c ust. 3 stał się bezprzedmiotowy i powinien – powtarzam – być wykreślony z ustawy Prawo łowieckie. Nie moja to wina, że nie zwrócili na to należytej uwagi:

1) minister Henryk Kowalczyk,
2) wiceminister Małgorzata Golińska,
3) 458 pozostałych posłów,
4) 100 senatorów,
5) prawnicy PZŁ.



PS

Art. 33c. 1. W skład organów Polskiego Związku Łowieckiego, a także w skład zarządu koła łowieckiego lub komisji rewizyjnej może wchodzić wyłącznie osoba:
1) będąca członkami Polskiego Związku Łowieckiego;
2) która nie była skazana prawomocnym wyrokiem za umyślne przestępstwo lub przestępstwo skarbowe lub nie była ukarana w postępowaniu dyscyplinarnym;
3) w przypadku zarządu koła łowieckiego lub komisji rewizyjnej - będąca członkiem danego koła łowieckiego.
2. W skład organów Polskiego Związku Łowieckiego nie może wchodzić osoba zatrudniona w organach administracji publicznej na stanowisku związanym ze sprawowaniem nadzoru nad działalnością Polskiego Związku Łowieckiego”.


„Art. 35c. 1. Karami dyscyplinarnymi są kary zasadnicze i kara dodatkowa.
2. Karami zasadniczymi są:
1) nagana;
2) zawieszenie w prawach członka Polskiego Związku Łowieckiego na okres od 6 miesięcy do 3 lat;
3) wykluczenie z Polskiego Związku Łowieckiego.
3. Karą dodatkową jest zakaz pełnienia funkcji w organach Polskiego Związku Łowieckiego i koła łowieckiego na okres do 5 lat”.



Dla jasności problemu przypomnę jeszcze ten zapis z ustawy Prawo łowieckie:

"Art. 35r. Ukaranie przez sąd łowiecki ulega zatarciu po upływie 5 lat od dnia uprawomocnienia się orzeczenia dyscyplinarnego".

środa, 8 sierpnia 2018

Przywileje okiem ministra Ardanowskiego

Poinformował, że od strzelania do dzików są myśliwi, których w Polsce jest 120 tys. Według Ardanowskiego, uzyskanie uprawnienia myśliwego wiąże się nie tylko z przywilejami, daje nie tylko prawo strzelania, ale "to są również obowiązki wobec państwa i społeczeństwa".
Minister powiedział, że jednak "widać bunt na pokładzie", myśliwi nie chcą strzelać, "pokazują gest Kozakiewicza", a minister środowiska, który ma nadzór nad Polskim Związkiem Łowieckim "jest też w pewnym sensie bezradny".
"To jest bezradność państwa, które nie może zastosować tutaj nacisku" - przyznał. Dodał, że myśliwym mówi wprost: "Jeżeli nie chcecie wykonywać obowiązków na rzecz państwa, to nie oczekujcie
przywilejów. Może trzeba utworzyć konkurencyjny związek łowiecki w Polsce, który pozwoliłby myśliwym - poza tymi wszystkimi działaczami, towarzyszami różnymi, którzy są w Polskim Związku Łowieckim - zrzeszać się i realizować tę swoją pasję, jaką jest polowanie".
"Myślę, że nie będzie alternatywy" - ocenił. Poinformował, że model, w którym myślistwo jest skoncentrowane w jednej organizacji z dużymi
przywilejami, jak w Polsce, nie jest powszechny w Europie. "Może trzeba zrobić krok dalej i wprowadzić konkurencyjne możliwości zrzeszania się myśliwych" – podsumował”.


Odnoszę wrażenie, że minister Jan Krzysztof Ardanowski nie posiada pomysłu – ani na skuteczniejszą walkę państwa z ASF, ani na reformę polskiego modelu łowiectwa. Na to pierwsze powinien mieć – z racji chociażby objęcia stanowiska ministra rolnictwa, na to drugie – nie musi i nie ma, więc minister Henryk Kowalczyk spokojnie może sobie realizować swój autorski plan kosmetycznych zmian w obszarze łowiectwa, chociaż trzeba mu przyznać, że akurat udało mu się nieco zmiękczyć betonowe filary Polskiego Związku Łowieckiego. Sądziłem, że Lech Bloch, niczym sędziowie Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych, piastował będzie swoją funkcję do późnych lat osiemdziesiątych swojego życia, ale jednak w końcu został wyautowany i chociażby z tego powodu ministrowi Kowalczykowi należy się medal.

Wracając do ministra Ardanowskiego, zdaje się on przejawiać pewien brak znajomości materii, na temat której się wypowiada. I tak...

Nie przystoi ministrowi publicznie opowiadać dyrdymałów o rzekomych przywilejach myśliwych w sytuacji, kiedy rzeczywiste przywileje są atrybutem przede wszystkim polityków takich jak on, a nigdy nie myśliwych. Bidak chyba nie wie, że myśliwym zostaje się nie w wyniku otrzymania przywileju, a po zdaniu bynajmniej nie łatwego, trzyczęściowego, w miarę państwowego egzaminu na podstawowe uprawnienia do wykonywania polowania, w dodatku poprzedzonego rocznym stażem łowieckim i kilkumiesięcznym szkoleniem przedegzaminacyjnym.

Powołuje się minister Ardanowski na „obowiązki wobec państwa i społeczeństwa”, sytuując je oczywiście po stronie myśliwych. Zapomina przy tym wyraźnie, że to na państwie, na organach władzy publicznej ciąży obowiązek ochrony środowiska, no ale cóż – skoro Konstytucję RP czytuje się od święta i tylko wybiórczo, to potem są tego takie konsekwencje.

Co do rzucenia przez ministra Ardanowskiego swego rodzaju groźby pod adresem włodarzy PZŁ (tu akurat słusznie zauważa przywileje po de facto ich stronie), może ona zrobić wrażenie, ale tylko na nich, a nie na szeregowych członkach PZŁ, którym PZŁ jest potrzebny do życia jak... łani siodło. Poza tym pan minister raczy nie zauważać, że „możliwości zrzeszania się myśliwych” istnieją już dzisiaj, i to od dawna, ale nie o „zrzeszanie się” tu chodzi, a o monopol na dopuszczanie do wykonywania polowania, który od lat już 65. dzierży Polski Związek Łowiecki. Wystarczy zadbać o zmianę tego stanu rzeczy, a od razu dziesiątki problemów niejako same się rozwiążą. Niekoniecznie od razu ten, któremu na imię ASF, ale od czegoś należałoby zacząć racjonalne działanie w tym kierunku.




PS

Kilka wymownych komentarzy pod tekstem zamieszczonym w portalspożywczy.pl:


Rolnik ( małoobszarowy) 07-08-2018, 23:30:

Jako rolnik zapytam: Czy to prawda że myśliwi nie mogą szkolić psów? Brać 16 letnie dzieci na Hubertusa? Czy to prawda że rząd wprowadził bezkarność ekologów w przeszkadzaniu w polowaniu? Ja słyszałem że byle łajza może 5 ha krzaczorów wyłączyć z terenu myśliwskiego i zrobić wylęgarnię dzików! To jest skandal. Wcale się mnie dziwię, że mają was i nas w d[...]! Co pomoże, że będzie inny związek myśliwski -czy ten inny związek będzie miał inne prawa? O czym wy mówicie. B[...] popapr[...] nie polityków”.


Rolnik 07-08-2018, 20:28:

Tak Panie ministrze, myśliwi wykonują gest Kozakiewicza. To Pana partia na czele z p. Jarosławem Kaczyńskim zrobiła z nich zwyrodnialców zabraniając udziału w polowaniach osób do 18 roku życia, To Pana partia wymusiła obowiązkowe badania lekarskie co pięć lat (jako jedyna grupa posiadająca broń). To prezes Jarosław publicznie opowiadał jakimi degeneratami są myśliwi. Takich kwiatków można wymieniać wiele. I Pan się dziwi że myśliwi Pana olali? Powołanie alternatywnego związku nic nie da, bo wejdą do niego Ci sami ludzie. Myśliwym w Polsce wg. prawa można zostać po rocznym odbyciu stażu, po odbyciu kursu (4 mieś.) i po zdaniu egzaminów. Później Policja wydaje broń to trwa co najmniej 4 mieś. Tak więc nowi członkowie wejdą do nowego związku po min. 2 latach. A jeszcze trzeba zmienić prawo żeby powołać nowy związek. Życzę powodzenia. ASF przewędruję przez Polskę jak Pendolino”.

konstytucja 07-08-2018, 20:23:

Jestem myśliwym i nie bardzo wiem o jakich przywilejach ten […] minister mówi , nie bardzo też wiem z czego te obowiazki o których ten [...] minister mówi wynikają , może z tego że podczas ostatniej pisowskiej zmiany ustawy łowieckiej dokopało się myśliwym , to niech teraz eko fiko bronią chłopa przed asf , ja sie teraz muszę martwić o szkody i płacić za nie z własnej kieszeni to jeszcze mam być żołnierzykiem [...] ministra ,nikt nie broni rolnikowi czy chodowcy świń zostać myśliwym , wędkarzem czy operatorem drona , rolnik ma zabezpieczyć swoje gospodarstwo i żadnej łaski nikomu nie robi a że trzeba na to wydać pieniądze no to sorry - myśliwi też wydają pieniadze żeby móc polować . dlaczego ten […] minister nie łapie za broń , każdy może zostać myśliwym trzeba tylko chcieć”.

poniedziałek, 6 sierpnia 2018

"Największy błąd 65-lecia historii PZŁ"


...uważam, że jedyna droga do odbudowania wizerunku myśliwego oraz promocji łowiectwa prowadzi poprzez radykalne zwiększenie liczby myśliwych w Polsce. A czas na to jest bardzo korzystny, bo gniewowi zagrożonych ASF-em właścicieli trzód chlewnych oraz rolników dotykanych szkodami łowieckimi można byłoby przeciwstawić politykę łatwego dostępu do łowiectwa, wciągając do łowiectwa właścicieli i użytkowników nieruchomości rolnych. Żeby tak się stało, należy zmienić ustawę łowiecką oraz ustawę o broni i amunicji, żeby PZŁ zrezygnował z obowiązkowych szkoleń przed egzaminem na państwowe uprawnienia łowieckie. Szkolenia dobrowolne mogłyby w PZŁ zostać, ale egzaminy państwowe musiałyby zostać uproszczone i kosztować zdecydowanie mniej niż obecnie. Podobnie z uzyskaniem pozwolenia na broń. Żadne dodatkowe badania lekarskie dla osób pracujących, którzy i tak co dwa lata obowiązani są uzyskać zaświadczenie lekarskie uprawniające do wykonywania zawodu. Jeżeli jesteś zdrowy, żeby zarabiać na utrzymanie rodziny, to dlaczego nie mógłbyś mieć pozwolenia na broń myśliwską? A jak jesteś potencjalnie niezrównoważony, to przecież również nie dostaniesz zaświadczenia o zdolności do wykonywania pracy. A dla pozostałych tylko proste badanie, czy są zrównoważeni psychicznie.

Hm... Prezentuję pogląd, że rozpatrywanie zagadnienia potrzeby „radykalnego zwiększenia liczby myśliwych w Polsce”, w kategoriach środka prowadzącego do celu, z całym szacunkiem do autora tekstu, ale jest trochę jakby odwracaniem kota ogonem albo – inaczej rzecz ujmując – zabieraniem się do sprawy nie od tej strony, od której należałoby rozpocząć proces naprawczy. „Ułatwianie dostępu do łowiectwa”, „wciąganie do łowiectwa właścicieli i użytkowników nieruchomości rolnych”, reorganizacja szkoleń kandydatów do grona braci łowieckiej, zmiany w zasadach uzyskiwania pozwolenia na broń do celów łowieckich oraz trwania w jego posiadaniu, to już trochę lepiej brzmi i może przynieść tylko same korzyści polskiemu łowiectwu, ale tu potrzebna jest głębsza reforma, po której „nic już nie będzie takie same”.

Pierwszym krokiem na jej drodze powinno być, przynajmniej moim skromnym zdaniem, pozbawienie Polskiego Związku Łowieckiego nienależnych mu monopoli – na dopuszczanie do wykonywania polowania i na szkolenie adeptów sztuki łowieckiej. Przedmiotowe monopole stanowią główne źródło wszelkiego zła, które trapi od lat sześćdziesięciu pięciu polskie łowiectwo.

Dalej, po likwidacji tychże monopoli, można już pójść różnymi drogami, sądzę jednak, że powinna nastąpić przede wszystkim zmiana definicji obwodu łowieckiego, a tym samym oprócz obwodów własnych państwa, mogłyby zacząć funkcjonować także obwody prywatne i obwody wspólne. Przy okazji, niejako sama by się uregulowała kwestia odszkodowań łowieckich (pozostawałaby do uzgodnienia wyłącznie pomiędzy właścicielem obwodu łowieckiego – czy przedstawicielem współwłaścicieli – a dzierżawcą). Powstające obwody prywatne i wspólne byłyby w stanie pociągnąć za sobą wzrost liczby myśliwych w postaci „właścicieli i użytkowników nieruchomości rolnych”. Zbyt często bowiem dochodzi w kołach łowieckich do sytuacji, że gdy już pozwala się rolnikowi-myśliwemu na polowanie bez przeszkód na jego prywatnych gruntach, czyni mu się łaskę. To jest smutne, żałosne i niedopuszczalne, jak na kraj należący do Unii Europejskiej. W zdecydowanej większości jej państw członkowskich, obowiązują inne standardy. Bez usunięcia tej prawnej kłody, nie przyciągniemy rolników do łowiectwa w takiej skali, w jakiej możemy to uczynić.

Co do przyszłego zarządzania gospodarką łowiecką, nie widzę racjonalnego uzasadnienia dla osadzenia jego – ani po stronie jakiejkolwiek monopolistycznej organizacji, pozbawionej realnego nadzoru państwa, ani po stronie bezpośrednio rządowej. Zarządzanie, ale wyłącznie w zakresie planowania pozyskiwania zwierzyny w skali rejonów hodowlanych oraz kontroli realizacji planów, powierzyłbym Lasom Państwowym, bo tylko one gwarantują – bez nakładu dodatkowych środków finansowych – prowadzenie tegoż zarządzania odpowiednio wykwalifikowanymi kadrami.

Należałoby też niezwłocznie pomyśleć o likwidacji innych barier, skutecznie do tej pory zniechęcających, zwłaszcza młodych ludzi, do wstępowania w szeregi polskich myśliwych. Mam tu na myśli w pierwszym rzędzie całe to o komuszym rodowodzie, kompletnie niezgodne z Konstytucją RP, sądownictwo łowieckie, wprowadzone do ustawy z początkiem roku 2014 (wcześniej nie widziano takiej konieczności – wystarczały zapisy byle statutu PZŁ). To, co znajdujemy w rozdziale 6a ustawy Prawo łowieckie (od art. 35b do art. 35t), przyprawia potencjalnych kandydatów na myśliwych o gęsią skórkę. Jeżeli do tego dodamy im pseudonaukowe zasady selekcji osobniczej samców jeleni, danieli, saren i muflonów, od lat obowiązujące w Polskim Związku Łowieckim, z ustawowymi konsekwencjami za ich nieprzestrzeganie włącznie, to będą mieli (i mają) skutecznie dość „naszego” łowiectwa na najbliższe przynajmniej dwie dekady.

Jak by nie było wystarczająco dużo dotychczasowych barier, z początkiem bieżącego roku, w owczym pędzie w dogadzaniu różnej maści ekooszołomom, wprowadzono w życie następne ograniczenia w upowszechnianiu łowiectwa. Nowelizującą ustawę Prawo łowieckie ustawą z dnia 22 marca, wprowadzono do porządku prawnego kolejne, „niezmiernie istotne dla każdego myśliwego, niedopuszczalne wady systemu łowieckiego. Wspólnym wysiłkiem, głośno i jednoznacznie upominajmy się o respektowanie konstytucyjnego prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z ich własnymi przekonaniami. Nie zgadzajmy się z nierozsądnym zakazem wykonywania polowania w obecności lub przy udziale naszych dzieci, w dodatku aż do 18. roku ich życia. Następna bulwersująca sprawa – sposób wprowadzenia obowiązku cyklicznego poddawania się myśliwych badaniom lekarskim i psychologicznym. Wyrażajmy naszą dezaprobatę dla zmian dokonywanych z oczywistym naruszeniem zasad poprawnej legislacji, a wywodzonych z Konstytucji. Nie może być tak, że Senat wprowadza do ustawy poprawkę, a Sejm jej potem nie odrzuca, w sytuacji, kiedy nowelizacja ustawy o broni i amunicji nie znalazła się w materii przekazanej Senatowi. Taki błąd nie przystoi władzy ustawodawczej demokratycznego państwa prawnego. Kolejna kwestia – pies to nie tylko przyjaciel człowieka, ale dla myśliwego także bardzo często towarzysz łowów, a przy tym nieoceniony, nawet umocowany w prawie łowieckim pomocnik w wielu elementach polowania. Od jego zachowania w łowisku zależy – co tu wiele ukrywać – zdrowie i życie myśliwego. Nie sposób więc pogodzić się z nieracjonalnymi ograniczeniami w szkoleniu psów myśliwskich, jakie de facto zafundował nam ostatnio parlament”.

No i na koniec... Był dzień 26 sierpnia 2014 r. Tzw. drugi rząd Donalda Tuska pakował już manatki, a do jego wyprowadzenia się z biur rządowych brakowało zaledwie dwóch tygodni. Nie przeszkodziło to jednak... sekretarzowi stanu (!!!) w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, niejakiemu Piotrowi Stachańczykowi, wysmarować i nadać bieg prawny rozporządzeniu w sprawie przechowywania, noszenia oraz ewidencjonowania broni i amunicji, z takim oto kuriozalnym zapisem:

§ 5. 1. Osoby posiadające broń i amunicję do niej na podstawie pozwolenia, o którym mowa w art. 10 ust. 4 ustawy, przechowują broń i amunicję w urządzeniach spełniających wymagania co najmniej klasy S1 według normy PN-EN 14450”.

Co (kto) skłoniło wówczas (i upoważniło) wiceministra do wcielenia się w rolę ministra i do wprowadzenia kuchennymi drzwiami (rozporządzenie opublikowano... już po zaprzysiężeniu następnego rządu) tak skandalicznej, tak niesłychanie brzydko pachnącej już na odległość, normy prawnej, wie chyba tylko on sam, a może dodatkowo tylko jeszcze kilka osób. Szkoda, że ani wtedy, ani teraz, nie powstała wola polityczna do gruntownego przebadania okoliczności wydania przedmiotowego rozporządzenia. Jeżeli przez najbliższy rok sytuacja nie ulegnie zmianie, kilkadziesiąt tysięcy myśliwych zmuszonych zostanie do zasilenia bankowych kont producentów szaf do przechowywania broni, mimo że posiadane przez nich do tej pory szafy świetnie zabezpieczają przed dostępem do nich osób niepowołanych. Brakuje teraz pomysłów tylko takiego rodzaju, że posiadana do tej pory przez myśliwych broń nie spełnia wymogów takiej czy innej polskiej normy i należy wymienić ją na nową. I jak tu w takich warunkach zdecydować się na uprawianie łowiectwa, jeśli nie wiadomo dziś, co jeszcze mogą d#rniejszego politycy wymyślić jutro.

Czas już najwyższy wyeliminować te i inne mankamenty z polskiego modelu łowiectwa. Z nimi nigdy nie damy rady „radykalnie zwiększyć liczby myśliwych w Polsce”, a tym samym nie poradzimy sobie z „odbudowaniem wizerunku myśliwego oraz promocją łowiectwa”.

niedziela, 29 lipca 2018

Konsultacje, założenia...

Konsultacje, założenia... i robienie sobie jaj z myśliwych, tzn. traktowanie ich w kategoriach... sprawnych intelektualnie inaczej...

* * *

Pezetełowskie Konsultacje nad nowym Statutem PZŁ (znowu – nie wiadomo przez kogo sygnowane),

braciołowieckie Powstają założenia nowego Statutu PZŁ,

to z mojego punktu widzenia nic innego, jak klasyczna propaganda w dotychczasowym wydaniu. Ba, jak zdaje się – ostatnio w poszerzonej gabarytowo... tubie, bo jakże inaczej rzecz określić, skoro dmucha w nią jednocześnie zarówno PZŁ jak i BŁ. Za tą drugą:

„Warto wobec tego dołożyć starań, aby nowy dokument uwzględniał głos wszystkich myśliwych, którzy będą działać w jego ramach i ponosić odpowiedzialność w imię uchwalonych zapisów”.

Ciekawe czy potrafią czytać sami siebie.

„Konieczność opracowania tego dokumentu od nowa wynika z obowiązku wprowadzonego przez zmianę ustawy Prawo łowieckie, która weszła w życie 1 kwietnia br.”.

Przeto przypominam fragment ustawy z dnia 22 marca 2018 r., nowelizującej ustawę Prawo łowieckie:

Art. 9
11. Zwyczajne okręgowe zjazdy delegatów, zwołane zgodnie z ust. 10, wybiorą:
1) delegatów na zwyczajny Krajowy Zjazd Delegatów Polskiego Związku Łowieckiego;
2) członków Naczelnej Rady Łowieckiej.
12. Naczelna Rada Łowiecka:
1) powoła członków Kapituły Odznaczeń Łowieckich, Główny Sąd Łowiecki, Głównego Rzecznika Dyscyplinarnego i jego zastępców, okręgowe sądy łowieckie oraz okręgowych rzeczników dyscyplinarnych i ich zastępców, nie później niż w terminie miesiąca od dnia jej wyboru zgodnie z ust. 11 pkt 2;
2) opracuje projekt statutu Polskiego Związku Łowieckiego i przedłoży go do uchwalenia przez Krajowy Zjazd Delegatów Polskiego Związku Łowieckiego, nie później niż w terminie trzech miesięcy od dnia jej wyboru zgodnie z ust. 11 pkt 2.
13. W przypadku niedokonania wyboru Naczelnej Rady Łowieckiej zgodnie z ust. 11 pkt 2 albo bezskutecznego upływu terminu wskazanego w ust. 12 pkt 2, projekt statutu Polskiego Związku Łowieckiego opracuje, a następnie uchwali i przedłoży go do zatwierdzenia przez ministra właściwego do spraw środowiska Zarząd Główny
”.



Tak więc to w miarę zdezubekizowana, nowa Naczelna Rada Łowiecka, władna będzie ogłosić ewentualne konsultacje ze „wszystkimi myśliwymi”, a nie Zarząd Główny (kontrolowany nadal przez dotychczasową NRŁ, w dodatku działającą pod nieprzerwanym przewodnictwem Andrzeja Gduli) z pomocą niestatutowo powołanego „zespołu do opracowania założeń do nowego Statutu Polskiego Związku Łowieckiego”.

Obecna akcja ZG (?) PZŁ przy wsparciu BŁ (???) przypomina pisanie nowej Konstytucji RP przez tych, którzy tę aktualną naruszają nagminnie, a w dodatku nie posiadają większości konstytucyjnej.

Apeluję do Ministra Środowiska o podjęcie działań w kierunku zdyscyplinowania Polskiego Związku Łowieckiego, z jego Łowczym Krajowym na czele, który swoimi decyzjami od samego początku swojej pracy budzi zbyt wiele zastrzeżeń.




Zastanawia mnie trochę ta informacja:

Przedmiotowe propozycje zarządy okręgowe PZŁ zobligowane zostały przesłać do Zarządu Głównego PZŁ w nieprzekraczalnym terminie do 15 sierpnia”.

Czy jawnie oznaczać to ma, że grupa aktualnie trzymająca władzę w
Zrzeszeniu będzie próbowała już na pierwszym posiedzeniu nowej Naczelnej Rady Łowieckiej zdominować ją, poprzez podetknięcie pod nos do zatwierdzenia gotowego już, „skonsultowanego” z ogółem członków PZŁ projektu nowego Statutu PZŁ? Jeżeli nie, to po co ten pośpiech? Nie dość, że niestatutowe działania, to jeszcze taka gonitwa? A może właśnie dlatego? Hm?

Czy Minister Środowiska się w końcu obudzi i zacznie działać?



1 sierpnia 2018 r.:


Piotr Gawlicki dnia 30 lipca:

Stawiam dolary przeciw orzechów, że nowy statut będzie dla myśliwych gorszy od tego obecnego. Nie wykluczam likwidacji członka niestowarzyszonego, organizację kół w stylu wojskowym i zmiany prawa do polowania na obowiązek, który egzekwować będzie zarząd koła kontrolowany przez ZO.

Sposób pracy nad nowym statutem jest całkowicie bez znaczenia, bo jego ostateczny kształt zależeć będzie od ministra środowiska. A jeżeli ZG tak ochoczo przystępuje do opracowania statutu, nie można wykluczyć, że już wie, że NRŁ nie przedstawi zjazdowi krajowemu statutu do uchwalenia, a to oznacza zgodnie z ustawą, że uchwali go ZG w kształcie, który zadowoli ministra, mogącego każdy mało spolegliwy ZG odwołać.


Lepszy/gorszy to pojęcia względne. Myśliwi (jak i całe społeczeństwo) stanowią bardzo niejednorodną strukturę – powiedziałbym – intelektualno-ideową, więc już chociażby z tego powodu niezmiernie trudno będzie o jednoznaczną ocenę zapisów nowego statutu.

Co do tej „likwidacji członka niestowarzyszonego”... Nie sądzę, aby w budowie PRL-bis chciano by cofnąć się w zapisach statutowych PZŁ aż do roku 1953 r., kiedy powstał ten d#rny wymóg:

§ 25. Członek zwyczajny jest ponadto obowiązany;
1) należeć do jednego z kół łowieckich
”.

To byłoby najprostszą drogą do zmniejszenia liczby członków PZŁ, a nie o to chyba chodzi w tej zabawie, której na imię polskie łowiectwo.



Sposób pracy nad nowym statutem jest całkowicie bez znaczenia, bo....

Nie podzielam tak sformułowanego poglądu. Uważam, że istotne jest to, kto napisze nowy statut – obóz Jenocha czy silna grupa nie znanych jeszcze osób, która wyłoni się spośród 49. członków nowej Naczelnej Rady Łowieckiej.



… bo jego ostateczny kształt zależeć będzie od ministra środowiska.

Powiem tak...

Zapisy, które są istotne dla ministra i w ogóle dla strony rządowej, już istnieją i znajdują się w ustawie Prawo łowieckie. Relacje na linii Rząd RP – PZŁ zostały już ustalone. Minister nie będzie wnikał zbyt głęboko w zapisy projektu nowego statutu, bo najzwyczajniej nie będzie go to interesowało. Gdyby było inaczej, ustawowy zapis:

Art. 32
3. Polski Związek Łowiecki oraz koła łowieckie działają na podstawie ustawy oraz statutu uchwalonego przez Krajowy Zjazd Delegatów Polskiego Związku Łowieckiego i
zatwierdzonego przez ministra właściwego do spraw środowiska
”,

wyglądałby tak:

Art. 32
3. Polski Związek Łowiecki oraz koła łowieckie działają na podstawie ustawy oraz statutu nadanego w drodze rozporządzenia przez ministra właściwego do spraw środowiska
”.



„A jeżeli ZG tak ochoczo przystępuje do opracowania statutu, nie można wykluczyć, że już wie, że NRŁ nie przedstawi zjazdowi krajowemu statutu do uchwalenia...

„Wiedzieć” to może nie wiedzieć, ale może założyć, że właśnie tak będzie. Zwłaszcza gdy „pomoże” powstaniu takiej sytuacji. Wystarczy mieć większość NRŁ po swojej (ZG) stronie i żaden inny projekt, oprócz "konsultowanego" :-) projektu autorstwa grupy jenochowej, nie ujrzy światła dziennego.
 

wtorek, 24 lipca 2018

Minister ma pomysł, ja też...

Krótko i węzłowato:

Moim skromnym zdaniem model łowiectwa w Polsce potrzebuje nie tyle zmian w zapisach statutu czy nawet ustawy, ile wymaga gruntownej zmiany całej jego istoty poprzez uchwalenie kompletnie nowej ustawy Prawo łowieckie. Obecny model uważam za niereformowalny i z tego względu, korzystając „z okazji 95-lecia PZŁ”, należałoby go czym prędzej i w końcu... „zaorać”.