środa, 26 sierpnia 2020

Czekoladowy baton

 

Ustawa o broni i amunicji:

Art. 27. 1. Właściwe organy Policji, a w stosunku do żołnierzy zawodowych – właściwe organy wojskowe, są uprawnione do kontroli wykonywania obowiązków wynikających z przepisów ustawy przez osoby oraz podmioty, o których mowa w art. 29 ust. 1”.

Prezentuję pogląd, że zapis ten jest w swojej istocie tak tajemniczy jak wiele zapisów... Pisma Świętego. Skrywa bowiem tyle wieloznaczności, że głowa mała. Niemniej ustawa o broni i amunicji to nie Stary czy Nowy Testament, więc powinna być napisana językiem zrozumiałym, w sposób jednoznaczny dla wszystkich odbiorców. I tak...

Jeżeli w normie art. 27 ust. 1 mieścić się ma upoważnienie dla Policji do kontroli warunków przechowywania broni i amunicji także przez osoby posiadające je na podstawie pozwolenia, o którym mowa w art. 10 ust. 4 ustawy, w dodatku w ich mieszkaniach prywatnych, to powinno to być jasno wyartykułowane. Podobnie jak w przypadku „podmiotów, o których mowa w art. 29 ust. 1”. A tak wyszedł „ni pies, ni wydra”. A wygląda nawet tak, jakby ustawodawcy chodziło o osoby i podmioty z jednego, „świadectwo–broniowego” koszyka („o których mowa w art. 29 ust. 1”). Wszakże przedsiębiorcą, o którym również mowa jest w tym zapisie, może być także osoba fizyczna (Kodeks cywilny, art. 431).

Pamiętać przy tym należy, że „życie prywatne, rodzinne”, w szczególności „mieszkanie”, w którym to życie najczęściej spokojnie płynie, podlegają ochronie konstytucyjnej (Konstytucja RP, art. 47 i 50). Jeżeli więc w kontekście uzyskania pozwolenia na broń obywatel miałby się liczyć z nieuchronną perspektywą konieczności rezygnacji choćby z części tej ochrony, to rzecz powinna być dokładnie określona w ustawie, a nie jak to mamy w art. 27 ust. 1, czyli byle jak, a właściwie... wcale. Każdy przypadek z założenia zgodnej z prawem możliwości naruszenia przestrzeni mieszkania prywatnego, musi znaleźć wyraźne odzwierciedlenie w ustawie, bo inaczej rzecz będzie przypominała białoruskie standardy, a nie polskie.

Warto też zauważyć taką rzecz:

W art. 32 ust. 1 nakłada się na legalnych posiadaczy broni i amunicji, nie podlegający żadnych wątpliwości obowiązek przechowywania broni „w sposób uniemożliwiający dostęp do nich osób nieuprawnionych”. Szczegółowe zasady i warunki takiego przechowywania określa minister na podstawie ustawowej delegacji. Ustawodawca przewiduje nawet karę aresztu albo grzywny, za przechowywanie broni w sposób umożliwiający dostęp do nich osób nieuprawnionych (art. 51 ust. 2 pkt 7). Jednakże w żadnym miejscu (przykładowo w art. 18) nie wspomina on o przypadku cofnięcia pozwolenia na broń – obligatoryjnie czy chociażby w ramach tylko możliwości – jeżeli delikwent nie wyraża zgody na wizytę w jego mieszkaniu funkcjonariusza Policji, o ile ten miałby kontrolować to, do czego w istocie rzeczy uprawniony nie jest.

No i ostatnia już kwestia...

W niezwykle mglistym uprawnieniu do „kontroli wykonywania obowiązków wynikających z przepisów ustawy”, z jakim spotykamy się w art. 27 ust. 1, ustawodawca wyraźnie wskazuje do tej kontroli „właściwe organy Policji”, przy czym w art. 9 ust. 5 jednoznacznie przedstawia niejako definicję tegoż „właściwego organu Policji”. Do wydawania pozwoleń na broń palną uprawniony jest „właściwy ze względu na miejsce stałego pobytu zainteresowanej osoby lub siedzibę zainteresowanego podmiotu komendant wojewódzki Policji”. Tak więc do przeprowadzania kontroli, o której mowa w art. 27 ust. 1, także, a nie z lekka wystraszony komendant powiatowy Policji, który – natchniony jakimś tam pisemkiem z KWP – wysyła na taką kontrolę z reguły zielonego jak tabaka dzielnicowego. Zdaniem nie tylko NIK, „kontrole takie mają prawo wykonywać wyłącznie funkcjonariusze KWP/KSP”.

Jeżeli prawo jest dalekie od doskonałości, należy je zgodnie z zasadami poprawnej legislacji nowelizować, ale nie łamać. Jeżeli prawo to naruszane jest przez Policję, w dodatku w stosunku do obywatela, to boli to podwójnie. Budzi uzasadnione wrażenie, że jest się obywatelem państwa policyjnego.


* * * * *


Odwiedził mnie, wcale nie tak dawno, przesympatyczny dzielnicowy, który wcześniej telefonicznie, na moje zapytanie, jako podstawę prawną przeprowadzenia kontroli przechowywania broni w moim mieszkaniu prywatnym, podał mi art. 51 ust. 2 pkt 7. Gdy już dał sobie wytłumaczyć, że przepis karny z ustawy o broni i amunicji nie może pełnić takiej roli, przygotował dla mnie extra niespodziankę. Gdy po kilku dniach zjawił się już w tym moim mieszkaniu, z nieskrywaną satysfakcją stwierdził, że tą podstawą jest jednak (w tym momencie wyjął swoje „pomoce naukowe”)... „§ 4 ust. 2 rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych z dnia 26 sierpnia 2014 r. w sprawie przechowywania, noszenia oraz ewidencjonowania broni i amunicji”. Dumnie, czytając, zacytował mi:

2. Upoważniony przez komendanta wojewódzkiego (Komendanta Stołecznego) Policji funkcjonariusz Policji stwierdza w protokole, czy magazyn broni spełnia warunki określone w rozporządzeniu oraz czy sposób zabezpieczenia broni i amunicji jest zgodny z wymogami określonymi w rozporządzeniu”.

Nie stać już go było na to, aby w ogóle zauważyć, że ów zapis jest jedną z dwóch jednostek redakcyjnych paragrafu 4, dotyczącego... magazynu broni, w którym broń zobowiązane są przechowywać „podmioty, o których mowa w art. 29 ust. 1 pkt 3–7 ustawy”. Natomiast o przechowywaniu broni przez „osoby posiadające broń i amunicję do niej na podstawie pozwolenia, o którym mowa w art. 10 ust. 4 ustawy”, wypowiedział się ustawodawca w § 5 ust. 1, z zastrzeżeniem ust. 2. Przywołanie art. 27 ust. 1 nawet nie przyszło mu do głowy, ale to chyba i lepiej. Darowałem sobie dalszą, ledwie co rozpoczętą, jego edukację, zwłaszcza że śpieszył się nieborak na interwencję do „Biedronki”, gdzie ktoś próbował ukraść... czekoladowy baton.



W tekście wykorzystano zdjęcie  szafy firmy STALPOL



wtorek, 2 czerwca 2020

Instrukcja ufoludków z Nowego Światu 35

Najpierw ukazała się na stronie ZG PZŁ, a potem dość szybko, gdy na Łowieckim pojawił się krytyczny do niej komentarz, zdjęto ją. Mówiąc inaczej - była, ale się zmyła. Od razu wiedziałem, że się ktoś u nich napił :-) lub wykonał sabotaż. Że też Paweł Lisiak, ciągle jeszcze łowczy krajowy, nie spali się ze wstydu za te bzdety, które zawarto w tej g#wnianej instrukcji. Chciałoby się popolemizować z treścią, ale lista błędów w tak stosunkowo krótkim tekście jest tak długa, że odechciewa się "pracy twórczej". Niech sobie pan Paweł sam polemizuje z autorem tych bździn.









piątek, 15 maja 2020

Inicjatywa członków Naczelnej Rady Łowieckiej

"Koleżanki i Koledzy nie składamy broni. Wczoraj w Sejmie przeszedł niekonstytucyjny, w naszym odczuciu i naszym zdaniem, zapis w pierwotnej wersji projektu, czyli możliwość dysponowania pieniędzmi Zrzeszenia, w tym kół łowieckich, nawet bez zgody Zarządu Kół. Jedyna instancja, która jest w stanie zablokować te zmiany to Prezydent, który może skierować te zapisy w ustawie do Trybunału Konstytucyjnego. Prosimy o nieprzespanie tej możliwości i aktywne włączenie się w proces zablokowania odbierania statutowej samorządności PZŁ. Dobre samopoczucie się skończyło, teraz czas na realne działanie. PZŁ to my, bez znaczenia na kolor polityczny. Proszę o pisanie maili Zarządów Okręgowych, Kół Łowieckich i każdego choćby pojedynczego Myśliwego na adres Kancelarii Prezydenta. Wasz głos zmienia wszystko. Brak głosu sprawia, że nikt się o nas nie upomni. 


Piszcie własnymi słowami, choćby po jednym zdaniu o prośbę do skierowania tych zapisów do Trybunału Konstytucyjnego na:

piątek, 8 maja 2020

Łowczy krajowy zamyka usta łowczym okręgowym

Łowczy krajowy zabrania łowczym okręgowym komentowania spraw, związanych z interpretacją zapisów „aktów prawnych wyższego rzędu". Przy okazji straszy ich Babą Jagą.

środa, 6 maja 2020

W Senacie o nowym brzmieniu art. 35 ust. 2a i 2b ustawy Prawo łowieckie

Dla przypomnienia:

Pod rozwagę senatorom

W dniu dzisiejszym obradowała Komisja Budżetu i Finansów Publicznych (26.) - 06.05.2020 r. 
Od 9:30 zaczęto mówić na temat nowelizacji ustawy Prawo łowieckie, w kontekście wprowadzenia do niej następującego zapisu:

Art. 5. W ustawie z dnia 13 października 1995 r. – Prawo łowieckie (Dz. U. z 2020 r. poz. 67, 148 i 695) w art. 35 po ust. 2 dodaje się ust. 2a i 2b w brzmieniu:

»2a. W trakcie obowiązywania na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii z powodu wirusa SARS-CoV-2 wywołującego chorobę COVID-19 dochód z działalności gospodarczej Polskiego Związku Łowieckiego oraz kół łowieckich może zostać przeznaczony na cele związane ze zwalczaniem epidemii.
2b. O przeznaczeniu środków finansowych, o którym mowa w ust. 2 i 2a, decyduje Zarząd Główny Polskiego Związku Łowieckiego.
«
”.


Najpierw w osłupienie wprawił mnie minister Łukasz Schreiber, który niewyraźnym głosem, z pewnym też zakłopotaniem, ale w końcu wydukał z siebie:


Jest dlatego tak, bo takie było zgłoszenie”.

Sądzę, że jakiś złoty mikrofon dla złotoustego ministra w tym przypadku należy się :-). 

Osobne jednak miejsce w tej krótkiej notatce należy się wiceminister - pani Małgorzacie Golińskiej. Tak tylko zastanawiam się – ta kobieta jest permanentnie niedoinformowana czy po prostu perfidnie kłamie? Jeżeli zachodzi ten drugi przypadek, w jakim celu to czyni i tak naprawdę w czyim interesie? W dodatku ma to miejsce, gdy mówi pod adresem senatorów... Nieładnie. No, popatrzcie Państwo sami:

„W związku z tym, że to Naczelna Rada Łowiecka wystąpiła do pana premiera z prośbą o to, żeby mogli wydatkować środki i włączyć się w walkę z koronawirusem, w tym piśmie wskazali, że nie mogą tego zrobić ze względu na to, że Naczelna Rada Łowiecka liczy 49 osób; w związku z tym jakby nie ma możliwości, żeby się gromadzili. Prosili pana premiera, żeby dla nich zrobił odstępstwo od ogólnego zakazu gromadzenia się, co jest oczywiście niewykonalne, ale Naczelna Rada Łowiecka jeszcze pominęła fakt, że zgodnie z ustawą Prawo łowieckie oni swoje środki mogą przeznaczać wyłącznie na cele statutowe. Stąd propozycja zmiany ustawy tak, aby im umożliwić im realizację tego zadania, które chcą sami wykonać. I jedna ważna rzecz, to jest możliwość a nie konieczność.
[…]
Jednocześnie jeszcze raz wskażę, że jest to pomysł, który wyszedł od Naczelnej Rady Łowieckiej, a Naczelna Rada Łowiecka jest organem, który jest wybierany oddolnie czyli jest jakby najbardziej samorządowym organem w Polskim Związku Łowieckim”.

Ośmielam się uświadomić panią wiceminister Małgorzatę Golińską, że nie Naczelna Rada Łowiecka wystąpiła z pismem do premiera, a uczynił to jednoosobowo prezes NRŁ - pan Rafał Malec. W dodatku bez podjęcia przez NRŁ w tym zakresie jakiejkolwiek uchwały. I co równie ważne - z prośbą o umożliwienie członkom Naczelnej Rady Łowieckiej przeprowadzenia obrad. Rafał Malec w najmniejszym stopniu nie prosił o nowelizację ustawy Prawo łowieckie. A tak w ogóle, jeszcze wcześniej, na ten szalony pomysł zakupu czterdziestu czterech dupowozów ze środków Polskiego Związku Łowieckiego, z przeznaczeniem dla Ministerstwa Zdrowia, bo właśnie o to w gruncie rzeczy chodzi w tym całym galimatiasie, najprawdopodobniej wpadł łowczy krajowy - pan Paweł Lisiak, który tuż po wyjścia ze szpitala dnia 8 kwietnia, doprowadził do podjęcia przez Zarząd Główny niezgodnej z zapisami statutu PZŁ uchwały nr 66/2020.  Właśnie tą uchwałą starano się uruchomić inicjatywę zakupu tych – szumnie nazwanych – „ambulansów medycznych”. No i wszystko przez cały czas koło nich się kręci. 

Trzeba by podrzucić jakiemuś bukmacherowi pomysł, aby zaczął przyjmować zakłady - uda się wyciągnąć z kasy Polskiego Związku Łowieckiego te około 3 mln zł na zakup 44 szt. pojazdów samochodowych, które zapewne stoją gdzieś na fabrycznym placu, możliwe też, że rdzewieją i nikt ich kupić nie chce, czy się nie uda. 

Szczodrzy członkowie ZG PZŁ... Ale nie ze swojej kieszeni
Prezes NRŁ pisze do premiera 



*    *    *    *    *


Jak okazuje się, w dniu dzisiejszym, już po opublikowaniu tu powyższego materiału tekstowego, prezes Naczelnej Rady Łowieckiej, pan Rafał Malec, wystąpił z kolejnym pismem. Tym  do razem do Marszałka Senatu RP, pana Tomasza Grodzkiego. W piśmie tym odcina się on od słów pani wiceminister Małgorzaty Golińskiej, a zacytowanych wyżej. Oto foto tego pisma;





piątek, 1 maja 2020

Pod rozwagę senatorom


Dnia 8 kwietnia, kiedy tylko Paweł Lisiak wyszedł ze szpitala, rozpoczęła się akcja doprowadzenia do... wyprowadzenia z „kasy” Polskiego Związku Łowieckiego kwoty około 3 mln zł na zakup czterdziestu czterech samochodów, z przeznaczeniem ich dla Ministerstwa Zdrowia. Dążenia łowczego krajowego od początku wspierał prezes Naczelnej Rady Łowieckiej, Rafał Malec. W dniu, w którym Paweł Lisiak zakończył swoje szpitalne leczenie, doprowadzono do podjęcia przez Zarząd Główny niezgodnej z zapisami statutu PZŁ uchwały nr 66/2020, którą starano się uruchomić inicjatywę zakupu – szumnie nazwanych – „ambulansów medycznych”. Uchwałą tą zobowiązano zarządy okręgowe PZŁ do niezwłocznego „przesunięcia posiadanych środków pieniężnych na rachunek Zarządu Głównego PZŁ”. Kiedy cała akcja zaczęła napotykać na coraz większe trudności natury formalnej, prezes NRŁ, nie licząc nieudanej jego mailowej akcji pod adresem wszystkich członków NRŁ, w geście solidarności z łowczym krajowym, wystosował dnia 15 kwietnia pismo do premiera Mateusza Morawieckiego z prośbą o... „wyrażenie jednorazowej zgody” „na odstąpienie od zakazu zgromadzeń obowiązującego na mocy § 14 ust. 1 pkt 2 rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 10 kwietnia 2020 r. w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii”. Chodziło mu o stworzenie możliwości zorganizowania posiedzenia NRŁ, w ramach którego można by podjąć uchwałę, dającą łowczemu krajowemu zielone światło do zakupu nikomu niepotrzebnych czterdziestu czterech pojazdów samochodowych. Oczywiście oczekiwanej zgody od premiera prezes NRŁ nie mógł uzyskać, więc zaczęto poszukiwać innej drogi do w miarę „legalnego” wyprowadzenia z „kasy” PZŁ znacznej kwoty na zewnątrz. Wierchuszce Polskiego Związku Łowieckiego, przy pomocy oczywiście osób na odpowiednich stanowiskach, bez większych problemów udało się wprowadzić do projektu, przekutego potem w ustawę  z dnia 30 kwietnia 2020 r. o zmianie niektórych ustaw w zakresie działań osłonowych w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa SARS-CoV-2, pewien zapis, który ostatecznie przyjął brzmienie następujące:

Art. 5. W ustawie z dnia 13 października 1995 r. – Prawo łowieckie (Dz. U. z 2020 r. poz. 67, 148 i 695) w art. 35 po ust. 2 dodaje się ust. 2a i 2b w brzmieniu:

»2a. W trakcie obowiązywania na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii z powodu wirusa SARS-CoV-2 wywołującego chorobę COVID-19 dochód z działalności gospodarczej Polskiego Związku Łowieckiego oraz kół łowieckich może zostać przeznaczony na cele związane ze zwalczaniem epidemii.
2b. O przeznaczeniu środków finansowych, o którym mowa w ust. 2 i 2a, decyduje Zarząd Główny Polskiego Związku Łowieckiego.
«
”.



Zapis ten z całą pewnością spełnia oczekiwania łowczego krajowego, gdyż niejako pozwala mu, aby w sposób niczym nie skrępowany, przy pomocy Zarządu Głównego PZŁ, mógł wprowadzić w życie to, czego nie udało mu się wprowadzić wspomnianą wyżej uchwałą nr 66/2020 Zarządu Głównego PZŁ z dnia 8 kwietnia 2020 r. Problem w tym, że art. 5 ustawy covidowej z dnia 30 kwietnia 2020 r. idzie znacznie dalej i – jeśli wejdzie w życie – będzie stanowił jaskrawy przykład nie tylko niezgodności z kilkoma innymi zapisami ustawy Prawo łowieckie, ale przede wszystkim z Konstytucją RP. Będzie także, a może przede wszystkim, przykładem kompletnego braku szacunku w stosunku do prawie stu trzydziestu tysięcy członków Polskiego Związku Łowieckiego, którzy wraz z członkami ich rodzin stanowią bardzo pokaźną grupę społeczną, której głos podczas najbliższych wyborów prezydenckich będzie miał niebagatelne znaczenie dla ich końcowych wyników. Konflikt Prawa i Sprawiedliwości z myśliwymi, zwłaszcza tuż przed wyborami, bynajmniej nie stoi w interesie obozu władzy. Społeczeństwo polskie od klasy rządzącej oczekuje racjonalnych działań, a nie takich, które już na pierwszy rzut oka dalekie są od zasad sprawiedliwości społecznej, o których mowa w art. 2 Konstytucji RP.

Ze źródeł dobrze poinformowanych, usytuowanych wśród członków NRŁ, dochodzą słuchy, że od niecnych dążeń ekipy bezpośrednio związanej z łowczym krajowym – Pawłem Lisiakiem, odcięli się w ostatnich dniach członkowie Prezydium Naczelnej Rady Łowieckiej, z prezesem Rafałem Malcem na czele. Planują nawet w tym względzie wydać w najbliższym czasie stosowne oświadczenie. Najprawdopodobniej zrozumieli, że zaczęli kroczyć złą drogą. W myśl powszechnie znanego przysłowia: „Lepiej późno niż wcale”. Paweł Lisiak i kierowany przez niego Zarząd Główny PZŁ, zostali sami. Bez poparcia nie tylko Naczelnej Rady Łowieckiej, ale wielce prawdopodobnie także szeregowych członków Polskiego Związku Łowieckiego, którzy są nie tylko zaniepokojeni sytuacją, ale wręcz oburzeni sposobem ich traktowania przez łowczego krajowego, pozostałych członków Zarządu Głównego PZŁ, a także niestety przez urzędników Ministerstwa Środowiska. Z wiceminister Małgorzatą Golińską na czele, która broniąc w Sejmie proponowanego w projekcie zapisu, wprowadziła w błąd posłów. Nie mając na potwierdzenie swoich słów absolutnie żadnych miarodajnych argumentów, ze stoickim spokojem zakomunikowała, że „ten przepis wychodzi naprzeciw samym myśliwym, którzy [...] chcieli przeznaczyć środki, którymi dysponuje Polski Związek Łowiecki, na zakup samochodów”. Nie przystoi, aby tak wysoki urzędnik państwowy posługiwał się aż taką demagogią.

Warto zwrócić uwagę na to, jak w ogóle perfidnie w swojej sejmowej narracji pani wiceminister M. Golińska wykorzystała szlachetne uczynki członków PZŁ przeciwko nim samym. Z faktu „lokalnych dokonywań zbiórek wśród swoich członków”, wywiodła tezę, że szeregowi członkowie „chcieliby dokonać takiego gestu w większej skali”, czyli są jej zdaniem po prostu za tym, aby wywalić z kasy PZŁ 3 mln zł na zakup nikomu niepotrzebnych dupowozów. Oto zapis szerszego fragmentu jej przemówienia:

Natomiast ten przepis, który został zaproponowany, wychodzi naprzeciw samym myśliwym, którzy chcieli włączyć się w walkę z koronawirusem. Chcieli przeznaczyć środki, którymi dysponuje Polski Związek Łowiecki na zakup samochodów, które nazywane są wymazobusami. Tak jak w wielu przypadkach myśliwi włączają się lokalnie, dokonując zbiórek wśród swoich członków, które później przeznaczają na zakup maseczek; szyją te maseczki i je dostarczają, tak również chcieliby również dokonać takiego gestu w większej skali i do tego jest nam potrzebne umożliwienie przekazywania środków z działalności gospodarczej na cele inne niż statutowe i jednocześnie żeby te decyzje mógł podjąć Zarząd Główny, a nie Naczelna Rada Łowiecka, która liczy 49 osób i musiałaby się zebrać w tej grupie, łamiąc jednocześnie przepisy o gromadzeniu się”.

Zwracam uwagę pani wiceminister Golińskiej, że myśliwi nie same maseczki kupowali czy szyli, a zrzucali się w wielu województwach na zakup nawet specjalistycznego sprzętu medycznego – przykładowo monitorów funkcji życiowych czy respiratorów. To czyni co prawda małą, ale niezmiernie istotną różnicę.


Dodawany do ustawy Prawo łowieckie art. 35 ust. 2a i 2b, nie koreluje przykładowo z jej art. 34. Wśród zadań Polskiego Związku Łowieckiego tam wyszczególnionych, a widnieje tam m.in. „podejmowanie działań mających na celu zwalczanie i zapobieganie rozprzestrzenianiu się chorób zakaźnych zwierząt łownych”, nie ma zadania w jakikolwiek sposób związanego ze „zwalczaniem epidemii z powodu wirusa SARS-CoV-2 wywołującego chorobę COVID-19”.


Warto też zauważyć, że na podstawie art. 33 ust. 2 ustawy Prawo łowieckie, „koła łowieckie posiadają osobowość prawną i ponoszą odpowiedzialność za swoje zobowiązania”. Jakim cudem kawałek dalej, bo w art. 35, może istnieć zapis, uprawniający Zarząd Główny do „gmerania” w finansach tychże kół łowieckich, wie chyba tylko wiceminister Małgorzata Golińska i te osoby z wierchuszki PZŁ, które zainicjowały powstanie tego koszmarnego zapisu.


Ponadto, a może przede wszystkim, w zapisach Konstytucji RP wyraźnie stwierdza się, jakie możliwości działania w sytuacjach szczególnych zagrożeń, przewidziane są dla naczelnych organów państwa. Nie ma pośród nich takich, jakie dopuszczałyby na tę okoliczność de facto sięganie po środki finansowe samofinansującej się organizacji łowieckiej czy „podstawowych jej ogniw organizacyjnych”, jakimi z mocy ustawy są koła łowieckie. Mówiąc wprost, takie dążenia są wręcz ohydne. Mam nadzieję, że osoby odpowiedzialne za ich powstanie, spotka w niedługim czasie zasłużona kara.


czwartek, 30 kwietnia 2020

Członkowie Naczelnej Rady Łowieckiej, obudźcie się!

Projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw w zakresie działań osłonowych w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa SARS-CoV-2 (druk nr 344):

Przebieg procesu legislacyjnego

USTAWA z dnia 30 kwietnia 2020 r. o zmianie niektórych ustaw w zakresie działań osłonowych w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa SARS-CoV-2:

Art. 5. W ustawie z dnia 13 października 1995 r. – Prawo łowieckie (Dz. U. z 2020 r. poz. 67, 148 i 695) w art. 35 po ust. 2 dodaje się ust. 2a i 2b w brzmieniu:

„2a. W trakcie obowiązywania na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii z powodu wirusa SARS-CoV-2 wywołującego chorobę COVID-19 dochód z działalności gospodarczej Polskiego Związku Łowieckiego oraz kół łowieckich może zostać przeznaczony na cele związane ze zwalczaniem epidemii.
2b. O przeznaczeniu środków finansowych, o którym mowa w ust. 2 i 2a, decyduje Zarząd Główny Polskiego Związku Łowieckiego.
”.




* * * * *


Członkowie Naczelnej Rady Łowieckiej, obudźcie się!

Wygląda na to, że to już naprawdę są Wasze ostatnie dni. Nikt z Wami się już nie liczy – ani Prawo i Sprawiedliwość, ani Rada Ministrów, ani nawet Zarząd Główny PZŁ. Was praktycznie już nie ma. Nie macie możliwości zebrania się, aby w ramach posiedzenia podjąć jakiekolwiek uchwały, ale jedna możliwość Wam jeszcze została. Nikt nie jest w stanie uniemożliwić czterdziestu dziewięciu członkom Naczelnej Rady Łowieckiej wymianę poglądów „za pomocą środków komunikacji na odległość”. Nie przy pomocy smsów, maili czy listów doręczonych przez Pocztę Polską, zaangażowaną w organizację wyborów prezydenckich. Odpalcie więc technikę videokonferencji i pogadajcie z sobą chociaż raz bardzo poważnie. Być może uda Wam się na odchodne wypracować jakieś wspólne mega przesłanie do członków Polskiego Związku Łowieckiego. Jedna przy tym uwaga i zarazem sugestia – nie zapraszajcie na taką konferencję nikogo z Ministerstwa Środowiska – ani ministra, ani wiceministrowej, ani nawet ich żołnierzy w stylu panów Sagana czy Hamuleckiego. Nie zapraszajcie też łowczego krajowego, bo to – takie wyraźne odnoszę wrażenie – niejako koń trojański. Jego zbyt wiele występów było nie tyle po prostu kompromitujących go, ile przede wszystkim sytuujących go nie po stronie myśliwych, a jako przedłużone ramię działania pisowskiego ministra. Krótko – raczej pezetełowski szkodnik to i tyle by było na ten temat. Nie zapraszajcie też innych członków Zarządu Głównego, bo to byłoby kompletnie bez sensu.

O czym mielibyście pogadać? Nigdy nie ukrywałem, że jestem zwolennikiem zmiany modelu łowiectwa w Polsce – z bierutowego na przystający do demokratycznego państwa prawa. Wielokrotnie tez pisałem, że jestem w stanie wyobrazić sobie jakiś stan przejściowy. Nigdy jednak nie opowiadałem się za zmianami, przeprowadzanymi „na rympał”, byle jak, bez szacunku do cywilizowanych zasad stanowienia prawa. W ustawie Prawo łowieckie, a i w statucie PZŁ, aż roi się od absurdów poganiających absurdami inne absurdy. Tak być dalej nie może. Wzbudza to u mnie głęboki odruch sprzeciwu. Sam jednak, czy z małą grupką myśliwych, nic nie jestem w stanie uczynić takiego, co w jakimś nawet minimalnym stopniu mogłoby wpłynąć na otaczającą nas rzeczywistość. Łudzę się, że możliwości przynajmniej kilku, kilkunastu autorytetów, zgromadzonych w Waszej Naczelnej Radzie Łowieckiej, są znacznie, znacznie większe. Z niecodziennym więc oczekiwaniem będę w najbliższym czasie spoglądał w Waszym kierunku. Powtarzam:

Być może uda Wam się na odchodne wypracować jakieś wspólne mega przesłanie do członków Polskiego Związku Łowieckiego.

Apeluję do was:

Uczyńcie chociaż raz coś pożytecznego dla łowiectwa i zarazem dla polskich myśliwych.

środa, 29 kwietnia 2020

Grabież majątku PZŁ czas zacząć...

Sposób na zakup 44 + 5 dupowozów, a także na wyprowadzenie z kasy Polskiego Związku Łowieckiego każdej innej, dowolnej kwoty pieniędzy, pod szczytnym hasłem „walki z epidemią”, okazuje się niezwykle prosty – wystarczy w ustawie Prawo łowieckie, w art. 35, dodać jedno zdanie.

Projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw w zakresie działań osłonowych w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa SARS-CoV-2 (druk nr 344)

„Art. 4. W ustawie z dnia 13 października 1995 r. – Prawo łowieckie (Dz. U. z 2020 r. poz. 67, 148 i 695) w art. 35 po ust. 3 dodaje się ust. 4 w brzmieniu:

»4. W trakcie obowiązywania na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii z powodu koronawirusa wywołującego chorobę COVID-19 decyzje finansowe dotyczące środków przeznaczonych na walkę z epidemią podejmuje Zarząd Główny Polskiego Związku Łowieckiego.«”.


Teraz czas na jeszcze dodatkowe jedno zdanko, które pozwoli zagrabić majątek także kół łowieckich.



Dla przypomnienia:

Uchwała nr 66/2020 ZG PZŁ z dnia 8 kwietnia 2020 r.

Pismo prezesa R. Malca do premiera z dnia 15 kwietnia 2020 r.

Teraz chyba już nikt nie ma wątpliwości, jaką rolę do spełnienia mają Rafał Malec i Paweł Lisiak. Ściskając wzajemnie sobie dłonie, mogą już teraz odtrąbić sukces.




*     *     *     *     *



Przebieg procesu legislacyjnego - druk nr 344

USTAWA z dnia 30 kwietnia 2020 r. o zmianie niektórych ustaw w zakresie działań osłonowych w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa SARS-CoV-2:

Art. 5. W ustawie z dnia 13 października 1995 r. – Prawo łowieckie (Dz. U. z 2020 r. poz. 67, 148 i 695) w art. 35 po ust. 2 dodaje się ust. 2a i 2b w brzmieniu:

2a. W trakcie obowiązywania na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii z powodu wirusa SARS-CoV-2 wywołującego chorobę COVID-19 dochód z działalności gospodarczej Polskiego Związku Łowieckiego oraz kół łowieckich może zostać przeznaczony na cele związane ze zwalczaniem epidemii.
2b. O przeznaczeniu środków finansowych, o którym mowa w ust. 2 i 2a, decyduje Zarząd Główny Polskiego Związku Łowieckiego
.”

niedziela, 26 kwietnia 2020

Odłóżmy papierową wersję książki ewidencji pobytu na polowaniu indywidualnym do lamusa






Zdumiewające jest, że łowczy krajowy już na końcu lutego br. zarządził, w związku z szalejącą także w Polsce świńską chorobą (ASF), „wprowadzenie w kołach łowieckich elektronicznej książki pobytu myśliwego na polowaniu indywidualnym »PZŁ-EKEP«” (chociaż potem się z tego słusznie wycofał :-), a nie wystarał się w obliczu wystąpienia pandemii COVID-19 o malutką, a jakże istotną, zmianę art. 42b ust. 1 ustawy Prawo łowieckie. O taką zmianę, która nie tylko do lamusa wysłałaby anachronizm w postaci papierowej wersji książki ewidencji, ale przede wszystkim usunęłaby kompletnie niepotrzebne zagrożenie dla życia i zdrowia myśliwych. Zagrożenie, które czai się na każdego, kto dosłownie ręcznie dokonuje wpisu w książce, która ciągle w zbyt wielu kołach łowieckich występuje w wersji papierowej. Gdyby łowczy krajowy nadal nie kumał w czym rzecz, podrzucam mu proponowane przeze mnie brzmienie tego oto zapisu ustawy:



Art. 42b

1. Termin rozpoczęcia zakończenia oraz jednoznaczne określenie miejsca wykonywania polowania indywidualnego, imię i nazwisko myśliwego, numer upoważnienia do wykonywania polowania indywidualnego, ilość i gatunek pozyskanej zwierzyny oraz liczba wszystkich oddanych strzałów do zwierzyny grubej podlega wpisowi w książce ewidencji pobytu na polowaniu indywidualnym, którą są obowiązani prowadzić dzierżawcy zarządcy obwodów łowieckich, w postaci papierowej lub elektronicznej, dla każdego obwodu".




piątek, 24 kwietnia 2020

Dariusza Zalewskiego ruchy pozorowane

Dariusza Zalewskiego ruchy pozorowane

Jeden z członków NRL przedstawił propozycje, jakie Zrzeszenie powinno podjąć, by ochronić koła łowieckie przed kryzysem, związanym z koronawirusem.
Propozycja dla PZŁ jest zbudowanie „Tarczy ochronnej” dla działalności Kół Łowieckich i Zrzeszenia.


Molowo1, ściśle rzecz oceniając, pan Dariusz Zalewski z olsztyńskiego okręgu PZŁ nie przedstawił żadnej propozycji. Ot, kilka dni temu (pismo datowane jest na dzień 16 kwietnia) spłodził kolejne pisemko do swoich towarzyszy z NRŁ, ale co przy tym równie dla niego zapewne „ważne”, nie zapomniał niezwłocznie powiadomić kół łowieckich, jaki to z niego dobry, troskliwy i mądry wujaszek. W swoim piśmie zwraca uwagę adresatów na to, o czym i tak wszyscy zainteresowani doskonale wiedzą, a rzucenie w przestrzeń ogólnego tylko hasła:

Przygotowanie bez zwłoki „Tarczy ochronnej dla kół łowieckich i działalności PZŁ” to zadanie
pierwszoplanowe dla ZG i ZO PZŁ oraz NRŁ, w najbliższych tygodniach i miesiącach
,

to dowód jedynie tego, że podoba mu się rządowa retoryka. Nic poza tym. W odróżnieniu jednak od strony rządowej, nie podaje nawet pół przykładu, na czym ta niby „Tarcza ochronna dla kół łowieckich” miałaby polegać. To co to za „propozycje”?

W innych pismach, datowanych na 9 kwietnia i 13 kwietnia, nawoływał do opodatkowania się myśliwych konkretnymi kwotami, na rzecz de facto wspomożenia biedniutkiego budżetu państwa w walce z epidemią wywołaną zakażeniami wirusem SARS-CoV-2. Aby przyśpieszyć zbiórkę pieniędzy na zakup nikomu niepotrzebnych dupowozów, widział konieczność dokonywania wpłat przez koła łowieckie „za swoich członków do ZO”, zanim te koła odpowiednie kwoty zbiorą. W myśl zasady – najpierw wpłaćcie na konta zarządów okręgowych, a potem się martwcie, jak te pieniądze w komplecie odzyskać od swoich członków.

Odnoszę wrażenie, że Dariusz Zalewski nie jest w stanie zaproponować nawet jednego elementu takiej „Tarczy ochronnej”, który zadziałałby stratą chociażby złotówki po stronie zarządów okręgowych. Inaczej, zaproponowałby wprost:

Apeluję do członków Naczelnej Rady Łowieckiej o ustalenie składki członkowskiej od osób fizycznych na rok 2021 na poziomie... 221 zł.
Apeluję do delegatów na okręgowe zjazdy delegatów o doprowadzenie do zwolnienia wszystkich kół łowieckich ze składek członkowskich na okres trzech lat.
Apeluję do delegatów na Krajowy Zjazd Delegatów o zmniejszenie liczby okręgów – z czterdziestu dziewięciu do szesnastu.


Dopóki takiego lub podobnego ruchu nie wykona pan Dariusz Zalewski, trudno mi jego poczynania w zakresie chęci pomocy kołom łowieckim traktować poważnie.




Uwaga:
Kolor czerwony czcionki w cytacie z pisma pana D. Zalewskiego jest mojego autorstwa.

Kolorem niebieskim oznaczyłem cytat, zaczerpnięty z dziennika Łowiecki. Prowadzi do niego link, kryjący się pod literką "J" w wyrazie "Jeden", będącym pierwszym wyrazem cytatu.

niedziela, 19 kwietnia 2020

Od północy możemy polować niczym nie skrępowani

Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 19 kwietnia 2020 r. w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii

Co oznacza, nie mniej, nie więcej, że obowiązuje w dniu dzisiejszym zakaz wyjazdu (wprost) na polowanie, czy to samo, chociaż w wersji zawoalowanej - zakaz przemieszczania się w celu "realizacji zadań mających na celu ochronę i zabezpieczenie upraw i płodów rolnych przed szkodami wyrządzanymi przez zwierzynę lub przeciwdziałanie rozprzestrzenianiu się chorób zakaźnych zwierząt, oraz zakupu towarów i usług z tym związanych", ale już od północy - hulaj dusza..., tzn. zakazu już nie będzie :-)



*      *      *      *      *


W kolejnych rozporządzeniach (najpierw Ministra Zdrowia, potem Rady Ministrów), wyjątków od ogólnego zakazu przemieszczania się, sprzyjających myśliwym, w dniu 24 marca – nie było, w dniu 31 marca – nie było, w dniu 1 kwietnia – były, w dniu 10 kwietnia – nie było, 15 kwietnia – były (niektórzy mówią, że w typie – „na dwoje babka wróżyła” :-), 19 kwietnia – nie było, od dnia 20 kwietnia – znosi się zakaz przemieszczania w stosunku do wszystkich obywateli.

sobota, 18 kwietnia 2020

„Ochrona pól nie jest jednoznaczna z prawem do polowań"

Ochrona pól nie jest równoznaczna z prawem do polowań - twierdzi mecenas pan Krzysztof S. Grochalski.

Dla ułatwienia wnioskowania Czytającym, mały cytat z rządowego rozporządzenia:

§ 5. Do dnia 19 kwietnia 2020 r. ZAKAZUJE SIĘ na obszarze Rzeczypospolitej Polskiej przemieszczania się osób przebywających na tym obszarze, z wyjątkiem przemieszczania się danej osoby w celu:

1) wykonywania czynności zawodowych lub zadań służbowych, lub pozarolniczej działalności gospodarczej, lub prowadzenia działalności rolniczej lub prac w gospodarstwie rolnym, lub realizacji zadań mających na celu ochronę i zabezpieczenie upraw i płodów rolnych przed szkodami wyrządzanymi przez zwierzynę lub przeciwdziałanie rozprzestrzenianiu się chorób zakaźnych zwierząt, oraz zakupu towarów i usług z tym związanych
;”.


Szanowny Panie Mecenasie!

Abstrahując od (nie)zgodności z Konstytucją sposobu wprowadzenia zakazu przemieszczania się, poprzez zapisy zaledwie rządowego rozporządzenia, na Pańskie także pod moim adresem uwagi, pozwalam sobie odpowiedzieć następująco:

Twierdzę, że obecnie nie możemy wykonywać polowań jako jednej z czynności związanych z realizacją zadań określonych w Prawie łowieckim.

Czyich zadań, Panie Mecenasie, czyich? Niemniej twierdzenie przyjęte do wiadomości.

Z kolei ustawa o ochronie zdrowia zwierząt i zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt w ogóle nie stanowi podstawy do wykonywania polowań, co – zdaje się – umyka większości osób.

Nic nie umyka, Panie Mecenasie. „Podstawą” do wykonywania polowań są zapisy rozdziału 8. ustawy Prawo łowieckie.


10 kwietnia br. prawodawca pozbawił nas wcześniej danego nam uprawnienia, a zatem kierunek wykładni obecnych przepisów nie powinien budzić wątpliwości.

Gwoli ścisłości, nie w „uprawnieniu” (czy w jego „pozbawianiu” nas) sedno sprawy leży, a w zakazie przemieszczania się. Ściślej rzecz określając, w wyjątkach od ogólnego zakazu. To po pierwsze.

Po drugie, warto zauważyć, że w kolejnych rozporządzeniach (najpierw Ministra Zdrowia, potem Rady Ministrów), wyjątków od ogólnego zakazu przemieszczania się, sprzyjających myśliwym, w dniu 24 marca – nie było, w dniu 31 marca – nie było, w dniu 1 kwietnia – były, w dniu 10 kwietnia – nie było, 15 kwietnia –  przedmiotem naszej analizy. Wyraźnie widać, że strona rządowa nie może się zdecydować, w którą stronę pójść, więc trudno wskazać jedyny „kierunek wykładni obecnych przepisów”.


Trzeba zatem szukać odpowiedzi na pytanie, jakie zadania służą ochronie oraz zabezpieczeniu upraw i płodów rolnych przed szkodami wyrządzanymi przez zwierzynę, a także jakie mają na celu przeciwdziałanie rozprzestrzenianiu się chorób zakaźnych zwierząt. Czy ochrona i zabezpieczenie upraw są równoznaczne z prawem do wykonywania polowań, jak większość myśliwych optymistycznie założyła?

Otóż nie! W myśl art. 4 ust. 2 Prawa łowieckiego polowanie to m.in. tropienie, strzelanie z myśliwskiej broni palnej i łowienie sposobami dozwolonymi zwierzyny żywej zmierzające do wejścia w jej posiadanie. Ustawodawca położył tu nacisk na cel działania – wejście w posiadanie zwierzyny. Tymczasem nowelizacja z 15 kwietnia jako przesłankę wyłączenia z zakazu przemieszczania się określa cel zgoła inaczej – to ochrona oraz zabezpieczenie upraw i płodów rolnych przed szkodami wyrządzanymi przez zwierzynę lub przeciwdziałanie rozprzestrzenianiu się chorób zakaźnych zwierząt. W sferze normatywnej z polowaniem nie ma to żadnego związku.


Gdyby nie miało związku, kwestia szkód łowieckich i odszkodowań za nie, a także konieczności przeprowadzania odstrzałów sanitarnych, w ogóle by się nie pojawiły w ustawie Prawo łowieckie.

W portalu lowiecki.pl w temacie „BŁ interpretuje” Artur Jesionowicz wywodzi, że ochrona pól to nic innego jak polowanie, gdyż w rozporządzeniu z 15 kwietnia mowa o ochronie i zabezpieczaniu, a w art. 47 Prawa łowieckiego – wyłącznie o zabezpieczaniu. Tym samym chronić pola mogą tylko myśliwi, ponieważ tylko oni mogą polować.

Hm... Pan, Panie Mecenasie, posługuje się nieprawdą, zatem przypomnę Panu tekst, którego sens z sobie tylko wiadomych względów, wypaczył Pan. Napisałem:

Jeżeli zaś ściśle rzecz rozpatrywać w aspekcie

ochrony zabezpieczenia upraw i płodów rolnych przed szkodami wyrządzanymi przez zwierzynę”,

jakie to sformułowanie występuje od dnia 15 kwietnia w rządowym rozporządzeniu, to chyba jedynie pan mecenas Krzysztof S. Grochalski nie raczy zauważać związku sprawy z zapisami rozdziału 9 – a jakże – ustawy Prawo łowieckie, zatytułowanego „Szkody łowieckie”. Tam, oprócz sprecyzowania obowiązku wynagradzania szkód, a także obszernego opisania całej procedury szacowania takichże szkód, spotykamy w art. 47 niezmiernie interesujący zapis:

Właściciele lub posiadacze gruntów rolnych i leśnych powinni, zgodnie z potrzebami, współdziałać z dzierżawcami i zarządcami obwodów łowieckich w zabezpieczaniu gruntów przed szkodami, o których mowa w art. 46”.

zaaabezzzpieeeczaaaniuuu, a więc zapewne m.in. w stawianiu tzw. elektrycznych pastuchów, w stosowaniu repelentów etc, a nie w ooochrooonieee upraw, do której odpowiednie „argumenty” (czytaj: broń do celów łowieckich) posiadają jedynie myśliwi, a nie właściciele upraw. Tak więc skutecznie ochraniać mogą wyłącznie myśliwi, o których w zawoalowany sposób napisano w wyjątku do ministerialnego zakazu przemieszczania się. Myśliwi, jako jedyni, posiadający ustawowe uprawnienia do wykonywania polowania, a więc do legalnego posługiwania się najskuteczniejszym środkiem w ochronie upraw rolnych, jakim jest broń palna.


Zapytam więc kol. Jesionowicza, jak w takim razie odczytuje art. 30 ust. 1 Prawa łowieckiego, gdzie mowa o udziale dzierżawców odwodów w kosztach ochrony lasu przed zwierzyną. Czy skoro posłużono się tam pojęciem ochrony, które zdaniem Artura Jesionowicza jest równoznaczne z polowaniem....

Jeszcze raz, może prościej rzecz ujmując...

Napisałem wcześniej, że z dwóch podmiotów – myśliwy i rolnik, odpowiedni „argument”, w ogóle najskuteczniejszy środek w ochronie upraw, posiada myśliwy, a nie rolnik. Proszę zatem nie imputować mi treści, których nie jestem autorem.

...to mam rozumieć, że koła łowieckie partycypują w kosztach polowań organizowanych przez Lasy Państwowe? Szanowny Kolego – ochrona w rozumieniu znowelizowanego rozporządzenia to nie polowanie w rozumieniu ustawy Prawo łowieckie!

Uwaga zasadnicza – nie jestem Pańskim „kolegą” i proszę tak nie zwracać się do mnie. Proszę nawet po prostu poprzez "Ty", byle nie tak, jak przed laty myśliwym Bierut nakazał, w zastępstwie per "towarzyszu".

Co do pytania, znaczenie określenia „ochrona” jest dość szerokie i obaj dobrze o tym wiemy. W swoim poprzednim tekście odniosłem się do tego słowa wyłącznie w kontekście wybranych zapisów, zawartych w rozdziale 9. ustawy Prawo łowieckie, z którą to ustawą związku sformułowania, zawartego w rządowym rozporządzenia, Pan Mecenas w ogóle nie zauważa.


Zwróćmy uwagę, że zadanie polegające na ochronie pól czy zwalczaniu ASF-u w obecnym stanie prawnym wolno realizować każdemu, a więc także wolontariuszowi niebędącemu rolnikiem czy myśliwym. Tym samym osiągnięcie założonego celu (ochrona i zabezpieczenie pól oraz zwalczanie ASF-u) nie wymaga bycia ani rolnikiem, ani myśliwym.

Jeżeli Pan, Panie Mecenasie, sugeruje, że w punkcie 1 paragrafu 5 rządowego rozporządzenia, druga część opisu wyjątków od ogólnego zakazu („realizacji zadań mających na celu...”) dotyczy każdego obywatela, to gratuluję... poczucia humoru i na dobrą sprawę powinniśmy w tym miejscu zakończyć polemikę.

Oczywiście wolontariuszem może zostać też myśliwy w rozumieniu członka PZŁ, ale bycie tym członkiem upoważnia go – po zmianie przepisu – jedynie do wyjścia z domu w celu ochrony i zabezpieczenia upraw bądź zapobiegania ASF-owi. Nie daje mu natomiast prawa do wyjścia z domu z zamiarem pozyskania zwierzyny. Tymczasem taki zamiar jest ujawniany przez wpis w książce polowań. Z kolei zamiaru pilnowania upraw oraz przeciwdziałania ASF-owi się w książce nie sygnalizuje.

Jeżeli wpis w książce ewidencji pobytu na polowaniu indywidualnym Pana razi (przepraszam, że się ośmielam, ale brzydko w ustach prawnika brzmi: „w książce polowań”), gdy dokonany jest przed podjęciem czynności przemieszczenia się, to warto zauważyć, że taki zamiar z powodzeniem może zostać „ujawniony”... dopiero po przemieszczeniu się. Pan Mecenas z upartością godną lepszej sprawy zapomina, że zabronione zapisami rządowego rozporządzenia nie jest wykonywanie polowania, a przemieszczanie się, jeśli jego przynajmniej jeden z celów nie ma umocowania w wyjątkach od zakazu.

Inaczej rzecz ujmując...

Jeżeli przynajmniej jeden z celów mojego przemieszczenia się, wyraźnie pokrywa się z którymś z wyjątków od ogólnego zakazu przemieszczania się, to nie wydaje się, aby mogło dla prawnej oceny takiego przemieszczenia się mieć wpływ wykonanie dodatkowej czynności, z celem zasadniczym mniej związane.


No, chyba że chodzi o odstrzały sanitarne, ale nie o nich teraz mówimy. Co do nich wszyscy się bowiem zgadzają, że są dopuszczalne z mocy przepisów prawa.

No i słusznie.

Doszukując się na siłę w znowelizowanym rozporządzeniu zgody na wyjścia na polowanie w ramach ochrony i zabezpieczenia pól czy też zwalczania ASF-u,..

Jak wykazałem wyżej – niekoniecznie, ale załóżmy...


...musielibyśmy uznać, że na podstawie omawianego przepisu wszyscy bez wyjątku mogą realizować zadania z zakresu ochrony pól czy zwalczania ASF-u, ale myśliwi zostali jeszcze upoważnieni do realizacji dodatkowego celu – pozyskiwania zwierzyny, choć nic takiego z przepisu nie wynika.

Jeszcze raz Panu przypomnę, a wierzę, że w końcu Pan rzecz przyjmie do wiadomości:

Zabronione zapisami rządowego rozporządzenia nie jest wykonywanie polowania, a przemieszczanie się, jeśli jego przynajmniej jeden z celów nie ma umocowania w wyjątkach od zakazu.


Pamiętajmy przy tym, że żaden przepis Prawa łowieckiego nie mówi, że zadaniem łowiectwa jest ochrona i zabezpieczenie upraw rolników.

W którym miejscu rządowego rozporządzenia doczytał się Pan, Panie Mecenasie, że użyte w jego § 5 pkt 1 określenie „zadania”, dotyczy – jak to Pan określa bardzo ogólnie – „zadań łowiectwa”? Dlaczego rzecz nie może dotyczyć przykładowo zadań koła łowieckiego, jako tworu posiadającego osobowość prawną? Przykładowo w § 22 statutu PZŁ, uchwalonego przez KZD PZŁ i zatwierdzonego przez Ministra Środowiska, mamy całe spektrum zadań właśnie koła łowieckiego. Proponuję zwrócić uwagę choćby na pkt 7 („dbanie o dobry wizerunek łowiectwa i myśliwych wśród społeczności zamieszkującej tereny dzierżawionych obwodów”).

Nie wskazuje na to nawet art. 47 Prawa łowieckiego, który przywołał kol. Jesionowicz.

Art. 47 ustawy Prawo łowieckie, Panie Mecenasie, przywołałem w całkiem innym kontekście (przypomniałem go wyżej) i ubolewam, że kolejny raz próbuje Pan dla swoich celów przedstawić rzecz w krzywym zwierciadle.

Cele łowiectwa jasno określa art. 3 Prawa łowieckiego.

Określa niezwykle lapidarnie, w zaledwie czterech krótkich punktach. Natomiast zadań łowiectwa, jako środków prowadzących do celów, nie znajdzie Pan wprost w ustawie. Może Pan jedynie upatrywać ich. Ot przykładowo już w art. 1 ustawy, z którego przynajmniej ja odczytuję, że cokolwiek robi się w łowiectwie, należy to czynić w harmonii m.in. z zasadami racjonalnej gospodarki rolnej.


Wykonywanie polowania to element gospodarki łowieckiej, ta zaś nie obejmuje pilnowania pól.

Proszę wrócić do jednego z ostatnich akapitów mojej tu wypowiedzi.

To, że się tak robi, to kwestia przyjętej dobrej praktyki. Wykonujemy polowanie (działanie wynikające z przepisu prawa), a przy okazji chronimy zasiewy (działanie nienaruszające prawa). Nie można tego natomiast odwrócić i stwierdzić, że pilnowanie zasiewów (działanie niestanowiące obowiązku prawnego) samo przez się dopuszcza polowanie, nawet jeśli jego wykonywanie w danym momencie jest wykluczone, np. przez ustanowiony zakaz przemieszczenia się.

To wyłącznie Pański sposób wyciągania wniosków. Mój jest zgoła odmienny.


Rolnik zabezpiecza swoje zasiewy przed dzikami, nie wykonując polowania. Nie możemy wyjątków od zasady (zakaz wychodzenia z domu i przemieszczania się) interpretować rozszerzająco. Nie każdy sposób realizacji zadania mającego na celu ochronę oraz zabezpieczenie upraw i płodów rolnych przed szkodami wyrządzanymi przez zwierzynę lub przeciwdziałanie rozprzestrzenianiu się chorób zakaźnych zwierząt jest zatem dopuszczalny. Za taki należy uznać tylko ten, który wyraźnie wskazano w przepisach.

W jakich przepisach? W § 5 rządowego rozporządzenia, w jego punktach 1 – 4, wskazane są cele, a nie sposoby dochodzenia do nich.

Wykonywanie polowania w rozumieniu Prawa łowieckiego ze względu na różnicę celów (pozyskanie zwierzyny, a nie zabezpieczenie zasiewów) nie zostało wyłączone z zakazu przemieszczania się,...

Uhm... Czyli przykładowo zakup z pieniędzy koła łowieckiego 800 m siatki, niezbędnej do ogrodzenia uprawy, w pierwszym napotkanym tego typu punkcie sprzedaży, będzie mieścił się w dyspozycji pkt 1, ale już zorganizowanie całej akcji, w tym takiego zakupu tak, aby dokonany został w sklepie... szwagra (korzyść rodzinna), to już poważne wykroczenie?


...zwłaszcza wobec wycofania się przez prawodawcę z regulacji § 5 pkt 5 rozporządzenia z 31 marca 2020 roku.

No to i ten fragment mojej wypowiedzi pozwalam sobie Panu przypomnieć, bo nie mam pewności, czy Pan o nim jeszcze pamięta:

Warto zauważyć, że w kolejnych rozporządzeniach (najpierw Ministra Zdrowia, potem Rady Ministrów), wyjątków od ogólnego zakazu przemieszczania się, sprzyjających myśliwym, w dniu 24 marca – nie było, w dniu 31 marca – nie było, w dniu 1 kwietnia – były, w dniu 10 kwietnia – nie było, 15 kwietnia –  przedmiotem naszej analizy. Wyraźnie widać, że strona rządowa nie może się zdecydować, w którą stronę pójść, więc trudno wskazać jedyny „kierunek wykładni obecnych przepisów”.


Może zatem zwalczanie ASF-u zwalnia z zakazu przemieszczania się w celu pozyskania zwierzyny? W przywołanym już temacie w portalu lowiecki.pl Piotr Gawlicki wskazał na zatwierdzony przez ministra rolnictwa dokument pod nazwą „Program mający na celu wczesne wykrycie zakażeń wirusem wywołującym afrykański pomór świń i poszerzenie wiedzy na temat tej choroby oraz jej zwalczanie”. Zdaniem kol. Gawlickiego ten program, jako że przewiduje wykonywanie polowań na dziki, niejako automatycznie zwalnia myśliwych z zakazu przemieszczanie, gdy udają się na takie polowanie. Realizują bowiem wtedy cel prawodawcy – przeciwdziałanie rozprzestrzenianiu się ASF-u. Temu poglądowi przyklasnął Artur Jesionowicz. Tymczasem koncepcja kol. Gawlickiego, zasadza się na błędnym założeniu, czego kol. Jesionowicz nie wychwycił.

No, gapa z tego „kol. Jesionowicza”. Jak on mógł tego „nie wychwycić” :-)

Znowelizowane 15 kwietnia rozporządzenie Rady Ministrów odwołuje się do wykonywania zadań mających na celu przeciwdziałanie rozprzestrzenianiu się chorób zakaźnych zwierząt. Rzecz w tym, że chodzi tu o zadania wynikające z przepisów prawatych zaś program nie zawiera. Jego zatwierdzenie przez ministra rolnictwa nie sprawia, że zapisy programu wiążą myśliwych. Obowiązki myśliwych wynikają z przepisów prawa, nie zaś z treści programu.

W odróżnieniu od Pana, Panie Mecenasie, nie znam jednego przepisu prawnego, który na myśliwych, przed podjęciem przez nich czynności, związanych z polowaniami, nakładałby skutecznie jakikolwiek obowiązek prawny. Oczywiście inny, niż dotyczący ogółu obywateli.


Faktem jest, że w programie (który wielokrotnie przeczytałem) kilka razy wymieniono polowania na dziki (a zwłaszcza lochy!) jako środek mający zapobiegać rozwojowi choroby zakaźnej świniowatych. To jednak nie program pozwala polować na dziki, ale zupełnie inne przepisy. Czy gdyby dzika skreślono z listy gatunków łownych, a program nadal dopuszczałby polowanie na czarnego zwierza jako środek przeciwdziałania ASF-owi, to polowania na dziki byłyby dopuszczalne? Odpowiedź jest oczywista.

„Gdyby dzika skreślono z listy gatunków łownych”, zapisy Programu w wielu miejscach wyglądałyby zupełnie inaczej.

Konsekwentnie trzeba przyjąć, że program ani nie pozwala myśliwym na cokolwiek, ani nie zobowiązuje ich do niczego.

Dopóki nie wezmą broni do ręki – w rzeczy samej.


Program jako wtórny względem istniejących regulacji prawnych nie może ich zmieniać – może co najwyżej dawać asumpt do zmian regulacji. Innymi słowy: realizacja programu polegająca na polowaniu na dziki będzie dopuszczalna tylko wówczas, gdy to przepisy pozwolą na wykonywanie takich polowań. Polowania na dziki nie będą zaś dopuszczalne wyłącznie dlatego, że przewidziano je w programie. Wniosek z tego prosty – zapisy programu nie zakładają zwolnienia z zakazu przemieszczania się w celu pozyskiwania dzików. Zresztą nie oszukujmy się, mało kto idzie na polowanie, aby zapobiegać ASF-owi. Trzeba też uczciwie przyznać przed samym sobą, że powoływanie się na zapobieganie pomorowi, aby uzasadnić wyjście na polowanie, byłoby oczywistym nadużyciem i – jak już napisałem – poszukiwaniem na siłę argumentacji prawnej. A przecież nie o to chodzi!

W całym tym swoim wywodzie na temat – jak rzecz Pan określił – „zatwierdzonego przez ministra rolnictwa dokumentu pod nazwą »Program mający na celu wczesne wykrycie zakażeń wirusem wywołującym afrykański pomór świń i poszerzenie wiedzy na temat tej choroby oraz jej zwalczanie«”, nie raczył Pan, Panie Mecenasie, zauważyć jednej, niezmiernie istotnej kwestii. Program ten nie tyle został „zatwierdzony”, ile „WPROWADZONY na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej” mocą rozporządzenia Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 12 lutego 2020 r. (Dz. U. z 2020 r. poz. 290), wydanego na podstawie art. 57 ust. 7 ustawy z dnia 11 marca 2004 r. o ochronie zdrowia zwierząt oraz zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt, a więc posiada status źródła prawa powszechnie obowiązującego. O czym więc Pan, Panie Mecenasie, tu prawi?


Dlatego twierdzę, że dozwolone są odstrzały sanitarne, gdyż zostały dopuszczone prawem. Zatem nic nie stoi na przeszkodzie, by koła, które nadal mają możliwość wykonywania odstrzałów sanitarnych, je wznowiły. Koła, w których takie odstrzały już zrealizowano, polować na dziki nie mogą, gdyż nie istnieje żaden przepis upoważniający do tego członków kół oraz zapraszanych przez nich gości i tym samym zwalniający ich z zakazu przemieszczania się w celu pozyskania zwierzyny, czyli polowań właśnie. Quod erat demonstrandum.

Nie udowodnił Pan, Panie Mecenasie, przede wszystkim swoim redakcyjnym kolegom, a więc proszę sobie tu nie dodawać przed tak skromnym żuczkiem jak ja. Ale gratuluję dobrego samopoczucia.


Z drugiej strony do 19 kwietnia br. pozostają niecałe dwa dni. Można się z polowaniami wstrzymać, tym bardziej że – jak uczy nas dotychczasowe doświadczenie – kolejne zmiany są właściwie pewne.

Nie chciałbym być niemiły na koniec, ale odnoszę wrażenie, że od tego powinien Pan tekst swój rozpocząć i na tym zakończyć. Oszczędziłby Pan w ten sposób, zarówno sobie, jak i mnie, sporo cennego czasu.

Dziękuję za uwagę.

Z poważaniem

– Artur Jesionowicz



PS
Wszelkie podkreślenia w cytatach, wyłącznie mojego autorstwa.