Najpierw ukazała się na stronie ZG PZŁ, a potem dość szybko, gdy na Łowieckim pojawił się krytyczny do niej komentarz, zdjęto ją. Mówiąc inaczej - była, ale się zmyła. Od razu wiedziałem, że się ktoś u nich napił :-) lub wykonał sabotaż. Że też Paweł Lisiak, ciągle jeszcze łowczy krajowy, nie spali się ze wstydu za te bzdety, które zawarto w tej g#wnianej instrukcji. Chciałoby się popolemizować z treścią, ale lista błędów w tak stosunkowo krótkim tekście jest tak długa, że odechciewa się "pracy twórczej". Niech sobie pan Paweł sam polemizuje z autorem tych bździn.