poniedziałek, 28 października 2019

Pomiędzy uchwaleniem statutu a... jego nowelizacją.

㤠48.
1. [...]
1) prezes zarządu koła kieruje bieżącą działalnością koła, reprezentuje koło na zewnątrz, [...]”.


Zapisy § 48 ust. 1 pkt 1 i § 49 ust. 1 statutu są zapewne nie wiele młodsze, jak stary jest Polski Związek Łowiecki, ale co tak naprawdę oznaczają?

W jakich przypadkach prezes zarządu koła może reprezentować koło na zewnątrz? Co wolno prezesowi podczas takiego reprezentowania, a czego nie wypada mu wówczas czynić i dlaczego? Jakie uprawnienia posiada na taką okoliczność, oprócz oczywistego prawa do pojawienia się czy wręcz zaszczycenia swoją obecnością takiej czy innej imprezy (mniej czy bardziej oficjalnej, społecznej, państwowej etc.) lub podczas załatwiania sprawy urzędowej? Jak dalece może posunąć się, wypowiadając się ustnie lub pisemnie w imieniu koła?

㤠49.
1. Oświadczenia woli w imieniu koła składają dwaj członkowie zarządu koła lub jeden
członek zarządu koła i osoba upoważniona do tego przez zarząd koła”.


Aby dwaj członkowie zarządu koła mogli skutecznie złożyć oświadczenie woli w imieniu koła, co musi poprzedzić takie oświadczenie woli? W jakich okolicznościach przedmiotowe oświadczenie woli może nie tylko nie być skuteczne, ale także, a może przede wszystkim – może być dowodem totalnego braku szacunku w stosunku do członków koła?

piątek, 25 października 2019

„Tak »JESTEM MYŚLIWYM« ale...”

http://forum.lowiecki.pl/read.php?f=21&i=137426&t=137399


Radosławie Dominowski, stawiam dolary przeciwko orzechom, że przeciętny polski myśliwy „polowanie wykonuje”, bo ma na to ochotę i „odstrzał” w kieszeni. Natomiast „zrównoważoną gospodarkę łowiecką” oraz „oparcie w bardzo wielu czynnikach”, ma przy tym po prostu w nosie. Z rocznego planu łowieckiego interesują go jedynie liczby w kontekście takim – ile zwierza zostało jeszcze do odstrzelenia. Poza dzikami oczywiście, bo te od pewnego czasu można strzelać według zasady: „skolko godno”. No, chyba że jakiś nawiedzony łowczy czy prezes wprowadzi według własnego uznania takie czy inne bezprawne ograniczenia. Jeśli zaś chodzi o wieloletni łowiecki plan hodowlany, którego nazwę w swojej facebookowej pompatyczności przywołujesz, to do tych dolarów, postawionych na wstępie, dorzucę jeszcze banknoty euro, że w życiu nawet nie widziałeś takiego planu. Nie widzi go też 99 % członków zarządów kół, bo im do niczego nie jest potrzebny. Ściemniasz także, gdy opowiadasz bajki o rzekomych zadaniach, które nakłada na myśliwych ustawa Prawo łowieckie. Ona owszem, nakłada zadania, ale... wyłącznie na Polski Związek Łowiecki.

Ci, którzy uchwalili i podtrzymują przy życiu ustawę Prawo łowieckie, a także członkowie rządu, w tym minister właściwy do spraw środowiska, że o etatowych pracownikach PZŁ nawet nie wspomnę, biorą olbrzymie pieniądze m.in. właśnie za wszelkie sprawy dotyczące organizacji łowiectwa. Na samym dole takiej piramidy znajdują się zwykli myśliwi, których w ten czy w inny sposób próbuje się obciążać nielogicznym, wręcz irracjonalnym obowiązkiem dbałości o odpowiednie stany ilościowe zwierząt łownych. Nielogicznym, irracjonalnym, bo o ile wszyscy wymienieni przeze mnie biorą ciężką kasiorę za nawet tylko bezbolesne myślenie o sprawach łowiectwa dotyczących, to od myśliwych wymaga się, aby za darmochę, ba – za własne pieniądze, zaniedbując obowiązki rodzinne, a często także zawodowe, wykonywali multum czynności, wchodzących w zakres tzw. gospodarki łowieckiej, w tym żeby za grosze (lub do „interesu” dokładając) uganiali się za dzikami, w ramach walki... państwa z wirusem ASF.

Przypomnę Ci, że ochrona środowiska jest obowiązkiem władz publicznych, a nie myśliwych, którzy owszem – mogą włączyć się w proces takiej ochrony, jeśli racjonalnie wkomponuje się ich możliwości w pewną ogólną całość, stworzoną przez władze Rzeczypospolitej Polskiej. To, z czym mamy do czynienia w tym obszarze od trzydziestu już lat, niewiele ma wspólnego z racjonalnością.

Odnoszę wrażenie, że w odróżnieniu od Ciebie poluję, w tym strzelam, bo lubię. Lubię przebywać na łonie natury, lubię strzelać na strzelnicy i w kniei, lubię dreszczyk emocji, lubię dziczyznę... Niczego natomiast nie muszę , bo jestem świadomym obywatelem tego kraju i wiem, jakie mam obowiązki, a jakie jedynie próbuje się na mnie bezprawnie narzucać.

A co do tej selekcji jeleni, na którą tak ochoczo się powołujesz (nie wiem po co), nie mogę wyjść ze zdumienia, jak łatwo było og##pić i og##piać nadal masę składkową. Nie pomyśli ona, że przez wieki całe na ziemiach Polan, Wiślan i innych polskich plemion, a także w lasach średniowiecznych Prusów, w kraju Mieszków, Bolesławów – Chrobrego i Krzywoustego, Władysławów – Łokieta i Jagiełło, Stefana Batorego i innych władców Polski, takie głupstwa nikomu nawet do głowy nie przychodziły, a dorodnego zwierza w borze i w dąbrowie był ci jakoś dostatek...

Radosławie Dominowski, mimo wszystko z szacunkiem podchodzę do Twoich zapatrywań. Chociażby z tego powodu, że takich jak Ty musi w Polsce z całą pewnością być znacznie więcej. W innym przypadku, po komuszym modelu łowiectwa z czasów Bieruta i Cyrankiewicza pozostałyby tylko koszmarne wspomnienia.

PS
Wolno Ci wiele i nie moja w tym rzecz. Wolno Ci m.in. powtarzać frazy pezetełowskiej propagandy. Wolno Ci także, być może wpisując się w modny ostatnio nurt narzekania na kiepski wizerunek łowiectwa w Polsce, zamieszczać w sieci foty zwierzęcych trupów. Nic mi do tego. Nie popieram takich zachowań, ale i nie ganię, chociaż zdecydowanie wole oglądać zdjęcia żywych zwierząt. Twoja rzecz, co robisz. Jeśli o mnie chodzi, nie licząc polowania, wolę piętnować nieprawidłowości z polskim modelem łowiectwa związane, aby następnym rzeszom myśliwych polowało się w poczuciu większej godności i sprawiedliwości społecznej, a może przede wszystkim w warunkach powszechnego poszanowania dla zapisów prawa, a z całą pewnością łatwiej wówczas będzie o właściwy poziom poczucia tej godności i sprawiedliwości.

czwartek, 24 października 2019

"... czas na pokazanie owoców swojej działalności"

24-10-2019 16:19: Piątkiewicz jeszcze nie miał czasu nic pokazać ani dać się poznać jako prezes Naczelnej Rady Łowieckiej. Tak jak i Piotrowi Jenochowi, Albertowi Kołodziejskiemu czy Rafałowi Malcowi daję czas na pokazanie owoców swojej działalności. W myśl zasady: "zacznij od tego co w człowieku dobre a nie co złe" - później go rozliczaj”.

Panie Stanisławie Pawluk, ja jeszcze do końca nie wiem, kto w tej chwili jest prezesem Naczelnej Rady Łowieckiej. Nie znam żadnego oficjalnego komunikatu w tej sprawie, a przydałby się bardzo. Póki co, widzę, że uchwała NRŁ, „odwołująca” „Kolegę Rafała Malca z funkcji Prezesa Naczelnej Rady Łowieckiej”, pozbawiona jest podstawy prawnej i to zarówno tej podanej w uchwale, jak i tej (nie) istniejącej w rzeczywistości. Po wtóre, nie wiem, co dzieje się z problemem prawomocności decyzji ministra Henryka Kowalczyka z dnia 4 października 2019 r. Co prawda, dnia około 18 października upływał termin, po którym decyzja mogła się uprawomocnić, ale czy się uprawomocniła, tylko chyba św. Hubert raczy wiedzieć. Jedno jest pewne – dnia 14 października pan Rafał Malec złożył w ministerstwie środowiska, w imieniu własnym i w trybie przewidzianym w Kodeksie postępowania administracyjnego, wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy. Znasz może dalszy bieg wydarzeń z tym związany?

Poza tym, udzielasz kredytu zaufania „nowemu prezesowi” NRŁ, a do wyjaśnienia pozostają jeszcze kwestie, poruszone na Łowieckim przez naszego wspólnego kolegę forumowego czyli przez pana xMateusza.

wtorek, 22 października 2019

16 zarządów okręgowych...

http://forum.lowiecki.pl/read.php?f=15&i=158349&t=158324

To się miało odbyć zaraz jak zdjęto z tronu towarzysza Edwarda Gierka bo to u niego było 49 województw!

Pięta, informuję,  że tzw. reforma administracyjna w Polsce miała miejsce w prawie 20 lat po tym, „jak zdjęto z tronu towarzysza Edwarda Gierka”. Nastąpiła z dniem 1 stycznia 1999 r. Przypominam, że ustawa Prawo łowieckie zawierała wówczas taki oto zapis:

Art. 33
4. Organizacje wojewódzkie Polskiego Związku Łowieckiego koordynują działalność kół łowieckich oraz osób fizycznych zrzeszonych w Polskim Związku Łowieckim, zamieszkujących na terenie regionu, a nie będących członkami kół łowieckich
”.

Przez ponad pięć lat, aż do nowelizacji ustawy Prawo łowieckie ustawą z dnia 17 czerwca 2004 r., Polski Związek Łowiecki był wewnętrznie zorganizowany niezgodnie z ustawą Prawo łowieckie. Nikogo to nie obchodziło, w tym kolejnych ministrów właściwych do spraw środowiska, odpowiedzialnych za nadzór nad działalnością Polskiego Związku. Oto ich nazwiska:

Jan Szyszko, dzierżył tekę ministra w okresie 31 października 1997 r. – 19 października 1999 r.
Antoni Tokarczuk , dzierżył tekę ministra w okresie 19 października 1999 r. – 19 października 2001 r.
Stanisław Żelichowski , dzierżył tekę ministra w okresie 19 października 2001 – 3 marca 2003 r.
Czesław Śleziak , dzierżył tekę ministra w okresie 3 marca 2003 – 2 maja 2004.


Co stało się w 2004 r.? Parlament postanowił.... dostosować ustawę Prawo łowieckie do statutu Polskiego Związku Łowieckiego :-) :-) :-), będącego załącznikiem do uchwały XIX Nadzwyczajnego Krajowego Zjazdu Delegatów Polskiego Związku Łowieckiego z dnia 20 listopada 1999 r. W statucie tym zawarto taki oto zapis:

§ 82
1. Dotychczasowe władze i organy Polskiego Związku Łowieckiego szczebla wojewódzkiego stają się władzami i organami okręgowymi Polskiego Związku Łowieckiego w rozumieniu przepisów niniejszego Statutu.
2. Dotychczasowe miejsca siedzib władz i organów Polskiego Związku Łowieckiego szczebla wojewódzkiego stają się miejscami władz i organów okręgowych Polskiego Związku Łowieckiego.
3. Do czasu podjęcia przez Naczelną Radę Łowiecką uchwały w trybie § 40 pkt 15 niniejszego Statutu władze i organy okręgowe Polskiego Związku Łowieckiego działają w granicach dotychczasowych wojewódzkich organizacji łowieckich”.

㤠40
Do zadań Naczelnej Rady Łowieckiej należy:
15) podział terytorialny kraju na okręgi oraz dokonywanie zmian granic okręgów;
”.


Blocholandia ustaliła wówczas jeszcze jedną niezmiernie istotną rzecz :-). W tym statucie z 1999 r. pojawił się bowiem taki oto zapis:

Nadzór organów Państwa nad działalnością Zrzeszenia
§ 81
Przepisy ustawy z dnia 7 kwietnia 1989 r. – Prawo o stowarzyszeniach (Dz. U. Nr 20, poz. 104 z 1989 r., zm. Nr 14, poz. 86 z 1990 r., Nr 27, poz. 118 z 1996 r. i Nr 106, poz. 668 z 1998 r.) – regulujące zasady nadzoru nad stowarzyszeniami, stosuje się odpowiednio do nadzoru nad działalnością Zrzeszenia
”.

Inaczej mówiąc, Polski Związek Łowiecki wyznaczył wówczas... ministrowi właściwemu do spraw środowiska :-) tryb sprawowania nadzoru nad nim, czyli nad Polskim Związkiem Łowieckim. Następnie ten ze wszech miar kuriozalny zapis, bez słowa sprzeciwu... wprowadzony został po ponad pięciu latach do ustawy Prawo łowieckie i utrzymał się w niej przez długie, długie lata. Przez cały pozostały okres „pontyfikatu” „wszechmogącego” Lecha Blocha.

niedziela, 20 października 2019

Wniosek do Trybunału Konstytucyjnego


K 4/18

Dnia 21 maja 2018 r. poseł Bartosz Józwiak (UPR) i Urszula Pasławska (PSL-KP) złożyli, podpisany także przez innych posłów, "wniosek, zaskarżający do Trybunału Konstytucyjnego część zapisów ustawy z 22 marca 2018 r. Jako przedmiot kontroli wskazano w nim pięć artykułów wprowadzonych nowelizacją do Prawa łowieckiego oraz jeden zmieniający ustawę o broni i amunicji".


Wnioskodawcy poprosili o zbadanie zgodności ustawy z Konstytucją RP tych zapisów ustawy Prawo łowieckie, które dotyczą:

1) Szkolenia ptaków łowczych i psów myśliwskich
2) Wyboru łowczego krajowego przez Ministra Środowiska
3) Odpowiedzialności PZŁ za zobowiązania kół łowieckich
4) Zakazu udziału dzieci w polowaniach
5) Szacowania szkód łowieckich
6) Obowiązku okresowych badań myśliwych.

Moją uwagę przykuł problem nr 2, czyli wybór łowczego krajowego przez Ministra Środowiska.


3.2. Niezgodność art. 1 ust. 11 ustawy z art. 17 Konstytucji RP

Zgodnie z art. 17 Konstytucji RP: "1. W drodze ustawy można tworzyć samorządy zawodowe, reprezentujące osoby wykonujące zawody zaufania publicznego i sprawujące pieczę nad należytym wykonywaniem tych zawodów w granicach interesu publicznego i dla jego ochrony. 2. W drodze ustawy można tworzyć również inne rodzaje samorządu. Samorządy te nie mogą naruszać wolności wykonywania zawodu ani ograniczać wolności podejmowania działalności gospodarczej.". Zgodnie z samą ideą samorządu, korporacje te są samorządne, a więc same wybierają swoje władze spośród swoich członków. Przy samorządzie dotyczącym grup zawodowych takich jak np. adwokaci czy też radcowie prawni, oczywistym jest, że to sami członkowie tych samorządów wybierają swoich przedstawicieli do władz, a nie są oni narzucani przez władzę wykonawczą lub władzę ustawodawczą. Polski Związek Łowiecki nie jest samorządem w rozumieniu art. 17 ust. 1 natomiast zgodnie z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego z dnia 6 listopada 2012 r. (sygn. akt K 21111) w Polskim Związku Łowieckim dominuje aspekt publicznoprawny, a sam Związek wykazuje wiele istotnych cech samorządu, o jakim mowa wart. 17 ust. 2 Konstytucji. Zasadne zatem jest stosowanie tych zasad także do PZŁ.

Dotychczasowe zasady wyboru władz w Polskim Związku Łowieckim zapewniały demokratyczny wpływu na działalność zrzeszenia. Wszystkie organy, zgodnie ze Statutem Zrzeszenia PZŁ wybierano w głosowaniach tajnych:

1) wyboru Łowczego Krajowego dokonywała Naczelna Rada Łowiecka;
2) Naczelna Rada Łowiecka była wybierana przez Delegatów z wszystkich kół łowieckich (po l członku na okręg PZŁ), a 10 członków przez Krajowy Zjazd Delegatów;
3) Krajowy Zjazd Delegatów- delegaci na Krajowy Zjazd Delegatów wybierani byli przez delegatów na okręgowych zjazdach delegatów;
4) Okręgowe Zjazdy Delegatów- wybierane spośród członków kół łowieckich oraz osób niezrzeszonych w kołach łowieckich;
5) Okręgowa Rada Łowiecka- wybierana przez Okręgowy Zjazd Delegatów;
6) Łowczy Okręgowy PZŁ - wybierany przez Okręgową Radę Łowiecką;
7) Wybory do Zarządów Kół Łowieckich i Komisji Rewizyjnej Koła - dokonywane były w głosowaniu tajnym spośród członków macierzystych koła łowieckiego.

Co więcej zgodnie z § 169 ust. 2 Statuty PZŁ - Uchwały w sprawie powołania (wyboru) i odwołania członków organów Zrzeszenia i koła oraz wykluczenia członka z koła podejmowane są w głosowaniu tajnym".


Popatrzmy wspólnie na osobliwą dedukcję autorstwa pana Józwiaka i pani Pasławskiej:

„Polski Związek Łowiecki nie jest samorządem w rozumieniu art. 17 ust. 1 natomiast zgodnie z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego z dnia 6 listopada 2012 r. (sygn. akt K 21111) w Polskim Związku Łowieckim dominuje aspekt publicznoprawny, a sam Związek wykazuje wiele istotnych cech samorządu, o jakim mowa wart. 17 ust. 2 Konstytucji. Zasadne zatem jest stosowanie tych zasad także do PZŁ”.

Warto zauważyć, że przywołany wyrok Trybunału Konstytucyjnego orzeczony został w realiach roku 2012, które znacznie różniły się od dzisiejszych. Trybunał w swoim uzasadnieniu do wyroku opisywał „Związek” takim, jakim on był i jakim go postrzegał właśnie te siedem lat temu, a bynajmniej nie takim, jakim on być powinien. Tylko w zasadzie w jednym obszarze Trybunał wskazał nieprawidłowości w zapisach ustawy Prawo łowieckie i sposób niejako naprawy stanu rzeczy. Inne obszary działalności Polskiego Związku Łowieckiego nie zostały przez ówczesnych wnioskodawców zgłoszone do oceny, więc Trybunał nie zajął się nimi, a tylko – powtarzam – malutki wycinek z nich opisywał takim, jakim wówczas był.


Czytamy w uzasadnieniu do przywołanego wyroku:

„Trybunał stwierdził, że PZŁ jest utworzonym ustawą, a więc z woli państwa, zrzeszeniem osób fizycznych i prawnych. Zrzeszenie to działa na podstawie ustawy i uchwalonego przez swoje władze (a więc nienadanego, a nawet niezatwierdzonego przez organy państwa) statutu. Świadczy to o dużym zakresie swobody, jaką ustawodawca pozostawił PZŁ w zakresie określenia jego struktury organizacyjnej, sposobu działania oraz praw i obowiązków jego członków”.

To, że roku 2012 Polski Związek Łowiecki dysponował „dużym zakresem swobody”, w tym w sposób kompletnie nieograniczony mógł kształtować zapisy swojego statutu, bynajmniej nie może oznaczać, że tak musi być zawsze. PZŁ był wówczas swoistym państwem w państwie, bo taka, a nie inna, była wola polityczna. Ta dzisiejsza jest nieco inna, jednak każdą tylko zapisy Konstytucji RP mogą ograniczać.


A co do art. 17 Konstytucji RP.... No, cóż... Dotyczy on samorządów zawodowych i innych rodzajów samorządów, tworzonych w drodze ustawy, ale w najmniejszym nawet stopniu nie może posłużyć jako wzorzec kontroli konstytucyjnej do zbadania zgodności z nim jakiegokolwiek zapisu ustawy Prawo łowieckie. Polski Związek Łowiecki w niej ujęty, „nie jest utworzoną dobrowolnie samodzielną organizacją, na którą państwo scedowało określone obowiązki”. Jest natomiast monopolistyczną organizacją, utworzoną dekretem Bieruta z 1952 r. i utrzymywaną przy życiu kolejnymi ustawami. Jest organizacją stworzoną po to, aby wykonywała określone zadania państwa, więc naturalną rzeczą jest, że samorządną może być tylko w takim zakresie, na jaki pozwoli jej ustawodawca. Zauważenie, że w określonym przedziale czasowym niejako „udało się” Polskiemu Związkowi Łowieckiemu wyzwolić spod kontroli państwa, ale z jednoczesnym upomnieniem się o potraktowanie tego faktu w kategoriach wzorca do rozpatrywania zgodności z nim zapisów ustawy Prawo łowieckie, jest... po prostu mało poważne.

Za jeszcze mniej poważne podejście do sprawy, uważam przywołanie przez wnioskodawców pojęcia demokracja, z jaką rzekomą mieliśmy do czynienia w Polskim Związku Łowieckim jeszcze do początku roku 2018. Pewnie najlepszym przykładem tejże demokracji może być zdarzenie, które określam mianem przewrotu kwietniowego w PZŁ, jaki miał miejsce dnia 29 kwietnia 1997 r. Tak, to było mega demokratyczne wydarzenie :-). Po nim, jego jedyny w zasadzie beneficjent, po bezprawnym zajęciu fotela łowczego krajowego, utrzymał się w nim przez lat bez mała 21. Ta w jego, i w pani Pasławskiej pojęciu, demokracja, skutkowała równolegle tym, że za każdym razem „ustępujący” łowczy krajowy miał przywilej powoływania (formalnie rzecz oceniając, czyniła to okręgowa rada łowiecka „w uzgodnieniu z Łowczym Krajowym") „nowych” łowczych okręgowych. Tak więc tylko od tego, jak łowczy krajowy ocenił organizację odbytego okręgowego zjazdu delegatów, a zorganizowanego przez takiego łowczego okręgowego, zależało to – mógł zostać nadal łowczym okręgowym czy musiał odejść. Tak więc „ustępujący” łowczy krajowy nie musiał ustępować, bo każdy dotychczasowy łowczy okręgowy chciał zostać... nowym/starym łowczym okręgowym i robił wszystko, aby łowczy krajowy był z jego pracy nad wyraz zadowolony. To swoiste perpetuum mobile funkcjonowało od 1997 r. do początku 2018 r.

W uzupełnieniu do tej demokracji, którą pan Józwiak i pani Pasławska zauważają w przeszłości, a której faktycznie nigdy nie było... Co to za demokracja, kiedy w kole łowieckim, bez zapewnienia warunków do tajnego wyboru, członkowie „wybierali” (i „wybierają” nadal) delegatów na okręgowy zjazd delegatów, na których potem na okres aż pięciu lat tracili jakikolwiek wpływ. Przez pięć lat taki delegat słuchał, kogo chciał, wybierał na członka do NRŁ i delegatów na KZD, także kogo chciał (dziwne to, ale dokładnie, to zbyt często ulegał sugestiom pewnym osobom, odpowiedzialnym za to, co na zjazdach się działo). Szary członek PZŁ i koła nie miał w zasadzie żadnego wpływu na to, kto był wybierany. Wybory pośrednie nie są najlepszym pomysłem na prawdziwą demokrację. Już od przynajmniej dwudziestu lat mogliśmy bezpośrednio wybierać przykładowo łowczego krajowego. Konsekwentnie sprzeciwiały się takiej możliwości osoby tworzące tzw. wierchuszkę PZŁ. No to dzisiaj mają – łowczego krajowego powołuje minister właściwy do spraw środowiska. Powołuje także członków Zarządu Głównego. A jedyne, na co stać obrońców modelA, to jak mantra powtarzane:

„Nowe rozwiązania w zakresie wyborów władz PZŁ wprowadzone w art. 1 ust. 11 ustawy są niezgodne z art. 17 Konstytucji RP. Jak już bowiem wspomniano powyżej, zgodnie z orzeczeniem TK z dnia 6 listopada 2012 r. (sygn. akt K 21/11) w PZŁ dominuje aspekt publicznoprawny, a sam Związek wykazuje wiele istotnych cech samorządu, o jakim mowa wart. 17 ust. 2 Konstytucji. Tym samym wprowadzone mechanizmy wyboru i powoływania Łowczego Krajowego przez ministra do spraw środowiska wprowadzają bezpośrednią podległość, co w konsekwencji, narusza przepis konstytucji pozbawiając organizację samorządności”.


To już nie jest śmieszne. To jest żałosne, że dwoje członków władzy ustawodawczej (a i wszyscy podpisujący wniosek do TK), zdają się kompletnie nie rozumieć istoty problemu, którego w swoim wniosku do Trybunału Konstytucyjnego dotykają. Ale to jeszcze nie koniec :-( Idźmy dalej.

PZŁ wykazuje [...] pewne cechy stowarzyszenia […].
Żaden akt prawny w systemie prawa polskiego nie daje prerogatyw wyboru władz samorządów, o których mowa wart. 17 Konstytucji RP jakimkolwiek organom Państwa”.


Panie Józwiak i Pani Pasławaka! Stowarzyszenia w Polsce powstają i działają głównie w oparciu o ustawę Prawo o stowarzyszeniach. Przypominam, że Polski Związek Łowiecki powstał mocą dekretu Bieruta. O czym więc tu dyskutować? A poza tym, niesmaczne staje się w kółko powoływanie się na art. 17 Konstytucji RP w sytuacji, kiedy on tu nie ma nic do rzeczy.


„Analogiczna do PZŁ, bo utworzona ustawą organizacja Polski Czerwony Krzyż nie ma organów powoływanych przez żadnego ministra”.

Matko Boska – „analogiczna do PZŁ”... Brak słów. Polski Czerwony Krzyż działa na podstawie ustawy o Polskim Czerwonym Krzyżu oraz uchwalonego na jej podstawie statutu, zatwierdzonego rozporządzeniem Rady Ministrów. Ustawa zawiera zaledwie kilkanaście krótkich artykułów. Polski Czerwony Krzyż jest organizacją społeczną (PZŁ nie jest nią w najmniejszym nawet stopniu), działającą na zasadzie zupełnej dobrowolności. PCK nie gospodaruje, jak Polski Związek Łowiecki, na majątku Skarbu Państwa. Jest „stowarzyszeniem krajowym Czerwonego Krzyża Rzeczypospolitej Polskiej w rozumieniu Konwencji Genewskich o ochronie ofiar wojny z dnia 12 sierpnia 1949 roku i Protokołów dodatkowych do tych Konwencji z dnia 8 czerwca 1977 roku”. Gdzie tu jakiekolwiek analogie??? Szok...


„Mieniem Skarbu Państwa gospodarują inne osoby prawne, tj. koła łowieckie - będące członkami Polskiego Związku Łowieckiego. Zatem argument dotyczący gospodarowania przez PZŁ mieniem Skarbu Państwa jako uzasadniający aż tak dalece idącą ingerencję Państwa w wybór organów organizacji społecznej, w żadnym zakresie niedotowanej przez Państwo, jest chybiony”.

Nie wypada, aby w tak poważnym dokumencie, za jaki należy uznać każdy wniosek do Trybunału Konstytucyjnego, posługiwać się aż takim zafałszowaniem rzeczywistości. W kilkunastu ośrodkach hodowli zwierzyny, którymi dysponuje Polski Związek Łowiecki, nie prowadzi się klatkowych hodowli zwierząt futerkowych, a przede wszystkim organizuje się komercyjne polowania na zwierzynę, będącą własnością Skarbu Państwa. To po pierwsze. Po drugie – dwa i pół tysiąca kół łowieckich, będących przymusowo „podstawowym ogniwem organizacyjnym w Polskim Związku Łowieckim”, nie istniałoby, gdyby nie możliwość wykonywania polowania, a więc znowu mamy do czynienia z gospodarowaniem na majątku Skarbu Państwa. Te koła łowieckie, co roku, z tytułu – co tu dużo ukrywać – haraczu, niezależnie od czynszu dzierżawnego, płaconego na rzecz nadleśnictw czy starostw, odprowadzają do Polskiego Związku Łowieckiego znaczne kwoty. Myśliwi, bez związku z tym – są czy nie są członkami kół łowieckich, z tytułu samej możliwości strzelania do zwierzyny, będącej własnością Skarbu Państwa, na rzecz Polskiego Związku Łowieckiego płacą coroczne tzw. składki członkowskie. Wuj wie za co, skoro im ten Polski Związek Łowiecki potrzebny jest do szczęścia jak dziura w moście. A pan Józwiak, do spółki z panią Pasławską, piszą do Trybunału bajki, że PZŁ jest organizacja społeczną (???), „w żadnym zakresie niedotowaną przez Państwo”(???). Przecież nieprawda, którą posługuje się tych dwoje osób, aż bije po oczach i jest rozpoznawalna nawet przez średnio rozgarniętych licealistów, a co dopiero mówić o sędziach Trybunału Konstytucyjnego.


„Nie jest dobry kierunek zmian, bowiem jest sprzeczny z zasadami samorządności i subsydiarności. Wybór Łowczego Krajowego, członków organu- zarządu głównego PZŁ, powinien nadal pozostać w gestii samorządnej, samofinansującej się, społecznej organizacji, tj. Naczelnej Rady Łowieckiej”.

Ani ta organizacja (PZŁ) samorządna, ani samofinansująca się, ani społeczna... W dodatku nawoływanie do przywrócenia pełni wcześniejszych kompetencji Naczelnej Radzie Łowieckiej, w sytuacji, kiedy ta NRŁ ma od dłuższego czasu olbrzymie problemy sama ze sobą, nie może być traktowane inaczej, niż jako obrona komuszego modelu łowiectwa w Polsce. Inaczej mówiąc, jako obrona interesów wąskiej grupy osób.

No i na koniec... Pan Józwiak z panią Pasławską nawet nie zająknęli się we wniosku do Trybunału nad tym, że Polska Rzeczpospolita Ludowa wyposażyła Polski Związek Łowiecki, i to już w momencie jego utworzenia dekretem Bieruta, a Trzecia Rzeczpospolita rzecz podtrzymała, w monopol na dopuszczanie do wykonywania polowania w Polsce, ze wszystkimi korzyściami z tego wynikającymi. Od tego by chyba trzeba sprawę w ogóle zacząć. Pytam więc pana Bartosza Józwiaka i panią Urszulę Pasławską:

Czym byłby dzisiaj Polski Związek Łowiecki bez tego monopolu?

piątek, 18 października 2019

Rozporządzenie MŚ w sprawie szczegółowych warunków wykonywania polowania i znakowania tusz

Prezentuję pogląd, że o ile od samego początku istnienia rozporządzenie Ministra Środowiska z dnia 22 marca 2005 r. w sprawie szczegółowych warunków wykonywania polowania i znakowania tusz zdradzało wyraźne symptomy niezgodności z ustawą Prawo łowieckie, a nawet z Konstytucją RP, to po nowelizacjach, zwłaszcza tej z dnia 22 września 2010 r. oraz tej ostatniej, z dnia 10 września 2019 r., taka niezgodność aż bije po oczach. Łatwo można to uzasadnić, tylko... po co. Czy komukolwiek z decydentów zależy na tym, aby akty prawne dotyczące łowiectwa, a także wewnętrzne akty normatywne PZŁ, były tworzone zgodnie z zasadami sztuki legislacyjnej?

Mówiąc krótko, przedmiotowe rozporządzenie to po prostu koszmar. Pomijając chwilowo kwestie związane z bezpieczeństwem, chociaż one zawsze powinny być najważniejsze, tak tylko zastanawiam się, co w niby poważnym rozporządzeniu nieprzerwanie od zarania dziejów robi przykładowo rozdział 6 ("Rozstrzyganie spornych strzałów") czy rozdział 8 ("Pokot")? Czy takie sprawy wymagają uregulowania aż na drodze rozporządzenia Ministra Środowiska? Naprawdę nie ma on na głowie poważniejszych problemów?

No popatrzmy przykładowo na chociażby ten konkretny zapis w rozporządzeniu, który początkowo, jeszcze w czerwcu 2019 r., minister zamierzał zmodyfikować, ale potem widocznie wystraszył się ekoterrorystów i wycofał się z dobrego pomysłu:

§ 48.1. Pokot to tradycyjny sposób ułożenia pozyskanej zwierzyny przed zakończeniem polowania zbiorowego.

A potem porównać to sobie proszę z ustawowym:

Art. 42aa. Zabrania się:
15) wykonywania polowania w obecności lub przy udziale dzieci do 18 roku życia
”.

oraz z

Art. 52. Kto:
7) wykonuje polowanie w obecności lub przy udziale dziecka do 18 roku życia.
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku
”.

Gdyby § 48 ust. 1 (i w ogóle cały ten śmieszny, nikomu niepotrzebny w akcie aż prawnym rozdzialik 8) nie wchodził w skład zapisów rozporządzenia, a nie musi wchodzić, ten niekonstytucyjny ustawowy zakaz wykonywania polowania w obecności lub przy udziale dzieci do 18 roku życia, nie rozciągałby się niepotrzebnie na pokot, który z całą pewnością nie wchodzi w ustawową definicję polowania:

Art. 4
2. Polowanie oznacza:
1) tropienie, strzelanie z myśliwskiej broni palnej, łowienie sposobami dozwolonymi zwierzyny żywej,
2)[...]
     - zmierzające do wejścia w jej posiadanie
”.

„Tropienie” i „strzelanie”. Nic więcej. Żadne pokoty, srokoty i inne tego typu cuda niewidy... Sami podcinamy sobie gałąź, na której siedzimy, a potem narzekamy na Sejm i Senat.

Krótko? Zapis § 48 ust. 1 rozporządzenia MŚ wypada uznać za rażąco niezgodny z art. 4 ust. 2 ustawy Prawo łowieckie.

Czy kogoś to interesuje? Czy stać kogoś chociażby na werbalne wyrażenie protestu przeciwko ograniczaniu naszych praw rodzicielskich nawet... na drodze ministerialnego rozporządzenia?

wtorek, 15 października 2019

Posiedzenie NRŁ dnia 14 października 2019 r.

"Co tam, Panie", słychać ze strony wczorajszego posiedzenia Naczelnej Rady Łowieckiej? A może to było tylko spotkanie "przy kawie i ciasteczkach"? Było coś więcej :-)? A jakieś wiążące dla PZŁ decyzje, podjęto tam? Że co? Że kolejny raz wybrano członków Prezydium? A dlaczego jakiś tam WildMen pierwszy o tym informuje, a nie ZG PZŁ? Niezależnie od tego zauważam, że NRŁ swoim działaniem postanowiła jeszcze bardziej skomplikować skomplikowaną już do granic możliwości sytuację... Nooo, interesujący, a nawet bardzo interesujący to zabieg... Ciekawe, jak się on ma do postanowienia MŚ z dnia 10 września oraz do decyzji MŚ z dnia 4 października. Oczywiście szeregowi członkowie PZŁ nie muszą znać treści wszystkich uchwał, podejmowanych przez naczelne organy PZŁ...

sobota, 12 października 2019

Kto tak naprawdę jest prezesem Naczelnej Rady Łowieckiej?

Niełatwo jest połączyć rozumienie zapisów ustawy Prawo łowieckie z zapisami ustawy Kodeks postępowania administracyjnego oraz ustawy Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi. Niemniej, zdaniem zwolenników prezesury Pawła Piątkiewicza, pewnie to właśnie on – Paweł Piątkiewicz, jest na chwilę obecną prezesem Naczelnej Rady Łowieckiej. Ja mam zdanie odmienne. Jeżeli dobrze widzę, DECYZJI z dnia 4 października 2019 r. Minister Środowiska nie nadał rygoru natychmiastowej wykonalności, więc nie jest ona jeszcze prawomocna. Inaczej mówiąc, DECYZJA ta, przed upływem terminu do wniesienia wniosku o ponowne rozpatrzenia sprawy, NIE ULEGA WYKONANIU. A jeżeli tak, ciągle obowiązuje POSTANOWIENIE Ministra Środowiska z dnia 9 września 2019 r. o ”wstrzymaniu wykonania uchwał podjętych na posiedzeniach Naczelnej Rady Łowieckiej w dniu 4 września 2019 r.”. Czytamy w zakończeniu tego postanowienia:

Tym samym konieczne jest wstrzymanie ich wykonania do czasu zakończenia ww. postępowania administracyjnego prowadzonego w trybie art. 35 ust. 9 ustawy Prawo łowieckie”.

Postępowanie administracyjne w przedmiotowej sprawie nie jest jeszcze zakończone. Po pierwsze – (powtarzam) biegnie termin do wniesienia wniosku o ponowne rozpatrzenie sprawy, a po drugie – Rafał Malec w najbliższych dniach niewątpliwie wniesie takowy wniosek do Ministra Środowiska. Z mojego punktu widzenia, do chwili powstania nowych uwarunkowań, to właśnie on – Rafał Malec posiada pełne prawo do uważania się za prezesa Naczelnej Rady Łowieckiej.

Inna sprawa, że minister prawdopodobnie podjął akurat takie, a nie inne działania i decyzje, wyłącznie po to, aby w środowisku członków Polskiego Związku Łowieckiego, na pewien czas i z wiadomych względów, zapewnić niczym nie zmąconą ciszę. Ale już za kilka dni będzie można podjąć każdą decyzję, bez oglądania się na to – spodoba się czy nie spodoba się ona członkom PZŁ.


PS
Ciągle interesuje mnie uchwała nr 216/2019 z dnia 4 września 2019 r. Naczelnej Rady Łowieckiej, odwołująca z zajmowanej funkcji Rafała Malca. Bardzom ciekaw :-), jakąż tam podstawę statutową do odwołania zastosowano? Minister nawet nie zająknął się w swojej DECYZJI, i w uzasadnieniu do niej, na ten temat.