Dnia 8 kwietnia, kiedy tylko Paweł Lisiak wyszedł ze szpitala, rozpoczęła się akcja doprowadzenia do... wyprowadzenia z „kasy” Polskiego Związku Łowieckiego kwoty około 3 mln zł na zakup czterdziestu czterech samochodów, z przeznaczeniem ich dla Ministerstwa Zdrowia. Dążenia łowczego krajowego od początku wspierał prezes Naczelnej Rady Łowieckiej, Rafał Malec. W dniu, w którym Paweł Lisiak zakończył swoje szpitalne leczenie, doprowadzono do podjęcia przez Zarząd Główny niezgodnej z zapisami statutu PZŁ uchwały nr 66/2020, którą starano się uruchomić inicjatywę zakupu – szumnie nazwanych – „ambulansów medycznych”. Uchwałą tą zobowiązano zarządy okręgowe PZŁ do niezwłocznego „przesunięcia posiadanych środków pieniężnych na rachunek Zarządu Głównego PZŁ”. Kiedy cała akcja zaczęła napotykać na coraz większe trudności natury formalnej, prezes NRŁ, nie licząc nieudanej jego mailowej akcji pod adresem wszystkich członków NRŁ, w geście solidarności z łowczym krajowym, wystosował dnia 15 kwietnia pismo do premiera Mateusza Morawieckiego z prośbą o... „wyrażenie jednorazowej zgody” „na odstąpienie od zakazu zgromadzeń obowiązującego na mocy § 14 ust. 1 pkt 2 rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 10 kwietnia 2020 r. w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii”. Chodziło mu o stworzenie możliwości zorganizowania posiedzenia NRŁ, w ramach którego można by podjąć uchwałę, dającą łowczemu krajowemu zielone światło do zakupu nikomu niepotrzebnych czterdziestu czterech pojazdów samochodowych. Oczywiście oczekiwanej zgody od premiera prezes NRŁ nie mógł uzyskać, więc zaczęto poszukiwać innej drogi do w miarę „legalnego” wyprowadzenia z „kasy” PZŁ znacznej kwoty na zewnątrz. Wierchuszce Polskiego Związku Łowieckiego, przy pomocy oczywiście osób na odpowiednich stanowiskach, bez większych problemów udało się wprowadzić do projektu, przekutego potem w ustawę z dnia 30 kwietnia 2020 r. o zmianie niektórych ustaw w zakresie działań osłonowych w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa SARS-CoV-2, pewien zapis, który ostatecznie przyjął brzmienie następujące:
„Art. 5. W ustawie z dnia 13 października 1995 r. – Prawo łowieckie (Dz. U. z 2020 r. poz. 67, 148 i 695) w art. 35 po ust. 2 dodaje się ust. 2a i 2b w brzmieniu:
»2a. W trakcie obowiązywania na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii z powodu wirusa SARS-CoV-2 wywołującego chorobę COVID-19 dochód z działalności gospodarczej Polskiego Związku Łowieckiego oraz kół łowieckich może zostać przeznaczony na cele związane ze zwalczaniem epidemii.
2b. O przeznaczeniu środków finansowych, o którym mowa w ust. 2 i 2a, decyduje Zarząd Główny Polskiego Związku Łowieckiego.«”.
Zapis ten z całą pewnością spełnia oczekiwania łowczego krajowego, gdyż niejako pozwala mu, aby w sposób niczym nie skrępowany, przy pomocy Zarządu Głównego PZŁ, mógł wprowadzić w życie to, czego nie udało mu się wprowadzić wspomnianą wyżej uchwałą nr 66/2020 Zarządu Głównego PZŁ z dnia 8 kwietnia 2020 r. Problem w tym, że art. 5 ustawy covidowej z dnia 30 kwietnia 2020 r. idzie znacznie dalej i – jeśli wejdzie w życie – będzie stanowił jaskrawy przykład nie tylko niezgodności z kilkoma innymi zapisami ustawy Prawo łowieckie, ale przede wszystkim z Konstytucją RP. Będzie także, a może przede wszystkim, przykładem kompletnego braku szacunku w stosunku do prawie stu trzydziestu tysięcy członków Polskiego Związku Łowieckiego, którzy wraz z członkami ich rodzin stanowią bardzo pokaźną grupę społeczną, której głos podczas najbliższych wyborów prezydenckich będzie miał niebagatelne znaczenie dla ich końcowych wyników. Konflikt Prawa i Sprawiedliwości z myśliwymi, zwłaszcza tuż przed wyborami, bynajmniej nie stoi w interesie obozu władzy. Społeczeństwo polskie od klasy rządzącej oczekuje racjonalnych działań, a nie takich, które już na pierwszy rzut oka dalekie są od zasad sprawiedliwości społecznej, o których mowa w art. 2 Konstytucji RP.
Ze źródeł dobrze poinformowanych, usytuowanych wśród członków NRŁ, dochodzą słuchy, że od niecnych dążeń ekipy bezpośrednio związanej z łowczym krajowym – Pawłem Lisiakiem, odcięli się w ostatnich dniach członkowie Prezydium Naczelnej Rady Łowieckiej, z prezesem Rafałem Malcem na czele. Planują nawet w tym względzie wydać w najbliższym czasie stosowne oświadczenie. Najprawdopodobniej zrozumieli, że zaczęli kroczyć złą drogą. W myśl powszechnie znanego przysłowia: „Lepiej późno niż wcale”. Paweł Lisiak i kierowany przez niego Zarząd Główny PZŁ, zostali sami. Bez poparcia nie tylko Naczelnej Rady Łowieckiej, ale wielce prawdopodobnie także szeregowych członków Polskiego Związku Łowieckiego, którzy są nie tylko zaniepokojeni sytuacją, ale wręcz oburzeni sposobem ich traktowania przez łowczego krajowego, pozostałych członków Zarządu Głównego PZŁ, a także niestety przez urzędników Ministerstwa Środowiska. Z wiceminister Małgorzatą Golińską na czele, która broniąc w Sejmie proponowanego w projekcie zapisu, wprowadziła w błąd posłów. Nie mając na potwierdzenie swoich słów absolutnie żadnych miarodajnych argumentów, ze stoickim spokojem zakomunikowała, że „ten przepis wychodzi naprzeciw samym myśliwym, którzy [...] chcieli przeznaczyć środki, którymi dysponuje Polski Związek Łowiecki, na zakup samochodów”. Nie przystoi, aby tak wysoki urzędnik państwowy posługiwał się aż taką demagogią.
Warto zwrócić uwagę na to, jak w ogóle perfidnie w swojej sejmowej narracji pani wiceminister M. Golińska wykorzystała szlachetne uczynki członków PZŁ przeciwko nim samym. Z faktu „lokalnych dokonywań zbiórek wśród swoich członków”, wywiodła tezę, że szeregowi członkowie „chcieliby dokonać takiego gestu w większej skali”, czyli są jej zdaniem po prostu za tym, aby wywalić z kasy PZŁ 3 mln zł na zakup nikomu niepotrzebnych dupowozów. Oto zapis szerszego fragmentu jej przemówienia:
„Natomiast ten przepis, który został zaproponowany, wychodzi naprzeciw samym myśliwym, którzy chcieli włączyć się w walkę z koronawirusem. Chcieli przeznaczyć środki, którymi dysponuje Polski Związek Łowiecki na zakup samochodów, które nazywane są wymazobusami. Tak jak w wielu przypadkach myśliwi włączają się lokalnie, dokonując zbiórek wśród swoich członków, które później przeznaczają na zakup maseczek; szyją te maseczki i je dostarczają, tak również chcieliby również dokonać takiego gestu w większej skali i do tego jest nam potrzebne umożliwienie przekazywania środków z działalności gospodarczej na cele inne niż statutowe i jednocześnie żeby te decyzje mógł podjąć Zarząd Główny, a nie Naczelna Rada Łowiecka, która liczy 49 osób i musiałaby się zebrać w tej grupie, łamiąc jednocześnie przepisy o gromadzeniu się”.
Zwracam
uwagę pani wiceminister Golińskiej, że myśliwi nie same maseczki
kupowali czy szyli, a zrzucali się w wielu województwach na zakup
nawet specjalistycznego sprzętu medycznego – przykładowo
monitorów
funkcji życiowych czy respiratorów.
To czyni co prawda małą, ale niezmiernie istotną różnicę.
Dodawany do ustawy Prawo łowieckie art. 35 ust. 2a i 2b, nie koreluje przykładowo z jej art. 34. Wśród zadań Polskiego Związku Łowieckiego tam wyszczególnionych, a widnieje tam m.in. „podejmowanie działań mających na celu zwalczanie i zapobieganie rozprzestrzenianiu się chorób zakaźnych zwierząt łownych”, nie ma zadania w jakikolwiek sposób związanego ze „zwalczaniem epidemii z powodu wirusa SARS-CoV-2 wywołującego chorobę COVID-19”.
Warto też zauważyć, że na podstawie art. 33 ust. 2 ustawy Prawo łowieckie, „koła łowieckie posiadają osobowość prawną i ponoszą odpowiedzialność za swoje zobowiązania”. Jakim cudem kawałek dalej, bo w art. 35, może istnieć zapis, uprawniający Zarząd Główny do „gmerania” w finansach tychże kół łowieckich, wie chyba tylko wiceminister Małgorzata Golińska i te osoby z wierchuszki PZŁ, które zainicjowały powstanie tego koszmarnego zapisu.
Ponadto, a może przede wszystkim, w zapisach Konstytucji RP wyraźnie stwierdza się, jakie możliwości działania w sytuacjach szczególnych zagrożeń, przewidziane są dla naczelnych organów państwa. Nie ma pośród nich takich, jakie dopuszczałyby na tę okoliczność de facto sięganie po środki finansowe samofinansującej się organizacji łowieckiej czy „podstawowych jej ogniw organizacyjnych”, jakimi z mocy ustawy są koła łowieckie. Mówiąc wprost, takie dążenia są wręcz ohydne. Mam nadzieję, że osoby odpowiedzialne za ich powstanie, spotka w niedługim czasie zasłużona kara.