sobota, 18 kwietnia 2020

„Ochrona pól nie jest jednoznaczna z prawem do polowań"

Ochrona pól nie jest równoznaczna z prawem do polowań - twierdzi mecenas pan Krzysztof S. Grochalski.

Dla ułatwienia wnioskowania Czytającym, mały cytat z rządowego rozporządzenia:

§ 5. Do dnia 19 kwietnia 2020 r. ZAKAZUJE SIĘ na obszarze Rzeczypospolitej Polskiej przemieszczania się osób przebywających na tym obszarze, z wyjątkiem przemieszczania się danej osoby w celu:

1) wykonywania czynności zawodowych lub zadań służbowych, lub pozarolniczej działalności gospodarczej, lub prowadzenia działalności rolniczej lub prac w gospodarstwie rolnym, lub realizacji zadań mających na celu ochronę i zabezpieczenie upraw i płodów rolnych przed szkodami wyrządzanymi przez zwierzynę lub przeciwdziałanie rozprzestrzenianiu się chorób zakaźnych zwierząt, oraz zakupu towarów i usług z tym związanych
;”.


Szanowny Panie Mecenasie!

Abstrahując od (nie)zgodności z Konstytucją sposobu wprowadzenia zakazu przemieszczania się, poprzez zapisy zaledwie rządowego rozporządzenia, na Pańskie także pod moim adresem uwagi, pozwalam sobie odpowiedzieć następująco:

Twierdzę, że obecnie nie możemy wykonywać polowań jako jednej z czynności związanych z realizacją zadań określonych w Prawie łowieckim.

Czyich zadań, Panie Mecenasie, czyich? Niemniej twierdzenie przyjęte do wiadomości.

Z kolei ustawa o ochronie zdrowia zwierząt i zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt w ogóle nie stanowi podstawy do wykonywania polowań, co – zdaje się – umyka większości osób.

Nic nie umyka, Panie Mecenasie. „Podstawą” do wykonywania polowań są zapisy rozdziału 8. ustawy Prawo łowieckie.


10 kwietnia br. prawodawca pozbawił nas wcześniej danego nam uprawnienia, a zatem kierunek wykładni obecnych przepisów nie powinien budzić wątpliwości.

Gwoli ścisłości, nie w „uprawnieniu” (czy w jego „pozbawianiu” nas) sedno sprawy leży, a w zakazie przemieszczania się. Ściślej rzecz określając, w wyjątkach od ogólnego zakazu. To po pierwsze.

Po drugie, warto zauważyć, że w kolejnych rozporządzeniach (najpierw Ministra Zdrowia, potem Rady Ministrów), wyjątków od ogólnego zakazu przemieszczania się, sprzyjających myśliwym, w dniu 24 marca – nie było, w dniu 31 marca – nie było, w dniu 1 kwietnia – były, w dniu 10 kwietnia – nie było, 15 kwietnia –  przedmiotem naszej analizy. Wyraźnie widać, że strona rządowa nie może się zdecydować, w którą stronę pójść, więc trudno wskazać jedyny „kierunek wykładni obecnych przepisów”.


Trzeba zatem szukać odpowiedzi na pytanie, jakie zadania służą ochronie oraz zabezpieczeniu upraw i płodów rolnych przed szkodami wyrządzanymi przez zwierzynę, a także jakie mają na celu przeciwdziałanie rozprzestrzenianiu się chorób zakaźnych zwierząt. Czy ochrona i zabezpieczenie upraw są równoznaczne z prawem do wykonywania polowań, jak większość myśliwych optymistycznie założyła?

Otóż nie! W myśl art. 4 ust. 2 Prawa łowieckiego polowanie to m.in. tropienie, strzelanie z myśliwskiej broni palnej i łowienie sposobami dozwolonymi zwierzyny żywej zmierzające do wejścia w jej posiadanie. Ustawodawca położył tu nacisk na cel działania – wejście w posiadanie zwierzyny. Tymczasem nowelizacja z 15 kwietnia jako przesłankę wyłączenia z zakazu przemieszczania się określa cel zgoła inaczej – to ochrona oraz zabezpieczenie upraw i płodów rolnych przed szkodami wyrządzanymi przez zwierzynę lub przeciwdziałanie rozprzestrzenianiu się chorób zakaźnych zwierząt. W sferze normatywnej z polowaniem nie ma to żadnego związku.


Gdyby nie miało związku, kwestia szkód łowieckich i odszkodowań za nie, a także konieczności przeprowadzania odstrzałów sanitarnych, w ogóle by się nie pojawiły w ustawie Prawo łowieckie.

W portalu lowiecki.pl w temacie „BŁ interpretuje” Artur Jesionowicz wywodzi, że ochrona pól to nic innego jak polowanie, gdyż w rozporządzeniu z 15 kwietnia mowa o ochronie i zabezpieczaniu, a w art. 47 Prawa łowieckiego – wyłącznie o zabezpieczaniu. Tym samym chronić pola mogą tylko myśliwi, ponieważ tylko oni mogą polować.

Hm... Pan, Panie Mecenasie, posługuje się nieprawdą, zatem przypomnę Panu tekst, którego sens z sobie tylko wiadomych względów, wypaczył Pan. Napisałem:

Jeżeli zaś ściśle rzecz rozpatrywać w aspekcie

ochrony zabezpieczenia upraw i płodów rolnych przed szkodami wyrządzanymi przez zwierzynę”,

jakie to sformułowanie występuje od dnia 15 kwietnia w rządowym rozporządzeniu, to chyba jedynie pan mecenas Krzysztof S. Grochalski nie raczy zauważać związku sprawy z zapisami rozdziału 9 – a jakże – ustawy Prawo łowieckie, zatytułowanego „Szkody łowieckie”. Tam, oprócz sprecyzowania obowiązku wynagradzania szkód, a także obszernego opisania całej procedury szacowania takichże szkód, spotykamy w art. 47 niezmiernie interesujący zapis:

Właściciele lub posiadacze gruntów rolnych i leśnych powinni, zgodnie z potrzebami, współdziałać z dzierżawcami i zarządcami obwodów łowieckich w zabezpieczaniu gruntów przed szkodami, o których mowa w art. 46”.

zaaabezzzpieeeczaaaniuuu, a więc zapewne m.in. w stawianiu tzw. elektrycznych pastuchów, w stosowaniu repelentów etc, a nie w ooochrooonieee upraw, do której odpowiednie „argumenty” (czytaj: broń do celów łowieckich) posiadają jedynie myśliwi, a nie właściciele upraw. Tak więc skutecznie ochraniać mogą wyłącznie myśliwi, o których w zawoalowany sposób napisano w wyjątku do ministerialnego zakazu przemieszczania się. Myśliwi, jako jedyni, posiadający ustawowe uprawnienia do wykonywania polowania, a więc do legalnego posługiwania się najskuteczniejszym środkiem w ochronie upraw rolnych, jakim jest broń palna.


Zapytam więc kol. Jesionowicza, jak w takim razie odczytuje art. 30 ust. 1 Prawa łowieckiego, gdzie mowa o udziale dzierżawców odwodów w kosztach ochrony lasu przed zwierzyną. Czy skoro posłużono się tam pojęciem ochrony, które zdaniem Artura Jesionowicza jest równoznaczne z polowaniem....

Jeszcze raz, może prościej rzecz ujmując...

Napisałem wcześniej, że z dwóch podmiotów – myśliwy i rolnik, odpowiedni „argument”, w ogóle najskuteczniejszy środek w ochronie upraw, posiada myśliwy, a nie rolnik. Proszę zatem nie imputować mi treści, których nie jestem autorem.

...to mam rozumieć, że koła łowieckie partycypują w kosztach polowań organizowanych przez Lasy Państwowe? Szanowny Kolego – ochrona w rozumieniu znowelizowanego rozporządzenia to nie polowanie w rozumieniu ustawy Prawo łowieckie!

Uwaga zasadnicza – nie jestem Pańskim „kolegą” i proszę tak nie zwracać się do mnie. Proszę nawet po prostu poprzez "Ty", byle nie tak, jak przed laty myśliwym Bierut nakazał, w zastępstwie per "towarzyszu".

Co do pytania, znaczenie określenia „ochrona” jest dość szerokie i obaj dobrze o tym wiemy. W swoim poprzednim tekście odniosłem się do tego słowa wyłącznie w kontekście wybranych zapisów, zawartych w rozdziale 9. ustawy Prawo łowieckie, z którą to ustawą związku sformułowania, zawartego w rządowym rozporządzenia, Pan Mecenas w ogóle nie zauważa.


Zwróćmy uwagę, że zadanie polegające na ochronie pól czy zwalczaniu ASF-u w obecnym stanie prawnym wolno realizować każdemu, a więc także wolontariuszowi niebędącemu rolnikiem czy myśliwym. Tym samym osiągnięcie założonego celu (ochrona i zabezpieczenie pól oraz zwalczanie ASF-u) nie wymaga bycia ani rolnikiem, ani myśliwym.

Jeżeli Pan, Panie Mecenasie, sugeruje, że w punkcie 1 paragrafu 5 rządowego rozporządzenia, druga część opisu wyjątków od ogólnego zakazu („realizacji zadań mających na celu...”) dotyczy każdego obywatela, to gratuluję... poczucia humoru i na dobrą sprawę powinniśmy w tym miejscu zakończyć polemikę.

Oczywiście wolontariuszem może zostać też myśliwy w rozumieniu członka PZŁ, ale bycie tym członkiem upoważnia go – po zmianie przepisu – jedynie do wyjścia z domu w celu ochrony i zabezpieczenia upraw bądź zapobiegania ASF-owi. Nie daje mu natomiast prawa do wyjścia z domu z zamiarem pozyskania zwierzyny. Tymczasem taki zamiar jest ujawniany przez wpis w książce polowań. Z kolei zamiaru pilnowania upraw oraz przeciwdziałania ASF-owi się w książce nie sygnalizuje.

Jeżeli wpis w książce ewidencji pobytu na polowaniu indywidualnym Pana razi (przepraszam, że się ośmielam, ale brzydko w ustach prawnika brzmi: „w książce polowań”), gdy dokonany jest przed podjęciem czynności przemieszczenia się, to warto zauważyć, że taki zamiar z powodzeniem może zostać „ujawniony”... dopiero po przemieszczeniu się. Pan Mecenas z upartością godną lepszej sprawy zapomina, że zabronione zapisami rządowego rozporządzenia nie jest wykonywanie polowania, a przemieszczanie się, jeśli jego przynajmniej jeden z celów nie ma umocowania w wyjątkach od zakazu.

Inaczej rzecz ujmując...

Jeżeli przynajmniej jeden z celów mojego przemieszczenia się, wyraźnie pokrywa się z którymś z wyjątków od ogólnego zakazu przemieszczania się, to nie wydaje się, aby mogło dla prawnej oceny takiego przemieszczenia się mieć wpływ wykonanie dodatkowej czynności, z celem zasadniczym mniej związane.


No, chyba że chodzi o odstrzały sanitarne, ale nie o nich teraz mówimy. Co do nich wszyscy się bowiem zgadzają, że są dopuszczalne z mocy przepisów prawa.

No i słusznie.

Doszukując się na siłę w znowelizowanym rozporządzeniu zgody na wyjścia na polowanie w ramach ochrony i zabezpieczenia pól czy też zwalczania ASF-u,..

Jak wykazałem wyżej – niekoniecznie, ale załóżmy...


...musielibyśmy uznać, że na podstawie omawianego przepisu wszyscy bez wyjątku mogą realizować zadania z zakresu ochrony pól czy zwalczania ASF-u, ale myśliwi zostali jeszcze upoważnieni do realizacji dodatkowego celu – pozyskiwania zwierzyny, choć nic takiego z przepisu nie wynika.

Jeszcze raz Panu przypomnę, a wierzę, że w końcu Pan rzecz przyjmie do wiadomości:

Zabronione zapisami rządowego rozporządzenia nie jest wykonywanie polowania, a przemieszczanie się, jeśli jego przynajmniej jeden z celów nie ma umocowania w wyjątkach od zakazu.


Pamiętajmy przy tym, że żaden przepis Prawa łowieckiego nie mówi, że zadaniem łowiectwa jest ochrona i zabezpieczenie upraw rolników.

W którym miejscu rządowego rozporządzenia doczytał się Pan, Panie Mecenasie, że użyte w jego § 5 pkt 1 określenie „zadania”, dotyczy – jak to Pan określa bardzo ogólnie – „zadań łowiectwa”? Dlaczego rzecz nie może dotyczyć przykładowo zadań koła łowieckiego, jako tworu posiadającego osobowość prawną? Przykładowo w § 22 statutu PZŁ, uchwalonego przez KZD PZŁ i zatwierdzonego przez Ministra Środowiska, mamy całe spektrum zadań właśnie koła łowieckiego. Proponuję zwrócić uwagę choćby na pkt 7 („dbanie o dobry wizerunek łowiectwa i myśliwych wśród społeczności zamieszkującej tereny dzierżawionych obwodów”).

Nie wskazuje na to nawet art. 47 Prawa łowieckiego, który przywołał kol. Jesionowicz.

Art. 47 ustawy Prawo łowieckie, Panie Mecenasie, przywołałem w całkiem innym kontekście (przypomniałem go wyżej) i ubolewam, że kolejny raz próbuje Pan dla swoich celów przedstawić rzecz w krzywym zwierciadle.

Cele łowiectwa jasno określa art. 3 Prawa łowieckiego.

Określa niezwykle lapidarnie, w zaledwie czterech krótkich punktach. Natomiast zadań łowiectwa, jako środków prowadzących do celów, nie znajdzie Pan wprost w ustawie. Może Pan jedynie upatrywać ich. Ot przykładowo już w art. 1 ustawy, z którego przynajmniej ja odczytuję, że cokolwiek robi się w łowiectwie, należy to czynić w harmonii m.in. z zasadami racjonalnej gospodarki rolnej.


Wykonywanie polowania to element gospodarki łowieckiej, ta zaś nie obejmuje pilnowania pól.

Proszę wrócić do jednego z ostatnich akapitów mojej tu wypowiedzi.

To, że się tak robi, to kwestia przyjętej dobrej praktyki. Wykonujemy polowanie (działanie wynikające z przepisu prawa), a przy okazji chronimy zasiewy (działanie nienaruszające prawa). Nie można tego natomiast odwrócić i stwierdzić, że pilnowanie zasiewów (działanie niestanowiące obowiązku prawnego) samo przez się dopuszcza polowanie, nawet jeśli jego wykonywanie w danym momencie jest wykluczone, np. przez ustanowiony zakaz przemieszczenia się.

To wyłącznie Pański sposób wyciągania wniosków. Mój jest zgoła odmienny.


Rolnik zabezpiecza swoje zasiewy przed dzikami, nie wykonując polowania. Nie możemy wyjątków od zasady (zakaz wychodzenia z domu i przemieszczania się) interpretować rozszerzająco. Nie każdy sposób realizacji zadania mającego na celu ochronę oraz zabezpieczenie upraw i płodów rolnych przed szkodami wyrządzanymi przez zwierzynę lub przeciwdziałanie rozprzestrzenianiu się chorób zakaźnych zwierząt jest zatem dopuszczalny. Za taki należy uznać tylko ten, który wyraźnie wskazano w przepisach.

W jakich przepisach? W § 5 rządowego rozporządzenia, w jego punktach 1 – 4, wskazane są cele, a nie sposoby dochodzenia do nich.

Wykonywanie polowania w rozumieniu Prawa łowieckiego ze względu na różnicę celów (pozyskanie zwierzyny, a nie zabezpieczenie zasiewów) nie zostało wyłączone z zakazu przemieszczania się,...

Uhm... Czyli przykładowo zakup z pieniędzy koła łowieckiego 800 m siatki, niezbędnej do ogrodzenia uprawy, w pierwszym napotkanym tego typu punkcie sprzedaży, będzie mieścił się w dyspozycji pkt 1, ale już zorganizowanie całej akcji, w tym takiego zakupu tak, aby dokonany został w sklepie... szwagra (korzyść rodzinna), to już poważne wykroczenie?


...zwłaszcza wobec wycofania się przez prawodawcę z regulacji § 5 pkt 5 rozporządzenia z 31 marca 2020 roku.

No to i ten fragment mojej wypowiedzi pozwalam sobie Panu przypomnieć, bo nie mam pewności, czy Pan o nim jeszcze pamięta:

Warto zauważyć, że w kolejnych rozporządzeniach (najpierw Ministra Zdrowia, potem Rady Ministrów), wyjątków od ogólnego zakazu przemieszczania się, sprzyjających myśliwym, w dniu 24 marca – nie było, w dniu 31 marca – nie było, w dniu 1 kwietnia – były, w dniu 10 kwietnia – nie było, 15 kwietnia –  przedmiotem naszej analizy. Wyraźnie widać, że strona rządowa nie może się zdecydować, w którą stronę pójść, więc trudno wskazać jedyny „kierunek wykładni obecnych przepisów”.


Może zatem zwalczanie ASF-u zwalnia z zakazu przemieszczania się w celu pozyskania zwierzyny? W przywołanym już temacie w portalu lowiecki.pl Piotr Gawlicki wskazał na zatwierdzony przez ministra rolnictwa dokument pod nazwą „Program mający na celu wczesne wykrycie zakażeń wirusem wywołującym afrykański pomór świń i poszerzenie wiedzy na temat tej choroby oraz jej zwalczanie”. Zdaniem kol. Gawlickiego ten program, jako że przewiduje wykonywanie polowań na dziki, niejako automatycznie zwalnia myśliwych z zakazu przemieszczanie, gdy udają się na takie polowanie. Realizują bowiem wtedy cel prawodawcy – przeciwdziałanie rozprzestrzenianiu się ASF-u. Temu poglądowi przyklasnął Artur Jesionowicz. Tymczasem koncepcja kol. Gawlickiego, zasadza się na błędnym założeniu, czego kol. Jesionowicz nie wychwycił.

No, gapa z tego „kol. Jesionowicza”. Jak on mógł tego „nie wychwycić” :-)

Znowelizowane 15 kwietnia rozporządzenie Rady Ministrów odwołuje się do wykonywania zadań mających na celu przeciwdziałanie rozprzestrzenianiu się chorób zakaźnych zwierząt. Rzecz w tym, że chodzi tu o zadania wynikające z przepisów prawatych zaś program nie zawiera. Jego zatwierdzenie przez ministra rolnictwa nie sprawia, że zapisy programu wiążą myśliwych. Obowiązki myśliwych wynikają z przepisów prawa, nie zaś z treści programu.

W odróżnieniu od Pana, Panie Mecenasie, nie znam jednego przepisu prawnego, który na myśliwych, przed podjęciem przez nich czynności, związanych z polowaniami, nakładałby skutecznie jakikolwiek obowiązek prawny. Oczywiście inny, niż dotyczący ogółu obywateli.


Faktem jest, że w programie (który wielokrotnie przeczytałem) kilka razy wymieniono polowania na dziki (a zwłaszcza lochy!) jako środek mający zapobiegać rozwojowi choroby zakaźnej świniowatych. To jednak nie program pozwala polować na dziki, ale zupełnie inne przepisy. Czy gdyby dzika skreślono z listy gatunków łownych, a program nadal dopuszczałby polowanie na czarnego zwierza jako środek przeciwdziałania ASF-owi, to polowania na dziki byłyby dopuszczalne? Odpowiedź jest oczywista.

„Gdyby dzika skreślono z listy gatunków łownych”, zapisy Programu w wielu miejscach wyglądałyby zupełnie inaczej.

Konsekwentnie trzeba przyjąć, że program ani nie pozwala myśliwym na cokolwiek, ani nie zobowiązuje ich do niczego.

Dopóki nie wezmą broni do ręki – w rzeczy samej.


Program jako wtórny względem istniejących regulacji prawnych nie może ich zmieniać – może co najwyżej dawać asumpt do zmian regulacji. Innymi słowy: realizacja programu polegająca na polowaniu na dziki będzie dopuszczalna tylko wówczas, gdy to przepisy pozwolą na wykonywanie takich polowań. Polowania na dziki nie będą zaś dopuszczalne wyłącznie dlatego, że przewidziano je w programie. Wniosek z tego prosty – zapisy programu nie zakładają zwolnienia z zakazu przemieszczania się w celu pozyskiwania dzików. Zresztą nie oszukujmy się, mało kto idzie na polowanie, aby zapobiegać ASF-owi. Trzeba też uczciwie przyznać przed samym sobą, że powoływanie się na zapobieganie pomorowi, aby uzasadnić wyjście na polowanie, byłoby oczywistym nadużyciem i – jak już napisałem – poszukiwaniem na siłę argumentacji prawnej. A przecież nie o to chodzi!

W całym tym swoim wywodzie na temat – jak rzecz Pan określił – „zatwierdzonego przez ministra rolnictwa dokumentu pod nazwą »Program mający na celu wczesne wykrycie zakażeń wirusem wywołującym afrykański pomór świń i poszerzenie wiedzy na temat tej choroby oraz jej zwalczanie«”, nie raczył Pan, Panie Mecenasie, zauważyć jednej, niezmiernie istotnej kwestii. Program ten nie tyle został „zatwierdzony”, ile „WPROWADZONY na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej” mocą rozporządzenia Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 12 lutego 2020 r. (Dz. U. z 2020 r. poz. 290), wydanego na podstawie art. 57 ust. 7 ustawy z dnia 11 marca 2004 r. o ochronie zdrowia zwierząt oraz zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt, a więc posiada status źródła prawa powszechnie obowiązującego. O czym więc Pan, Panie Mecenasie, tu prawi?


Dlatego twierdzę, że dozwolone są odstrzały sanitarne, gdyż zostały dopuszczone prawem. Zatem nic nie stoi na przeszkodzie, by koła, które nadal mają możliwość wykonywania odstrzałów sanitarnych, je wznowiły. Koła, w których takie odstrzały już zrealizowano, polować na dziki nie mogą, gdyż nie istnieje żaden przepis upoważniający do tego członków kół oraz zapraszanych przez nich gości i tym samym zwalniający ich z zakazu przemieszczania się w celu pozyskania zwierzyny, czyli polowań właśnie. Quod erat demonstrandum.

Nie udowodnił Pan, Panie Mecenasie, przede wszystkim swoim redakcyjnym kolegom, a więc proszę sobie tu nie dodawać przed tak skromnym żuczkiem jak ja. Ale gratuluję dobrego samopoczucia.


Z drugiej strony do 19 kwietnia br. pozostają niecałe dwa dni. Można się z polowaniami wstrzymać, tym bardziej że – jak uczy nas dotychczasowe doświadczenie – kolejne zmiany są właściwie pewne.

Nie chciałbym być niemiły na koniec, ale odnoszę wrażenie, że od tego powinien Pan tekst swój rozpocząć i na tym zakończyć. Oszczędziłby Pan w ten sposób, zarówno sobie, jak i mnie, sporo cennego czasu.

Dziękuję za uwagę.

Z poważaniem

– Artur Jesionowicz



PS
Wszelkie podkreślenia w cytatach, wyłącznie mojego autorstwa.