"W uzasadnieniu nowelizacji pojawia się lakoniczne stwierdzenie, że „zmiana w § 5 umożliwi szacowanie szkód rolniczych w zakresie upraw i płodów rolnych wyrządzonych przez zwierzynę”. W rzeczywistości jednak znaczenie wprowadzonej regulacji rozmija się z intencją autorów, co wynika jednoznacznie z jej przytoczonego brzmienia. Jakie czynności mogą zatem wykonywać myśliwi?
W opinii współpracujących z BŁ mecenasów Miłosza Kościelniaka-Marszała, Witolda Daniłowicza i Krzysztofa S. Grochalskiego nowa regulacja pozwala myśliwym pełnić dyżury na polach, realizować zadania z zakresu technicznego zabezpieczania upraw i prowadzić odstrzał sanitarny dzików. Rozbieżność pojawia się natomiast co do możliwości wykonywania polowań, która nie została wprost wyrażona w rozporządzeniu. Pomimo tego, zdaniem Kościelniaka-Marszała i Daniłowicza są one dopuszczone. Uzasadnia je funkcjonalna wykładnia przepisów. Pozwala ona wnioskować, że skutkiem polowań jest m.in. ochrona upraw i przeciwdziałanie rozprzestrzenianiu się ASF-u. Muszą się one jednak ograniczać do dzików (ze względu na szkody w uprawach i transmisję ASF-u) oraz ewentualnie innej zwierzyny wyrządzającej szkody (w razie przedłużenia obostrzeń – do rogaczy) w celu zapobiegania ich powstawaniu.
Zdaniem mec. Krzysztofa S. Grochalskiego z powyższego przepisu nie wynika jednak możliwość wykonywania polowań, choćby z tego względu, że zabrakło w nim bezpośredniego odniesienia do realizacji zadań określonych w Prawie łowieckim oraz ustawie o ochronie zdrowia zwierząt i zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt, a takie odniesienie znalazło się w rozporządzeniu z 31 marca br. Według mecenasa przyzwolenie na zabezpieczanie upraw przed szkodami w myśl aktualnej regulacji nie ma więc związku z Prawem łowieckim i nie stanowi podstawy do wykonywania polowania, które należy rozumieć m.in. jako tropienie, strzelanie z myśliwskiej broni palnej i łowienie sposobami dozwolonymi zwierzyny żywej zmierzające do wejścia w jej posiadanie".
Dla przypomnienia...
Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 15 kwietnia 2020 r. zmieniające rozporządzenie w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii:
w § 5 pkt 1 otrzymuje brzmienie:
„1) wykonywania czynności zawodowych lub zadań służbowych, lub pozarolniczej działalności gospodarczej, lub
prowadzenia działalności rolniczej lub prac w gospodarstwie rolnym, lub realizacji zadań mających na celu
ochronę i zabezpieczenie upraw i płodów rolnych przed szkodami wyrządzanymi przez zwierzynę lub
przeciwdziałanie rozprzestrzenianiu się chorób zakaźnych zwierząt, oraz zakupu towarów i usług z tym
związanych;”.
Faktem jest, że przedwczorajsza nowelizacja rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 10 kwietnia 2020 r., w części nas najbardziej interesującej, napisana została chyba w sposób zrozumiały tylko przez określoną grupę osób, bo tak widocznie zadecydowano na Nowogrodzkiej. W jakim celu? A no po to, aby nie wkurzać ekofikołów przed prezydenckimi wyborami, zaplanowanymi na dzień 10 maja. Z mojego punktu widzenia, sytuacja rysuje się następująco:
Nie zauważam przeciwwskazań prawnych do przemieszczania się myśliwych, w celu strzelania do dzików, które są istotnym wektorem rozprzestrzeniania się wirusa ASF. Wykonując odstrzały sanitarne dzików i polowania w oparciu o roczne plany łowieckie, realizują oni cele, założone w „Programie...”, wprowadzonym w 2020 r. rozporządzeniem MRiRW z dnia 12 lutego 2020 r. (Dz.U. Poz. 290).
Nie zauważam przeciwwskazań prawnych do przemieszczania się myśliwych, w celu strzelania do dzików, które – jak nawet małe dzieci w podstawówce wiedzą – wyrządzają szkody w uprawach i płodach rolnych. I w żadnej innej ustawie mowy o tym nie ma, jak właśnie w ustawie Prawo łowieckie, co nie stanowi przeszkody dla pana mecenasa Krzysztofa S. Grochalskiego do negowania możliwości wykonywania polowania. O jego poglądzie, tajemnicza ręka z BŁ, tak pisze:
„Zdaniem mec. Krzysztofa S. Grochalskiego z powyższego przepisu nie wynika jednak możliwość wykonywania polowań, choćby z tego względu, że zabrakło w nim bezpośredniego odniesienia do realizacji zadań określonych w Prawie łowieckim oraz ustawie o ochronie zdrowia zwierząt i zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt, a takie odniesienie znalazło się w rozporządzeniu z 31 marca br. Według mecenasa przyzwolenie na zabezpieczanie upraw przed szkodami w myśl aktualnej regulacji nie ma więc związku z Prawem łowieckim i nie stanowi podstawy do wykonywania polowania [podkr. AJ] które należy rozumieć m.in. jako tropienie, strzelanie z myśliwskiej broni palnej i łowienie sposobami dozwolonymi zwierzyny żywej zmierzające do wejścia w jej posiadanie”.
Pan mecenas raczy nie zauważać wielu aspektów zagadnienia, do których wstęp poczyniłem wyżej. Teraz pozwolę sobie zwrócić uwagę na następujące jeszcze „drobiazgi”:
W nowym brzmieniu § 5 pkt 1 rządowego rozporządzenia, pojawiło się określenie zwierzyna, które występuje już na samym początku ustawy Prawo łowieckie, w jej art. 1, gdzie wyraźnie zapisano, że pod tym pojęciem należy rozumieć zwierzęta łowne. I właśnie sprawom związanym z tymi zwierzętami, poświęcona jest całkiem spora część przedmiotowej ustawy. W dodatku, w ścisłej korelacji z możliwością wykonywania polowania, odstrzałów redukcyjnych, zastępczych, sanitarnych i bóg jeden jeszcze wie, czego ponadto, co i tak sprowadza się do jednego – do ewentualności strzelania do dzików i innej zwierzyny. Jeżeli zaś ściśle rzecz rozpatrywać w aspekcie
„ochrony i zabezpieczenia upraw i płodów rolnych przed szkodami wyrządzanymi przez zwierzynę”,
jakie to sformułowanie występuje od dnia 15 kwietnia w rządowym rozporządzeniu, to chyba jedynie pan mecenas Krzysztof S. Grochalski nie raczy zauważać związku sprawy z zapisami rozdziału 9 – a jakże – ustawy Prawo łowieckie, zatytułowanego „Szkody łowieckie”. Tam, oprócz sprecyzowania obowiązku wynagradzania szkód, a także obszernego opisania całej procedury szacowania takichże szkód, spotykamy w art. 47 niezmiernie interesujący zapis:
„Właściciele lub posiadacze gruntów rolnych i leśnych powinni, zgodnie z potrzebami, współdziałać z dzierżawcami i zarządcami obwodów łowieckich w zabezpieczaniu gruntów przed szkodami, o których mowa w art. 46”.
W zaaa–bezzz–pieee–czaaa–niuuu, a więc zapewne m.in. w stawianiu tzw. elektrycznych pastuchów, w stosowaniu repelentów etc, a nie w ooo–chrooo–nieee upraw, do której odpowiednie „argumenty” (czytaj: broń do celów łowieckich) posiadają jedynie myśliwi, a nie właściciele upraw. Tak więc skutecznie ochraniać mogą wyłącznie myśliwi, o których w zawoalowany sposób napisano w jednym z wyjątków do ministerialnego zakazu przemieszczania się. Myśliwi, jako jedyni, posiadający ustawowe uprawnienia do wykonywania polowania, a więc do legalnego posługiwania się najskuteczniejszym środkiem w ochronie upraw rolnych, jakim jest broń palna.
* * * * *
Dyskusja na forum portalu Łowiecki
* * * * *
Ochrona pól nie jest równoznaczna z prawem do polowań
„Pełny tok rozumowania" mecenasa Krzysztofa S. Grochalskiego. Oto wstęp do niego:
„Ponieważ uważam, że jestem to winien zarówno swojej prawniczej profesji, jak i łowieckiej pasji (obie traktuję równie poważnie), zdecydowałem się zaprezentować pełny tok rozumowania, który przywiódł mnie do wniosku o braku przesłanek dla wykonywania polowań na podstawie zmienionego Rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 10 kwietnia 2020 r. w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii. Poniższe uwagi czynię także niejako w odniesieniu do argumentów zaprezentowanych w portalu lowiecki.pl. [podkr. AJ] Z góry przy tym zastrzegam, że poniższy wywód będzie interesujący raczej tylko dla prawników, względnie tych z koleżanek i kolegów, którzy (bo znajdą się i tacy) choć nie są prawnikami, to dość swobodnie poruszają się w gęstwinie regulacji prawnych dotyczących naszego łowiectwa.
[...]".