Pismo
Najpierw
ustawodawca bez ładu, składu, a więc przede wszystkim bez głowy,
kolejny raz wziął się za problem szkód łowieckich i odszkodowań
za nie, a potem, gdy w końcu wdrożył w życie nowe zasady, okazało
się, że tak naprawdę to są one całkowicie... do pupy. Co teraz?
Teraz - tak przynajmniej uznał minister Henryk Kowalczyk - należy
zwrócić się z prośbą do beneficjenta spuścizny po 21-letnich
rządach w PZŁ byłego TW „Kazimierza”. No i wyskrobał pan
minister swą prośbę.
Pismo
ministra Kowalczyka, mimo że życzę mu naprawdę wszystkiego najlepszego,
uważam za żenujące, wręcz uwłaczające godności ministra. Jestem wprost
zszokowany. Jak takie coś mogło w ogóle wyjść z urzędu MŚ... Porażające
to...