W trzecią rocznicę wejścia w życie ustawy z dnia 22 marca 2018 r. o zmianie ustawy - Prawo łowieckie oraz niektórych innych ustaw, fundacja Instytut Analiz Środowiskowych, na swoim koncie FB, zamieściła plakat o takiej treści:
„MYŚLIWI
PAMIĘTAJĄ
1 kwietnia 2018
1.04.2018
r. weszła w życie ustawa, która zakazała
wykonywania polowań
w obecności dzieci,
ograniczyła nam możliwość szkolenia
psów
i oddała PZŁ w ręce polityków”.
W towarzyszącym plakatowi tekście, autorzy, używając haseł typu:
„1 kwietnia - smutna data dla polskich myśliwych”
„feralna zmiana Prawa łowieckiego”,
z jednej strony, potępiając takimi hasłami ustawę w czambuł, przytaczają krótko tylko dwa/trzy argumenty merytoryczne. Znacznie zaś więcej miejsca poświęcają pochwałom pod... własnym adresem :-). Populistyczny charakter całości aż bije po oczach, ale maksyma Kurskiego wiecznie żywa: „jedziemy w to, bo ciemny lud wszystko kupi". No więc gdy tylko for(um)owiczom przypomniane zostało, że „zakazano wówczas wykonywania polowań w obecności dzieci”, w kilkudziesięciu komentarzach o niczym innym nie pisano, jak właśnie głównie o tym. Daleki jestem od akceptacji wszystkich regulacji, jakie przyniosła nam przedmiotowa ustawa, ale wypada obiektywnie choć wspomnieć o najważniejszych, nie zawężając problemu do haseł, użytych przez IAŚ. Gdy tylko spróbowałem IAŚ-owi zwrócić uwagę na pewne fakty, ZBANOWANO mnie na koncie IAŚ natychmiast. Cóż, zapewne nie lubią tam niewygodnych pytań. Z konieczności, skoro uniemożliwiono mi wpisywanie komentarzy tam, skorzystam z gościnności admina niniejszego konta i spróbuje pociągnąć wątek dalej tu.
Instytucie Analiz Środowiskowych, krzewicie hasła wyłącznie pod publiczkę lub nie za bardzo wiecie, co piszecie. Jest jeszcze trzecia możliwość – piszecie w imieniu różnej maści byłych tajnych współpracowników peerelowskiej Służby Bezpieczeństwa, którym po wejściu w życie ustawy z dnia 22 marca 2018 r. o zmianie ustawy - Prawo łowieckie oraz niektórych innych ustaw, grunt szybko zaczął usuwać się spod nóg. Pozwolę sobie tu wskazać na tę okoliczność słusznie wprowadzony wówczas do ustawy Prawo łowieckie art. 33d:
„W skład organów Polskiego Związku Łowieckiego, a także w skład zarządu koła łowieckiego lub komisji rewizyjnej nie może wchodzić osoba urodzona przed dniem 1 sierpnia 1972 r., która była pracownikiem, funkcjonariuszem lub żołnierzem organów bezpieczeństwa państwa, o których mowa w art. 5 ustawy z dnia 18 grudnia 1998 r. o Instytucie Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu[...] lub współpracowała z tymi organami”.
Instytucie
Analiz Środowiskowych,
przedmiotową ustawą, faktycznie – wprowadzono trzy bulwersujące
regulacje, ale jednocześnie kilka, kilkanaście innych spraw
nareszcie w miarę rozsądnie unormowano. O jednej z nich napisałem
wyżej. O tym też należałby pisać, a nie tylko w kółko o
zakazie wykonywania polowania w obecności dzieci i o utrudnieniu w
szkoleniu psów myśliwskich. To jest oczywiście ważne, ale warto
mieć oczy szeroko otwarte także na inne aspekty.
„Oddanie
PZŁ w ręce polityków”,
jak to ujęliście na swoim plakacie, ma swoje drugie denko, o którym
jednak nawet nie wspominacie. Zapomnieliście jednocześnie
przypomnieć o trzeciej bulwersującej regulacji w tej ustawie.
Czyżby sposób wprowadzenia obowiązku cyklicznych badań lekarskich
i psychologicznych był dla Was bez znaczenia czy może uważacie, że
Wasze facebookowe audytorium jest słabo kumate?
Wyrażajmy
naszą dezaprobatę dla zmian dokonywanych z oczywistym naruszeniem
zasad poprawnej legislacji, a wywodzonych z Konstytucji. Nie może
być tak, że Senat wprowadza do ustawy poprawkę, a Sejm jej potem
nie odrzuca, w sytuacji, kiedy nowelizacja ustawy o broni i amunicji
nie znalazła się w materii przekazanej Senatowi. Taki błąd nie
przystoi władzy ustawodawczej demokratycznego państwa prawnego.
Instytucie
Analiz Środowiskowych:
„...i
oddała PZŁ w ręce polityków”.
Wcześniej
PZŁ przez ponad 20 lat znajdował się praktycznie w rękach tylko
jednej osoby – w rękach Lecha Blocha, byłego tajnego
współpracownika peerelowskiej Służby Bezpieczeństwa. Przez
kilkanaście lat w trzymaniu PeZeteŁa twardą ręką za uzdę,
wspierał go Andrzej Gdula – za GW: „W
latach 80. był sekretarzem PZPR w Bielsku-Białej. W 1985 roku, po
sprawie zabójstwa Popiełuszki, Kiszczak wziął go na wiceszefa
MSW. Od 1986 roku w KC jako kierownik wydziału społeczno-prawnego
ds. stosunków z MSW, MON i Kościołami. W 1988 był w ścisłym
gronie urzędników PZPR planujących rozmowy z opozycją, potem
uczestniczył w obradach Okrągłego Stołu”.
Za A. Dudkiem: „Gdula
w Magdalence był obok Kiszczaka tym który nadzorował służby
specjalne”.
Z
dwojga złego wolę już obecną sytuację. Wam, Instytucie
Analiz Środowiskowych,
bliższa jest regulacja z Blochem i Gdulą w roli głównej? Hm..
Instytucie Analiz Środowiskowych, i rzecz najważniejsza – ustawą z dnia 22 marca 2018 r. o zmianie ustawy - Prawo łowieckie oraz niektórych innych ustaw, wprowadzono do ustawy Prawo łowieckie całe mnóstwo innych regulacji, których wprowadzenia domagały się od 2014 r. takie instytucje jak Trybunał Konstytucyjny czy Prokurator Generalny. W swoim populistycznym tekście nawet nie zająknęliście się na ten temat. Ładnie to tak?
https://www.facebook.com/InstytutAnalizSrodowiskowych/photos/a.100195441547476/293746148859070/