środa, 8 maja 2019

Szafy spełniające wymagania co najmniej klasy S1 według normy PN-EN 14450


Rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych z dnia 26 sierpnia 2014 r. w sprawie przechowywania, noszenia oraz ewidencjonowania broni i amunicji

Czas odliczania już nastał :-) Do dnia 30 września 2019 r. pozostało już tylko 145 dni.

§ 5. 1. Osoby posiadające broń i amunicję do niej na podstawie pozwolenia, o którym mowa w art. 10 ust. 4 ustawy, przechowują broń i amunicję w urządzeniach spełniających wymagania co najmniej klasy S1 według normy PN-EN 14450”.

„§ 7. Urządzenia do przechowywania broni posiadają deklaracje zgodności z odpowiednimi Polskimi Normami lub certyfikaty zgodności z odpowiednimi Polskimi Normami, wydane przez jednostkę certyfikującą akredytowaną przez Polskie Centrum Akredytacji”.

„§ 12. Podmioty posiadające broń i amunicję oraz osoby posiadające broń i amunicję na podstawie pozwolenia, o którym mowa w art. 10 ust. 4 ustawy, które uzyskały pozwolenie na broń wydane przed dniem wejścia w życie rozporządzenia, dostosują sposób przechowywania broni i amunicji do wymogów, o których mowa w § 3–6:

1) w terminie 5 lat od dnia wejścia w życie niniejszego rozporządzenia;

2) z dniem uzyskania nowego pozwolenia na broń – w przypadku uzyskania nowego pozwolenia na broń wydanego po dniu wejścia w życie niniejszego rozporządzenia
”.

Temat „dedykuję” głównie panom Albertowi Kołodziejskiemu i Rafałowi Malcowi – odpowiednio Łowczemu Krajowemu i Prezesowi Naczelnej Rady Łowieckiej. Oto podaję im jak na tacy problem, do rozwiązania którego mogą i powinni się przyczynić. Sądzę, że wielu członków Polskiego Związku Łowieckiego oczekuje tego od nich. Mają szansę zrobienia czegoś naprawdę pożytecznego. Oczywiście będą musieli niejako zaprzęgnąć do pracy pezetełowskich prawników, bo sami nie dadzą rady. Sprawa nie jest łatwa, ale nie beznadziejna.

Przedmiotowe rozporządzenie, podpisane w imieniu Ministra Spraw Wewnętrznych w drugim rządzie Donalda Tuska przez ówczesnego zaledwie podsekretarza stanu w ministerstwie, w osobie Piotra Stachańczyka, na kilometr brzydko pachnie. M.in. dlatego, że powstało tuż przed dymisją rządu, a weszło w życie, kiedy następny rząd, rząd Ewy Kopacz, jeszcze nie został zaprzysiężony. Oto za podpisem zaledwie jednego ministerialnego urzędnika, ponad 100-tysięczna armia myśliwych, jak stado debi#i musi teraz kupić sobie nowe szafy lub za kwotę około 400 zł wystarać się o odpowiedni papierek z Instytutu Mechaniki Precyzyjnej. Za jakiś czas, inny znowu zaledwie ministerialny urzędnik, wysmaruje kolejne rozporządzenie, w ślad za którym trzeba będzie zakupić następne szafy, a może i broń miotającą posrebrzanymi pociskami...