wtorek, 12 listopada 2019
D. Zalewski - członek Naczelnej Rady Łowieckiej
Z należytą uwagą przeczytałem „przelane na papier” przemyślenia pana Dariusza Zalewskiego. Jego apel do pozostałych członków Naczelnej Rady Łowieckiej, napisany w zamiarze – w pewnej części – być może w dobrej wierze, w rzeczywistości odsłania niemoc tego jednego z dwóch naczelnych organów Polskiego Związku Łowieckiego, ale przy okazji także przerażającą inercję zbyt wielu członków tego zacnego wydawałoby się gremium. Jakże inaczej rzecz postrzegać, skoro z rozbrajającą szczerością pan Dariusz przyznaje:
...przyjęliśmy sprawozdania ZG PZŁ z działalności, bez wyjaśnień ośmiomilionowego deficytu za 2018 r. i otrzymując 60 stronicowe sprawozdanie z działalności merytorycznej na e-mail popołudniu, w przeddzień posiedzenia NRŁ. Nie mając czasu na zapoznanie się z tym opracowaniem, przyjęliśmy je jednak, uzyskując jednocześnie zapewnienie reprezentant ZG, że wszystkie niejasności, trapiące członków rady, zostaną wyjaśnione po zatwierdzeniu sprawozdań, gdyż termin dostarczenia Ministrowi sprawozdania mijał za kilka dni. Na odpowiedź Zarządu Głównego czekamy już 4 miesiące, pomimo uchwały Rady w tej sprawie z 14 października br.
A potem narzeka:
Takie procedowanie w najwyższym stopniu dowodzi lekceważenia Rady...
Nie zauważa przy tym, że „Rada” sama się lekceważy, a przede wszystkim kompromituje, tolerując takie sytuacje. „Przyjęcie” (w rzeczywistości nawet zatwierdzenie) sprawozdania, bez należytej jego analizy, w dodatku gdy w tle przebija się ośmiomilionowy deficyt, to swego rodzaju crimen laesae maiestatis Naczelnej Rady Łowieckiej. Absurdalne, że na nią pozwalają sobie sami jej członkowie. Zauważam tu wyraźne symptomy autodestrukcji NRŁ, a jeżeli nie mylę się, po co ją dalej na siłę trzymać przy życiu, przynajmniej w tym składzie osobowym?
Pisze pan Dariusz Zalewski na początku swojej odezwy:
„Reprezentując w Radzie społeczność ponad 125 tys. polskich myśliwych mamy dbać o dobre imię Zrzeszenia, a w szczególności ponosimy odpowiedzialność za sprawy polskiego łowiectwa”.
I tu zdaje się on także nie do końca rozumieć, o czym mówi. Przypomnę mu, że wybory członków NRŁ, (te) odbywające się podczas okręgowych zjazdów delegatów, nigdy w historii zrzeszenia Polski Związek Łowiecki za wiele nie miały wspólnego z demokratycznymi wyborami. Również podczas ubiegłorocznych zjazdów wybory te pozostawiały wiele do życzenia. Długo by o tym pisać... Jak by nie patrzył, pan D. Zalewski (a i prawdopodobnie wszyscy pozostali w 48. okręgach) został wybrany członkiem NRŁ, spośród kandydatów, których lista okrojona została niezgodnie z prawem do wyłącznie delegatów na KZD. Został wybrany głosami zaledwie kilkudziesięciu delegatów na OZD, co ma się nijak do ogólnej liczby członków PZŁ z jego okręgu, z którymi nikt nie konsultował ich preferencji wyborczych. Tak więc pan D. Zalewski, owszem, „reprezentuje w Radzie”, ale co najwyżej kilkudziesięciu swoich fanów, a nie całą, pewnie blisko dwutysięczną „społeczność polskich myśliwych” z okręgu, w którym został „wybrany”. Trochę skromności panu Dariuszowi Zalewskiemu by nie zaszkodziło.
„Rewolucyjne zmiany jakie zaszły w naszym Zrzeszeniu w 2018 r., dawały nadzieję na historyczną reformę Zrzeszenia. Po starciu się z rzeczywistością, entuzjazm szybko zmalał”.
„Historyczna reforma Zrzeszenia” nastąpiłaby wówczas, kiedy wprowadzono by do niego rzeczywiście demokratyczne zasady wyboru członków jego organów, a jednocześnie wszech obowiązująca byłaby transparentność działań tych organów. A jak jest, wszyscy wiemy. Jedynie pan D. Zalewski zdaje się udawać, że tego nie obejmuje swoim rozumem.
„Niekompletne i pobieżnie przygotowane regulacje prawne wprowadziły chaos legislacyjny”.
Za to... kompletnie nie wiem, co autor ma tu na myśli. „Chaos” to D. Zalewski, jak występuje to w przypadku jeszcze wielu innych członków NRŁ, prawdopodobnie ma wyłącznie w głowie. Żadnego „chaosu legislacyjnego” nie zauważyłem.
„Tuż po wyborze mieliśmy formalne trudności ze zwołaniem pierwszego posiedzenia”.
Aaa, to się zgadza, ale wynikało to nie tylko z pewnej małej luki prawnej, ale także z... niezaradności, będącej już wówczas domeną tej nowej grupy osób, tworzących skład NRŁ. Już we wrześniu 2018 r. sygnalizowałem rzecz i pisałem o niej tak:
Aby dokonać wyboru swoich funkcyjnych, NRŁ musi istnieć, a jej byt rozpoczyna się – że powtórzę – z chwilą wybrania ostatniego, 49. członka. Czyli nastąpi to w najbliższą sobotę lub w następującą po niej niedzielę.
Problemem pozostanie zwołanie pierwszego posiedzenia nowej NRŁ, ale jak znam życie, wierchuszka PZŁ coś wymyśli, a pozostali będą musieli się dostosować. Czy im się będzie to podobało czy nie.
Odnoszę wrażenie, że jeżeli do końca tygodnia stara NRŁ nie wykona jakiegoś ruchu (w kwestii zwołania KZD), to nowej NRŁ nie pozostanie nic innego, jak zwołać... się samej!
Bo cóż jej robić, skoro ustawodawca nie dopilnował tego szczegółu, a zapisy statutu w tym względzie nie pasują do nowej rzeczywistości. I tak byłoby to zaledwie drobiazgiem w porównaniu z przewrotem kwietniowym w PZŁ, jakiego dokonano dnia 29 kwietnia 1997 r. Tam to był numer 65-lecia!!!
Pisałem, ale co z tego zrozumiał wówczas pan D. Zalewski i pozostali członkowie przyszłej NRŁ? A no – jak wykazał potem przebieg zdarzeń – nic! Kompletnie nic!
„Ostatecznie Rada ukonstytuowała się...”
Tak, ale jak za czasów swoich poprzedników, członkowie „Rady” potrzebowali do tego pomocy z zewnątrz. Sami nic nie potrafili wymyślić, aby doprowadzić do tak prostej czynności, jak spotkanie 49. osób w jednym miejscu i czasie. Gdyby nie Piotr Jenoch, pewnie do dzisiaj cała czterdziestka dziewiątka szukałaby się po Polsce :-) Inna sprawa, że ówczesny Łowczy Krajowy też niejedno ma na sumieniu. Zamiast wcześniej stawać na wysokości zadania, jeszcze pod koniec października 2018 r. wydziwiał.
„...ale w dalszym ciągu, kosztem pracy merytorycznej, zmuszona jest egzekwować od innych Organów należne jej uprawnienia”.
No właśnie. To istne mistrzostwo świata, aby najpierw doprowadzić do wprowadzenia w życie bzdurnych zapisów nowego statutu, a potem narzekać, że „Rada zmuszona jest egzekwować od innych Organów należne jej uprawnienia”. Przepraszam za kolokwializm, ale co za indor z NRŁ wymyślił ten oto zapis statutu PZŁ:
„§ 85
4. Obsługę administracyjno-biurową Naczelnej Rady Łowieckiej zapewnia Zarząd Główny”.
W sytuacji, kiedy Łowczego Krajowego oraz członków Zarządu Głównego powołuje i odwołuje minister właściwy do spraw środowiska, a więc w sytuacji, kiedy tak naprawdę to NRŁ może – znowu przepraszam za kolokwializm – nagwizdać Zarządowi Głównemu, a nie przykładowo przywołać go do porządku, opieranie (nie tylko) obsługi „administracyjno-biurowej” na rzecz Naczelnej Rady Łowieckiej, na takiej czy innej, dobrej czy złej woli Zarządu Głównego, wygląda na pomysł żywcem wzięty z przesłania płynącego z wiersza J. Tuwima: „Dyzio Marzyciel”. Również marzenia w obszarze możliwości rzeczywistego nadzorowania działalności Zarządu Głównego, mimo że gwarantowane ustawą Prawo łowieckie, nadają się do rozwalenia o kant stołu, jeśli nie są wzmocnione racjonalnymi w tym zakresie zapisami statutu.
„Udało się wprawdzie przygotować i przedłożyć KZD projekt nowego statutu, choć nie przebiegało to bez napięć i starć”.
Statut PZŁ, jaki z udziałem członków NRŁ został ostatecznie uchwalony przez KZD i zatwierdzony przez Ministra Środowiska, kładzie się wielkim cieniem na myśli intelektualnej całej bez wątpienia Naczelnej Rady Łowieckiej. Nie odnotowano ani jednego przypadku, kiedy by jakiś członek NRŁ, przykładowo pan Dariusz Zalewski, położyłby się „reytanem” w geście protestu przeciwko uchwaleniu mega bublowatego statutu.
„Cały czas mieliśmy nadzieję, że po uchwaleniu Statutu, przyjęciu go przez Ministra Środowiska, a w konsekwencji zmianie Zarządu Głównego, sprawy Zrzeszenia ukierunkujemy wreszcie na dobrą drogę”.
Po uchwaleniu akurat takiego, a nie innego statutu, można mieć tylko jedną nadzieję – że przestanie on obowiązywać tak szybko, jak to jest tylko możliwe. Obawiam się, że za jednak obecnego składu NRŁ, nie za szybko będzie to możliwe.
„NRŁ przez kolejne miesiące pobieżnie zajmowała się przygotowaniem nowelizacji Statutu i sporządzeniem Strategii działania PZŁ. Prezydium i Rada zajmowały się wszystkim, tylko nie sprawami kluczowymi, które podlegały jej kompetencji zgodnie z obowiązującym prawem”.
Na polu „przygotowywania nowelizacji Statutu”, NRŁ od samego początku zdawała się dokonywać ruchy wyłącznie pozorowane. Cała jej energia poszła wcześniej w gwizdek z napisem: antyStatut PZŁ. Na jego nowelizację zapału już brakuje, a i pewnie wiedzy.
„Zwołany został KZD na 23 listopada...”.
Interesujące informacje podaje pan D. Zalewski w swoim apelu do członków NRŁ. Rozmawiałem z kilkoma delegatami na KZD, ale żaden z nich nie potwierdził, jakoby otrzymał od NRŁ zawiadomienie o zwołaniu kolejnego Krajowego Zjazdu Delegatów. O czym więc bajdurzy pan Zalewski?
„...choć ani nad Statutem, ani nad Strategią działalności Zrzeszenia, Rada się nie pokłoniła”.
Obawiam się, że nie jest w stanie sprostać takiemu oczekiwaniu. To raczej ponad jej aktualne możliwości.
„Warto w tym momencie zadać sobie pytanie, czy my jako NRŁ, właściwie wypełniamy Statutowe obowiązki wynikające z § 82 Statutu”.
Pan D. Zalewski zdaje się nie wiedzieć o tym, ale „z § 82 Statutu” nic nie wynika. W tym paragrafie, najczęściej w jasny, jednoznaczny sposób zapisane są konkretne „zadania Naczelnej Rady Łowieckiej”. Fakt, że nie wszystkie sprawiają wrażenie zgodnych z ustawą Prawo łowieckie, ale to temat na całkiem osobną dyskusję.
„Ciąg zdarzeń w 2019 r. stał się m.in. przyczyną zmian w składzie osobowym prezydium Rady...”.
Nie tyle ciąg zdarzeń, ile chore ambicje kilku członków NRŁ. Ponadto wypadałoby, aby pan Zalewski na razie powstrzymał się od określania „zmian w składzie osobowym prezydium Rady” w czasie przeszłym. Według mojej skromnej wiedzy, wszystkie uchwały NRŁ, jakie podjęte zostały dnia 4 września 2019 r., są w stanie ciągłego, administracyjnego zawieszenia.
„...a kolejne posiedzenia NRŁ, zamiast przyśpieszyć prace nad nowelizacją Statutu i przyjęciem projektu „Strategii działalności Zrzeszenia” spowodowały, że wpadliśmy w permanentny labirynt procedur oraz sporów wyborczych, których nie ma końca”.
Gdyby świadomość poszczególnych członków NRŁ była na wyższym poziomie, „labiryntu oraz sporów wyborczych” by nie było. No jak można było najpierw godzić się na bzdurne zapisy statutu, a potem wbrew nim podejmować jeszcze bardziej bzdurne, bo pozbawione podstawy prawno-statutowej, przykładowo takiego typu uchwały.
„Naczelna Rada Łowiecka ma za zadanie nadzorować działalność Organów Polskiego Związku Łowieckiego. To wielka odpowiedzialność, ale przede wszystkim nasz przywilej, o którym nie możemy zapomnieć”.
Nie do końca. Panu Zalewskiemu znowu coś się pomyliło. Zapomniał o tym, że działalność tylko Zarządu Głównego podlega nadzorowi Naczelnej Rady Łowieckiej. Żadnego innego „Organu” PZŁ. Pomysł o niezgodnej z ustawą możliwości nadzorowania zarządów okręgowych, upadł na etapie tworzenia projektu statutu, a możliwość nadzorowania okręgowych zjazdów delegatów, zapisana w § 82 ust. 3 pkt 31 statutu, jest wyraźnie niezgodna z art. 32a ust. 1 pkt 2 ustawy.
„Wobec powyższego, czy rzeczywiście my jako członkowie NRŁ zgadzamy się ze stwierdzeniem, że NRŁ jest zbędnym społecznym gremium? Mam nadzieję, że zdecydowana większość z nas sprzeciwia się takiej narracji. Jednak tok zdarzeń, a niekiedy i naszych zachowań uzasadnia przekonanie, że NRŁ zajmuje się walką o zaszczyty i w takiej formie jest nikomu niepotrzebnym tworem w strukturach PZŁ. Jednak czy na pewno chcemy być tak postrzegani przez myśliwych? Jestem przekonany, że nie! Na ostatnich dwóch posiedzeniach podjęliśmy kilka kluczowych kwestii, m.in.: przyjęliśmy wstępną wersję Statutu i skierowaliśmy go do dalszych prac prawno-legislacyjnych, podjęliśmy konkretne decyzje nadzorcze w zakresie kontroli działalności ZG PZŁ, podjęliśmy warunkową decyzję o przesunięciu terminu KZD z 23.11.br. i... Zapanowało przekonanie, że sprawy związkowe chcemy nakierować na właściwe tory. Jednocześnie, można było mieć nadzieję, że sprawy personalne dotyczące obsady prezydium i innych uchwał NRŁ, w tym decyzji Ministra, będą przebiegały w cieniu spraw kluczowych dla działalności Zrzeszenia i prac Rady. Należało mieć również przekonanie, że w niedługim czasie ponownie spotkamy się, aby po konsultacjach z Delegatami na KZD ustalić nowy termin Zjazdu. Należało mieć też przekonanie, że na bieżąco będziemy informowani, jak wyglądają dalsze prace nad Statutem i jaki będzie miała konkretny kształt Strategia Zrzeszenia oraz jakie są efekty działania Komisji Nadzoru i Kontroli wynikające z uchwały NRŁ z 14.10.2019 r., w sprawie kontroli działalności Zarządu Głównego. Tak się jednak nie stało. W międzyczasie napływa niestety wiele niepokojących, a niekiedy szokujących informacji dotyczących samego Zrzeszenia i jego działalności. A tych priorytetowych, np. dotyczących konsultacji w sprawie terminu Zjazdu, Strategii Zrzeszenia, poprawionej wersji tekstu projektu nowelizacji Statutu – w dalszym ciągu brak".
„Szanowna Koleżanko i Szanowni Koledzy, dzisiaj powinniśmy wznieść się ponad podziałami i jeszcze w drugiej dekadzie listopada, spotkać się i do końca tego miesiąca przygotować następujące sprawy:
[…]
Tych kilka kluczowych punktów jesteśmy w stanie wdrożyć w najbliższym miesiącu. Zróbmy to, jeżeli naprawdę zależy nam na Polskim Związku Łowieckim oraz utrzymaniu kluczowych rozwiązań obecnego modelu łowiectwa w Polsce. Jestem pewien, że jeżeli porzucimy nasze uprzedzenia i toczące się personalne spory, to jesteśmy w stanie uporządkować Związkowe sprawy, po czym przejść do merytorycznej pracy u podstaw i realizacji dobrze przygotowanej Strategii działania Zrzeszenia. Jeżeli uznamy wówczas, że jest taka potrzeba, możemy ponownie pochylić się jeszcze nad sprawami personalnymi.
Czy stać nas jednak przez 2-3 miesiące na „zawieszenie uprzedzeń” i wspólną pracę? Jestem przekonany, że tak. Dlatego proszę, aby Prezydium NRŁ przygotowało kolejne posiedzenie Rady – najdalej do 20 listopada br. i wszyscy Członkowie NRŁ włączyli się do przygotowania materiałów merytorycznych na to posiedzenie i udowodnili, że nie uda się zniszczyć społecznikowskiego charakteru naszego Zrzeszenia!
Nasze zaangażowanie w tę kwestię wykaże, czy osobisty udział w pracach Rady każdego z nas, spełnia pokładane przez myśliwych nadzieje, czy też udział ten jest jedynie tytularnym i biernym procesem trwania.
Darz Bór
Dariusz Zalewski”.
Jak by nie patrzył, pan Dariusz Zalewski, swoim pismem do pozostałych członków NRŁ, zdaje się próbować grać rolę męża opatrznościowego, ale odnoszę wrażenie, że oprócz ponadprzeciętnej chęci objęcia w przyszłości jednej z wiodących funkcji w naczelnych organach PZŁ, nie jest on w stanie przedstawić przekonywujących argumentów na to, że objęcie takiej funkcji przez niego odbyłoby się z korzyścią dla łowiectwa, w tym dla myśliwych, (w pewnej części: przymusowo) zrzeszonych w Polskim Związku Łowieckim.
W cytowanych fragmentach nie powieliłem pogrubień czcionki, zastosowanych przez autora.
Ciąg dalszy... raczej nie nastąpi :-)
Dziękuję za uwagę.