Pojęcia nie mam, jaka jest prawda, ale póki co, od pewnego czasu w necie pojawiają się informacje przykładowo takie:
„Paweł Lisiak ma już dwa postępowania prokuratorskie w związku z podejrzeniami o zastrzelenie kota oraz o strzelenie rogacza bez upoważnienia i wpisanie rogacza do upoważnienia innego myśliwego. W tle pojawia się osoba Artura Niebrzydowskiego i możliwości książki ewidencji EKEP tuszującej sprawę...”.„Czy jest możliwe wykorzystywanie danych z elektronicznej książki
przeciwko myśliwemu? Każdy łowca umie wymyśleć tysiące sytuacji,
gdzie ujawnienie, że był na polowaniu może wygenerować dla niego
poważne problemy.
Pierwszym, który może się o tym przekonać jest nie kto inny jak sam
łowczy krajowy, który być może będzie się tłumaczył przed prokuraturą z
odstrzału rogacza. Ponoć warszawska prokuratura już prowadzi
dochodzenie w sprawie upolowania kozła w podwarszawskim OHZ-cie.
Dokumenty mają wskazywać, że łowczy nie miał wypisanego odstrzału.
Z informacji wynika, że tusza trafiła do punktu skupu, gdzie podano
numer odstrzału innego myśliwego, a łowczemu „elektroniczny”
odstrzał miał wypisać pracownik ZG PZŁ dopiero dzień później.
To bardzo poważny zarzut, który sam zainteresowany powinien jak
najszybciej wyjaśnić i rozwiać wszelkie wątpliwości, ponieważ trudno
uwierzyć, aby powołany przez ministra łowczy świadomie łamał ustawę
łowiecką”.
No to ja się pytam – prawda to czy fałsz?
Czy nie jest tak, że zainteresowany, ostatnio dość często uczestniczący w „wezwaniach do sprostowań nieprawdziwych informacji”, a i straszący (49:00 i dalej...), powinien i w tej sytuacji „wezwać” autorów do sprostowania stawiających go w wyjątkowo złym świetle informacji? Jeśli nie wzywa, może nasuwać to podejrzenia, że oskarżenia oparte są na faktach. Co w takiej sytuacji uczynił do tej pory Główny Rzecznik Dyscyplinarny? Zdążył wszcząć i aktualnie już przeprowadza dochodzenie dyscyplinarne przeciwko łowczemu krajowemu? Na jakim jest ono etapie? Bierze pod uwagę złożenie wniosku do Głównego Sądu Łowieckiego o zastosowanie wobec łowczego krajowego zawieszenia go w pełnieniu funkcji do czasu prawomocnego zakończenia postępowania dyscyplinarnego? O takiej możliwości czytamy w Regulaminie sądów łowieckich i rzeczników dyscyplinarnych Polskiego Związku Łowieckiego:
„§ 48
1. W przypadku gdy obwiniony pozostaje pod zarzutem przewinienia łowieckiego a jego stopień szkodliwości jest znaczny lub stawiany mu zarzut wiąże się z pełnieniem funkcji w organach koła lub władzach bądź w organach Zrzeszenia, a dalsze pełnienie funkcji mogłoby być szkodliwe dla dobrego imienia łowiectwa lub dla Zrzeszenia , sąd na wniosek rzecznika dyscyplinarnego może zawiesić obwinionego w pełnieniu funkcji do czasu prawomocnego zakończenia postępowania dyscyplinarnego”.
Przypomnę przy okazji ten oto zapis ustawy Prawo łowieckie:
„Art. 35d. Postępowanie dyscyplinarne o ten sam czyn toczy się niezależnie od postępowania karnego. Postępowanie dyscyplinarne może być zawieszone do czasu zakończenia postępowania karnego.
Jak by nie patrzył, gdzie znajduje się jakaś informacja Polskiego Związku Łowieckiego na ten temat?
Napisał ktoś na Łowieckim (klik):
„szans na ukaranie wielkich pewnie nie ma”
Ale tu nie chodzi o „ukaranie”, bo jak na razie winnego nie ma. Tu chodzi tylko o zajęcie stanowiska przez władze PZŁ, a niewykluczone, że i o gruntowne zbadanie sprawy przez Głównego Rzecznika Dyscyplinarnego. Tu chodzi o poddanie członka PZŁ, a takim niewątpliwie jest także Paweł Lisiak, normalnym procedurom z tytułu odpowiedzialności dyscyplinarnej za przewinienie łowieckie. Jeśli nie było żadnej sprawy, należałoby poinformować o tym społeczność łowiecką. Jeśli jednak miała miejsce, trzeba ją wyjaśnić. Inaczej mówiąc – wszcząć i przeprowadzić dochodzenie dyscyplinarne. A co do tej pory uczynił Dariusz Bereza – Główny Rzecznik Dyscyplinarny PZŁ, a jednocześnie prokurator stojący na czele Prokuratury Rejonowej w Myszkowie?
Ale tu nie chodzi o „ukaranie”, bo jak na razie winnego nie ma. Tu chodzi tylko o zajęcie stanowiska przez władze PZŁ, a niewykluczone, że i o gruntowne zbadanie sprawy przez Głównego Rzecznika Dyscyplinarnego. Tu chodzi o poddanie członka PZŁ, a takim niewątpliwie jest także Paweł Lisiak, normalnym procedurom z tytułu odpowiedzialności dyscyplinarnej za przewinienie łowieckie. Jeśli nie było żadnej sprawy, należałoby poinformować o tym społeczność łowiecką. Jeśli jednak miała miejsce, trzeba ją wyjaśnić. Inaczej mówiąc – wszcząć i przeprowadzić dochodzenie dyscyplinarne. A co do tej pory uczynił Dariusz Bereza – Główny Rzecznik Dyscyplinarny PZŁ, a jednocześnie prokurator stojący na czele Prokuratury Rejonowej w Myszkowie?