wtorek, 24 marca 2015

Problem z (nie)macierzystością



W jednym z numerów pewnego periodyku łowieckiego o ogólnopolskim zasięgu ukazał się artykuł „Czarne chmury nad polskim modelem łowiectwa”, w którym autor – dość znana w świecie łowieckim, a nawet w środowisku parlamentarnym, osoba – przedstawił swoje tezy na temat przyszłości polskiego modelu łowiectwa. Wśród wielu argumentów, jakimi posłużył się, zauważyłem również i takie, które nie przystoją wziętemu prawnikowi. Przykładowo uznał on za „problem” „wprowadzone przez Statut Związku rozróżnienie na członków macierzystych i niemacierzystych w kołach łowieckich”. O ile trudno mi się nie zgodzić z autorem co do kwalifikacji przedmiotowego „rozróżnienia”, o tyle już nie sposób obojętnie przejść obok błędnego pojmowania i ujęcia przez niego sprawy. Być może mała to dla niego różnica, ale w istocie rzeczy mija się z prawdą, której zwłaszcza od prawnika należy bezwzględnie i stanowczo domagać się.

Otóż po pierwsze, Statut PZŁ rozróżnia koła macierzyste i niemacierzyste (a nie „członków macierzystych i niemacierzystych”) i to wyłącznie z punktu widzenia jednostki, a to czyni małą w porównaniu z przedstawioną wersją ale istotną różnicę. Po drugie, chyba za nadużycie należy uznać fakt, że w nieprawdziwym świetle przedstawia się w artykule prawa myśliwych w ich kołach niemacierzystych, gdyż nieprawdą jest, że są w nich „pozbawieni podstawowych praw członkowskich”. Owszem – nie mają  w nich, ale wyłącznie jednego prawa – biernego prawa wyborczego, które przysługuje im wyłącznie w ich kołach macierzystych. Akurat w tym punkcie nie dopatrywałbym się żadnych niesprawiedliwości dziejowych, gdyż Statut PZŁ przewiduje jeszcze inne ograniczenia w biernym prawie wyborczym członków Zrzeszenia, gdy przykładowo chcą kandydować do krajowych i okręgowych organów Związku, co jako całość pewnego zagadnienia układa się w jedną logiczną ciągłość.

Niezależnie od powyższych uwag przyznaję jednak, że problem „macierzystości” i „niemacierzystości” niewątpliwie istnieje, ale w odróżnieniu od autora artykułu „Czarne chmury …”, zauważam go w zupełnie innym aspekcie. Otóż sposób ujęcia w zapisach Statutu PZŁ (zwłaszcza w jego § 39) przedmiotowego rozróżnienia (przypominam – kół, a nie członków), sprzyja diametralnie przeciwstawnym interpretacjom możliwości zmiany statusu członka w jego kole. Co za tym idzie – bywa wykorzystywany przez członków organu zarządzającego kołem łowieckim, jako sposób na okiełznanie, a nawet „pozbycie się” z niego niesfornego członka koła, będącego w konflikcie z nimi. I to w konflikcie w związku z zupełnie  inną sprawą. Nie tak rzadkie są przypadki, kiedy pozbawienie członkostwa w kole – z (nie)macierzystością w tle – znajduje swój epilog podczas posiedzeń zarządów okręgowych, które niejako zmuszane są do interwencji w trybie nadzoru, uchylając wadliwe uchwały organów kół. Znany jest powszechnie również przynajmniej jeden przypadek (kazus Łukasza L.), kiedy to pozytywne dla pokrzywdzonego rozstrzygnięcie zapadło dopiero przed obliczem sądu powszechnego (w Legnicy). Z całą pewnością podobnych zdarzeń jest znacznie więcej.

W czym rzecz? Co takiego sprawia, że (nie)macierzystość potrafi generować tyle niejasności i nieporozumień? Otóż wszystko, co złe, ma miejsce za sprawą brzmienia zapisu § 39 ust. 2 Statutu PZŁ: „O rodzaju koła decyduje zainteresowany członek i zarząd koła”. O interpretację tego zapisu kruszone są kopie wielu członków Zrzeszenia.

Idąc drogą znaczenia literalnego tej statutowej normy łatwo dojść do sprzeczności  zwrotnej z jej zapisem, a w szerszej perspektywie - nawet do absurdu.  Do sprzeczności, bo okazuje się, że o rodzaju koła w najczęściej spotykanym przypadku, będącym zarzewiem konfliktu, nie decydują dwie strony (jak nakazuje zapis), a ... trzy. Mam na myśli przypadek, kiedy zainteresowany chce, aby kołem macierzystym dla niego stało się koło „inne”, niż dotychczasowe. Rozmawia więc z zarządem koła „innego” i osiąga porozumienie, czyli jest pozytywna decyzja na tak zarówno ze strony zainteresowanego, jak i zarządu koła „innego”, ale nagle pojawia się problem, który śmiało nazwać można „jajkiem niespodzianką”. Nie można tej dwustronnej decyzji zdyskontować, gdyż – mimo, wydawałoby się, jednoznacznie brzmiącego zapisu statutowego – niezbędna jest jeszcze zgoda ... trzeciej strony, jaką jest zarząd koła dotychczas macierzystego. Przecież on – zdaniem zwolenników literalnego traktowania zapisu § 39 ust. 2 – de facto również posiada prawo do udzielenia na to zgody lub zamiennie wyrażenia skutecznego sprzeciwu, gdyż to od tego zarządu koła zależy, czy to pierwsze koło będzie mogło stać się teraz dla zainteresowanego kołem niemacierzystym. Członkiem bowiem dwóch kół macierzystych w Zrzeszeniu być nie można.
Pytam więc: o rodzaju koła decyduje zainteresowany członek i zarząd koła, czy zainteresowany członek i zarządy dwóch kół?

Idąc dalej drogą znaczenia literalnego zapisu § 39 ust. 2, dochodzimy także do absurdu, co łatwo zrozumieć można po przeanalizowaniu charakteru wartości materii normatywnej, kryjącej się pod pojęciem - „koło macierzyste”. Otóż abstrahując od wymogu § 181 ust. 3 Statutu PZŁ (dotyczy „uiszczania składki członkowskiej na Zrzeszenie za pośrednictwem koła macierzystego”), który dla istoty przedstawianego tu problemu jest bezużyteczny, pod pojęciem „koła macierzystego” kryje się tylko i wyłącznie posiadanie biernego prawa wyborczego w takim kole (patrz § 39 ust. 3). Nic więcej. Powtarzam – PRAWA,  a nie jakiegoś obowiązku. Oczywistą prawdą jest, że do nabycia dowolnego prawa, niezbędna jest zgoda strony, od której posiadanie tego prawa to zależy, ale absurdem jest twierdzenie, że do rezygnacji z posiadania tego czy innego prawa, niezbędna jest podobna zgoda, gdyż prawo w takim przypadku nie byłoby prawem, a obowiązkiem.

Cóż zatem pozostaje? Skoro zawodzi literalne rozumienie zapisu § 39 ust. 2, bo prowadzi do sprzeczności i absurdu, należy uwzględnić cel oraz funkcje całości uregulowania, jakie zawarte są w  § 39, a to z kolei w sposób jednoznaczny określono w ust. 1 i 3:

„1. Członek Zrzeszenia może należeć do wielu kół, z których jedno jest jego kołem  macierzystym.
 2. [...].
 3. Członek może być członkiem zarządu koła lub komisji rewizyjnej lub delegatem
 koła na okręgowe zjazdy delegatów wyłącznie w kole macierzystym”.

Wyraźnym zatem celem zapisu § 39 jest zapewnienie sytuacji, w której spośród kół, do których należy członek Zrzeszenia, dokładnie jedno można i należy traktować jako macierzyste dla niego, a stan ten, z mocy ust. 3, uniemożliwia mu z kolei posiadanie biernego prawa wyborczego poza tym jedynym kołem, w którym to prawo posiada.
Tak więc nie widzę możliwości zinterpretowania znaczenia zapisu ust. 2 inaczej, niż w ścisłej korelacji z pozostałymi jednostkami redakcyjnymi zapisu § 39, a to w konsekwencji oznacza, że tylko w przypadku starań zainteresowanego o nabycie biernego prawa wyborczego w danym kole, a więc w jego zamiarze mającym stać się macierzystym, wymagana jest zgoda zarządu tego koła. Natomiast w przypadku rezygnacji z posiadania takiego prawa (w dotychczas macierzystym), jakakolwiek zgoda wymagana być nie może.

Jestem głęboko przekonany, że każdy, kto tylko zechce, łatwo potrafi osądzić, w którym miejscu leży prawda.

Tekst: Artur Jesionowicz

Za Magazynem Sezon