wtorek, 10 marca 2015

Upoważnienie do wykonywania polowania indywidualnego



Ustawa Prawo łowieckie stanowi jednoznacznie, że do wykonywania polowania indywidualnego w najczęściej spotykanych przypadkach, oprócz legitymacji członkowskiej Polskiego Związku Łowieckiego oraz pozwolenia na posiadanie broni myśliwskiej lub innego dokumentu uprawniającego do jej posiadania, wymagane jest pisemne upoważnienie, wydane przez dzierżawcę lub zarządcę obwodu łowieckiego. Najmniejszych moich wątpliwości nie budzi tu obowiązek posiadania przy sobie tych dwóch pierwszych dokumentów, ale jednocześnie nie potrafię oprzeć się wrażeniu, że dalsze utrzymywanie w obrocie prawnym, w stosunku do członków kół łowieckich (a takich wśród polujących w Polsce jest zdecydowana większość), pisemnych upoważnień do wykonywania polowania indywidualnego, wydawanych w rozumieniu art. 42 ust. 8 ustawy przez dzierżawców, mija się z celem. Mało tego – moim zdaniem nawet nie wychodzi naprzeciw realizacji szczytnych założeń, wypływających z zapisów Statutu PZŁ, powstałego na mocy tejże ustawy, a mowa w tym najwyższym akcie normatywnym PZŁ jest m. in. o tym, że prawa i obowiązki członków koła są równe”. Jednocześnie zawiera on gwarancje, że „ograniczenie praw członków koła i nałożenie na nich obowiązków może wynikać jedynie z postanowień Statutu”, a także precyzuje takie prawa, wśród których zasadnicze znaczenie zdaje się mieć prawo do polowań indywidualnych i zbiorowych na zasadach określonych prawem łowieckim
oraz uchwałami walnych zgromadzeń”.

Niestety, zbyt często - popularnie zwane - „odstrzały”, traktowane są w kołach łowieckich od szeregu już lat jako narzędzie dyscyplinujące szarych jego członków, z pominięciem obowiązujących procedur statutowych. Inaczej mówiąc – chyba od początku ich istnienia stały się przyczyną istniejących w kołach – delikatnie rzecz ujmując – wielu nieprawidłowości. Tak więc niejako „normalnością” stały się sytuacje, w których naruszane jest prawo jednostki do wykonywania polowania indywidualnego w oparciu o zasady określane prawem łowieckim, a może przede wszystkim w oparciu o równość praw, którą gwarantuje jej wspomniany już Statut PZŁ.

Nasuwa się pytanie, czy aby na pewno przedmiotowe upoważnienia do wykonywania polowania indywidualnego stanowią tak nieodzowny element prowadzenia prawidłowej gospodarki łowieckiej w kołach łowieckich, że wręcz niemożliwa zdaje się być sytuacja, w której dokumentu tego rodzaju mogłoby zabraknąć? Nie wydaje mi się, aby tak było, a wręcz przeciwnie – odnoszę wrażenie, iż należy niezwłocznie zrezygnować z tego, co nie tylko jest zbędne, ale przede wszystkim zbyt łatwe do wykorzystania w niecnych celach, a więc i konfliktogenne. Aby tak się stało, należałoby najpierw zdać sobie sprawę z tego, jaką z założenia funkcję spełniają pisemne upoważnienia, wydawane przez organ zarządzający każdego koła łowieckiego oraz w jaki sposób można by je zastąpić.

Pisemne upoważnienie wydane przez dzierżawcę, według wzoru określonego przez Ministra Środowiska, jest w zamiarze sposobem wyrażenia woli przez dzierżawcę wobec chcącego polować członka koła (do takiego przypadku ograniczam moje spostrzeżenia). Dzierżawca, przy pomocy przedmiotowego dokumentu, upoważnia myśliwego do odstrzału zwierzyny w wyznaczonym czasie, określając jej gatunek i liczbę sztuk, a także w wielu przypadkach jej płeć i klasę wieku. Czy mógłby stosowne upoważnienie udzielać w innej formie? Biorąc pod uwagę aktualny stan prawny - nie, gdyż na przeszkodzie stoją przepisy prawa łowieckiego, które w tym zakresie, jeżeli już są czasem modyfikowane, dotyczą tylko kosmetycznych zmian, a główna zasada – stosowanie papierowego dokumentu, obowiązuje już od kilkudziesięciu lat i zupełnie tak, jakby inne możliwości nie mogły zaistnieć nawet w rozważaniach teoretycznych. Cóż – siła przyzwyczajenia jest wielka; zwłaszcza, gdy nie ma nawet woli zmiany aktualnego stanu rzeczy, mimo, że daleki jest on od możliwego do zastosowania.



Jeśli przyjąć by, że prawa wszystkich członków koła rzeczywiście są faktycznie równe, a przynajmniej teoretycznie gwarantuje to Statut PZŁ, to posiadają oni również równe prawa do wykonywania polowania na terenach dzierżawionych przez koło obwodów łowieckich. A jeśli tak, to wynika z tego, że wszyscy powinni otrzymywać od zarządu koła odstrzały z takimi samymi wpisami, jeśli chodzi o ilości i opis zwierzyny do pozyskania. Oczywiście z uwzględnieniem rodzaju uprawnień, posiadanych przez myśliwych. W takim razie po cóż kilkadziesiąt jednakowo wypisywanych upoważnień do wykonywania polowania indywidualnego, „przedłużanych” po pewnym czasie, a potem wydawanych na nowo i tak w kółko po kilka razy w roku, jeśli można by je zastąpić innym rozwiązaniem? Z drugiej strony patrząc, uprawnienie do wydawania „odstrzałów” w obecnie obowiązującej formie nie jest przywilejem nadanym przez boga, więc skoro w dodatku bez tych niepotrzebnie powielanych papierowych dokumentów koło łowieckie mogłoby spokojnie funkcjonować, to dlaczegóż by tego nie wprowadzić w życie?



Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że pozyskiwanie zwierzyny w ramach realizacji rocznego planu łowieckiego, z rozróżnianiem oczywiście zarówno gatunku i ilości, a także płci i klasy wieku, mogłoby odbywać się wyłącznie na w równym stopniu obowiązujących wszystkich członków zasadach, uchwalonych przez najwyższą władzę koła, a więc z pominięciem stosowania upoważnień w postaci „zielonych karteczek” dla każdego członka koła z osobna.



Po przedostatniej nowelizacji rozporządzenia Ministra Środowiska w sprawie rocznych planów łowieckich i wieloletnich łowieckich planów hodowlanych, a także w obliczu de facto ministerialnego przyzwolenia na stosowanie takiego, a nie innego druku rocznego planu łowieckiego, wprowadzonego w życie mocą tzw. „Porozumienia zawartego w dniu  25 stycznia 2013 r. pomiędzy DGLP, a Przewodniczącym ZG PZŁ w sprawie wprowadzenia do stosowania jednolitego wzoru rocznego planu łowieckiego”, z lekka zmodyfikowanego  później po następnej, pod koniec roku 2014, nowelizacji ministerialnego rozporządzenia, praktycznie nie zachodzi niebezpieczeństwo przekroczenia liczb wskazanych rocznym planem łowieckim. Można by zatem spokojnie odejść od stosowania papierowych upoważnień w dzisiejszej postaci w stosunku do przecież aż około stu tysięcy członków kół łowieckich.



 W zamian drugiej strony obecnych upoważnień do wykonywania polowania indywidualnego, czyli w zamian „Sprawozdania z polowania indywidualnego”, służyć by mógł „Dziennik – sprawozdanie z polowania indywidualnego”, który byłby tak samo ważnym dokumentem dla każdego myśliwego, jak „Legitymacja Polskiego Związku Łowieckiego” czy „Legitymacja posiadacza broni”, a więc m. in. z przyporządkowanym numerem takiegoż dokumentu, ze zdjęciem właściciela, z pełną nazwą koła i z numerem dzierżawionego przez nie obwodu łowieckiego.



Aby tak się stało, konieczne byłyby pewne zmiany - najpierw w zapisach ustawy Prawo łowieckie, w której po aktualnie obowiązującym



„Art. 42

8. Do wykonywania polowania indywidualnego, poza dokumentami określonymi w ust, 2 jest wymagane pisemne upoważnienie wydane przez dzierżawcę lub zarządcę obwodu łowieckiego”,



można by dodać przykładowo zapis następujący:



„8a. Obowiązek posiadania pisemnego upoważnienia, wydanego przez dzierżawcę obwodu łowieckiego, będącego kołem łowieckim, o którym w ust. 8 między innymi mowa, nie dotyczy członka koła łowieckiego, jeżeli poluje on na terenie dzierżawionego przez to koło obwodu łowieckiego. W takim przypadku pozyskiwanie zwierzyny odbywa się na w równym stopniu obowiązujących wszystkich jego członków zasadach, uchwalonych przez najwyższą władzę koła łowieckiego”.



Pozostałe zmiany byłyby tylko konsekwencją ewentualnie dodanego zapisu art. 42 ust. 8a.


Nie wierzę, aby obecny, ustawowy wymóg stosowania upoważnień do wykonywania polowania - dla każdego członka koła z osobna, przetrwał wieki. Dlaczego więc nie pomyśleć o nieuchronnych zmianach, a także wprowadzić je w życie, już dzisiaj?



Tekst: Artur Jesionowicz

Za Magazynem Sezon