Napisałem dnia 25 września  m.in. tak:
Problemem pozostanie zwołanie pierwszego posiedzenia nowej NRŁ,
 ale jak znam życie, wierchuszka PZŁ coś wymyśli, a pozostali będą 
musieli się dostosować. Czy im się będzie to podobało czy nie. 
Odnoszę wrażenie, że jeżeli do końca tygodnia 
stara NRŁ nie wykona jakiegoś ruchu (w kwestii zwołania KZD), to nowej 
NRŁ nie pozostanie nic innego, jak zwołać... się samej! 
Bo cóż jej robić, skoro ustawodawca nie dopilnował tego szczegółu, a zapisy statutu w tym względzie nie pasują do nowej rzeczywistości. 
No i teraz zastanawiam się, czy aby do końca miałem rację, pisząc: 
ustawodawca nie dopilnował tego szczegółu
Hm... Z dzisiejszej perspektywy odnoszę wrażenie, że chociaż ustawodawca
 mógł dopilnować tego szczegółu, ale... nie musiał. Jeśli uznał, że nie 
musiał, to widocznie miał ku temu jakieś podstawy. Chociażby w postaci 
tego oto zapisu ustawy Prawo łowieckie:
„Art. 32
4. Statut Polskiego Związku Łowieckiego określa w szczególności:
6) tryb działania organów Polskiego Związku Łowieckiego [...];” 
Ustawodawca, tworząc zapisy ustawy, w najmniejszym stopniu nie 
musi mieć na uwadze przepisów niższej rangi. W szczególności  redagując 
zapisy ustawy z dnia 22 marca 2018 r. o zmianie ustawy - Prawo łowieckie
 oraz niektórych innych ustaw, nie musiał kierować się... zapisami statutu PZŁ :-).
 Jeśli po podpisaniu ustawy przez Prezydenta RP jakieś zapisy statutu 
wymagały niezwłocznej nowelizacji, wręcz natychmiastowej, to należało 
błyskawicznie uruchomić odpowiednią procedurę. Możliwości było 
przynajmniej kilka. Minęło ponad pół roku, a Polski Związek Łowiecki nie
 wykonał w tym zakresie nawet ćwierć ruchu. Zero! Totalne zero! Bo mu 
tak widocznie pasowało i pasuje nadal, a zwłaszcza niektórym osobom z 
tzw. wierchuszki. No i mamy ciągle w tym zdezelowanym statucie taki oto 
zapis:
„§ 110
2. Pierwsze posiedzenie Naczelnej Rady Łowieckiej danej kadencji, bezpośrednio
po jej wyborze, zwołuje i otwiera przewodniczący Krajowego Zjazdu Delegatów”,
który nijak pasuje do obecnej rzeczywistości.
Cóż stało na przeszkodzie, aby przykładowo na którąś z majowych sobót 
zwołać Nadzwyczajny Krajowy Zjazd Delegatów, podczas którego można było,
 po pierwsze omówić wiele palących problemów (a byłoby komu i nad czym 
dyskutować), jak i przede wszystkim dokonać niezbędnej nowelizacji 
statutu, w tym dotyczącej przede wszystkim § 110... Rozumiem, że taki 
bieg wydarzeń nie byłby z wiadomych przyczyn „na rękę” prezesowi 
Andrzejowi Gduli, ale jakie starania w tym zakresie poczynił 
przewodniczący ZG PZŁ Piotr Jenoch? Przeprowadził rozmowę z prezesem 
Gdulą, z prezesami okręgowych rad łowieckich czy członkami ustępującej 
Naczelnej Rady Łowieckiej? Jaki ma pomysł na rozwiązanie organizacyjnego
 pata, który z jego świadomym czy nieświadomym, ale jednak  udziałem, 
niewątpliwie  powstał w Polskim Związku Łowieckim? 
Nieśmiało podnoszę problem, że od kwietnia br.  wytworzyła się 
niespotykana w całej 66-letniej historii zrzeszenia PZŁ sytuacja, w 
której całym Polskim Związkiem Łowieckim jednoosobowo zarządza, a w 
zasadzie – mówiąc wprost – rządzi, Łowczy Krajowy. Upoważniają mnie do 
takiej konstatacji fakty następujące:
– wygaszone zostały mocą prawa okręgowe rady łowieckie,
– powołana w roku 2015 na 5-letnią kadencję Naczelna Rada Łowiecka, praktycznie już nie istnieje,
– nowa, zdezubekizowana  Naczelna Rada Łowiecka,  nawet, jeśli 
teoretycznie rzecz biorąc, być może powstała, nie posiada mocy prawnej, 
aby jej członkowie mogli zebrać się na inauguracyjnym posiedzeniu,
– minimum jeden członek Zarządu Głównego zbyt często jest ignorowany przez przewodniczącego, a pozostali... brak słów,
– w niejasnych okolicznościach żegnają się z pracą co raz to następni, etatowi pracownicy Zarządu Głównego,
– szeregowi członkowie Polskiego Związku Łowieckiego traktowani są przez
 „Zarząd Główny” (czytaj: przez Piotra Jenocha) w kategoriach jedynie 
„eksterminatorów” czarnego zwierza oraz dostarczycieli środków 
finansowych; na oficjalnej stronie internetowej PZŁ skąpi im się 
zasadniczych informacji, które należą im się jak przysłowiowa psu kość –
 ot chociażby w zakresie szczegółowych „wyników audytu finansowego” czy 
na temat: Dokąd zmierzasz PeZetele bez Naczelnej Rady Łowieckiej oraz
 nowego, przystosowanego do znowelizowanej ustawy Prawo łowieckie 
statutu?,
– Łowczy Krajowy wysyła do Ministra Środowiska projekt niekorzystnej dla
 kół łowieckich nowelizacji ustawy Prawo łowieckie oraz kilka jeszcze 
innych projektów w ramach „działań proponowanych przez Zarząd Główny”, w
 sytuacji, kiedy tenże Zarząd Główny nie podjął w temacie żadnych 
oficjalnych decyzji,
– woda, w której pływają wszyscy członkowie zrzeszenia, staje się coraz 
bardziej mętna, ale nie widać woli decydentów do jej przefiltrowania; no
 cóż, widocznie „łowienie ryb w mętnej wodzie” odpowiada im.
