Mała, o czterech kartkach papierowa książeczka, oprawiona w tekturowe, zielone okładki o wymiarach 96 mm X 67 mm. Wydawana jest każdemu członkowi Zrzeszenia na początku jego przygody z łowiectwem, a niektórym z nich, z różnych przyczyn, podobno kolejno nawet kilka razy. Wymogiem ustawy Prawo łowieckie członek Związku zobowiązany jest posiadać ją przy sobie podczas polowania wykonywanego w Polsce. Przepisy karne tejże ustawy przewidują karę grzywny za niedostosowanie się do tego wymogu. Mimo powagi sprawy ustawodawca jednak nie upoważnił ani ministra właściwego do spraw środowiska, ani innego podmiotu do określenia wzoru przedmiotowej legitymacji. Tę niejako lukę prawną już lata temu skutecznie zagospodarował PZŁ, który uprawnienie „ustalania wzoru legitymacji” nadaje aktualnie Zarządowi Głównemu. Tak więc to organ zarządzający Zrzeszenia w trudnym do zweryfikowania czasie (na oficjalnej stronie internetowej ZG PZŁ brak jest uchwały na tę okoliczność) opracował i wprowadził w życie wzór legitymacji, a być może tylko zaaprobował do dalszego stosowania to, co już wcześniej zostało wdrożone.
Zazwyczaj
powodem do dumy bywa legitymacja służbowa, studencka, partyjna, klubowa,
stowarzyszenia etc. W pewnym stopniu potwierdza ona przynależność do określonej
grupy zawodowej, społecznej czy chociażby hobbystycznej, do której legalny
posiadacz legitymacji należeć po prostu chce. Niekoniecznie jednak z
nobilitacją łączy się posiadanie legitymacji Polskiego Związku Łowieckiego; przynajmniej
dla znacznej części jego członków. I to bynajmniej nie tylko z jednego powodu. W
uzasadnieniu do wyroku Trybunału Konstytucyjnego z dnia 6 listopada 2012 r. czytamy:
„…
przystąpienie do niego jest dobrowolne, zarazem jednak, skoro realizacja potrzeb
obywateli w zakresie prowadzenia gospodarki łowieckiej jest możliwa jedynie w
ramach PZŁ, mającego nadto wyłączność w prowadzeniu tej gospodarki, Związek ma
cechy organizacji przymusowej, ponieważ każdy podmiot zainteresowany
partycypacją w administrowaniu sprawami łowiectwa musi zostać jego członkiem”.
Jednym
zdaniem, przynależność do organizacji monopolistycznej w dopuszczaniu do
wykonywania polowania, zaszczytem być nie może.
Brak
komfortu, związany z posiadaniem legitymacji PZŁ, potęgowany jest zbyt często
niecnymi poczynaniami osób funkcyjnych, od których bezpośrednio zależy – czy to
nasz udział w konkretnym polowaniu zbiorowym, czy też otrzymanie upoważnienia
do wykonywania polowania indywidualnego. Problem ten, któremu biernie od lat
przyglądają się odpowiedzialne za nadzór nad kołami łowieckimi zarządy okręgowe
PZŁ, związany jest z wykorzystywaniem legitymacji do celów nieprzewidzianych
zarówno prawem łowieckim, jak i Statutem PZŁ. Nasila się on na początku każdego
roku kalendarzowego, ale w niektórych sytuacjach może trwać również w
pozostałym jego okresie. A wszystko to za sprawą wzoru „łowieckiego dokumentu
osobistego” każdego członka PZŁ. Wzoru, który przewiduje miejsce na
„potwierdzenie opłacenia składki i ważności legitymacji”. Tu warto wspomnieć,
że statutowym nakazem „członek Zrzeszenia uiszcza składkę członkowską na
Zrzeszenie za pośrednictwem koła macierzystego”. Ma na to czas „do dnia 31
grudnia na rok następny”. „Stowarzyszonych”
z kołami jest ponad 90 % spośród 120 tys. ogółu członków. Wbrew wszelkim
zasadom logiki, już na początku każdego roku wymagany jest w legitymacji odcisk
pieczątki, przystawianej w siedzibie … zarządu okręgowego, „właściwego dla
miejsca stałego zamieszkania danej osoby”. Odcisk pieczątki, po który kurier z
koła, a nierzadko sam zainteresowany osobiście, musi przemierzyć w środku
każdej zimy, tuż przed lub po tzw. Sylwestrze, dziesiątki, a czasem nawet sto i
więcej kilometrów. Zachodzi pytanie – czy słusznym jest tak częste uzależnianie
w sposób bezpośredni ważności legitymacji od faktu opłacenia składki na
Zrzeszenie? Jeżeli tak, to dlaczego potwierdzenia uiszczenia takiej opłaty nie
może dokonać organ zarządzający koła łowieckiego? Przecież to na konto bankowe
koła wpływa przedmiotowa składka? A może koło posiada takie uprawnienie, tyle
że nie wiadomo powszechnie o tym, bo kwestie związane z tym niezwykle ważnym
dla prawie każdego myśliwego dokumentem określa prawdopodobnie jedynie tzw. prawo
powielaczowe? Jeśli byłoby inaczej, gdyby sytuacja była klarowna, nie bylibyśmy
świadkami tak wielu corocznych zaciekłych sporów w środowisku myśliwych na
temat znaczenia „malutkiej pieczątki”, mającej rzekomo potwierdzać ważność
legitymacji. Fora dyskusyjne myśliwych i sympatyków łowiectwa, skupiające znaczną
część członków Zrzeszenia, dostarczają licznych tego przykładów. Nie wypada
wniosków tam formułowanych lekceważyć.
Przy
wszystkich zawirowaniach z kwestią (nie)ważności legitymacji PZŁ związanych,
nie mogę wyjść z pewnego zdumienia. Jak to możliwe, że ponad stutysięczną armię
uzbrojonych, „partycypujących w administrowaniu sprawami łowiectwa” dorosłych
ludzi wyposaża się w zwykłe, papierowe, bez jakichkolwiek zabezpieczeń
legitymacje? Dlaczego ustawodawca nie zadbał o to, aby ministra właściwego do
spraw środowiska zobowiązać do określenia, w drodze rozporządzenia, zarówno wzoru
legitymacji Polskiego Związku Łowieckiego, jak i sposobu postępowania przy jej wydawaniu?
Niezwykle ważne są również warunki i tryb wymiany oraz zwrotu, a także warunki
ważności przedmiotowej legitymacji. Od dawna istnieje potrzeba uregulowania zagadnień
z tym związanych. Przecież gołym okiem widać, że PZŁ nie radzi sobie z tą
kwestią lub ją wyraźnie ignoruje. Długo to będzie jeszcze trwało?
Tak
niejako tylko na marginesie opisanego problemu …
Polskiego
myśliwego – członka PZŁ, bez należnego mu szacunku wyposaża się w „byle jaką” pod
względem wykonania i zabezpieczeń legitymację, w której przeznacza się miejsca
dla całej masy zupełnie nikomu niepotrzebnych wpisów – o „pełnionych funkcjach
w PZŁ” i „posiadanych odznaczeniach łowieckich”, a przy okazji także miejsca dla
wielu odcisków pieczątek z tym związanych (naliczyłem w sumie aż 33 takie
miejsca). Jednocześnie zobowiązuje się go, pod rygorem nieuchronności sankcji
karnej, do posiadania jej przy sobie w czasie każdego polowania. Czasem wcześniej
wykorzystuje się ten dokument do … ograniczenia praw związanych z takimi
polowaniami. Problemów takich nie mają polujący w Polsce obywatele państw
członkowskich Unii Europejskiej, jeżeli posiadają uprawnienia do wykonywania
polowania w państwie członkowskim Unii Europejskiej i złożą egzamin
uzupełniający” przed specjalnie powołaną na taką okoliczność komisją. Problemy
takie są także obce cudzoziemcom i obywatelom polskim, którzy przebywają z
zamiarem stałego pobytu za granicą. Oni mogą wykonywać polowanie w polskich
warunkach nie tylko bez posiadania przy sobie legitymacji PZŁ, ale nie posiadając
nawet jakichkolwiek uprawnień łowieckich. Wystarczy, że wykupią polowania u
przedsiębiorcy wpisanego do urzędowego rejestru albo na podstawie zgody
ministra właściwego do spraw środowiska. Pozwalają im na to zapisy ustawy Prawo
łowieckie.
A
art. 2 Konstytucji RP zapewnia nas:
Rzeczpospolita
Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady
sprawiedliwości społecznej.
Tekst:
Artur Jesionowicz
Za styczniowym numerem Magazynu Sezon