Panie Ministrze Otawski,
skoro już planuje Pan małą rewolucję w zapisach prawa łowieckiego, to może
warto byłoby trochę więcej uwagi poświęcić temu, co ma pozostać z dzisiejszego
rozporządzenia MŚ w sprawie szczegółowych warunków wykonywania polowania i
znakowania tusz.
Jak czytamy w uzasadnieniu:
„Proponowane uregulowania
powielają w przeważającej mierze
dotychczasowe rozwiązania
zawarte w tzw. Regulaminie polowań, a
nieprzeniesione do ustawy”.
Oj, niedobrze. To naprawdę nie
jest dobry pomysł, Panie Ministrze. Wiele zapisów z Pana projektu „pamięta”
czasy głęboko osadzone w realiach peerelowskich i najwyższa już pora odłożyć je
do lamusa. Przynajmniej kilka z nich jest wzajemnie sprzecznych, niekorelujących
z zapisami innych aktów prawnych, pozbawionych niezbędnych definicji prawnych,
będących kompletnymi anachronizmami lub po prostu niebezpiecznych dla zdrowia i
życia myśliwych w zastosowaniu. Oto z brzegu pierwsze ich przykłady:
„§ 3. 1. Przy
przechodzeniu, przejeżdżaniu lub przebywaniu w obwodzie łowieckim, w którym
myśliwy nie ma upoważnienia do wykonywania polowania, przy korzystaniu z
publicznych środków lokomocji oraz w czasie przebywania na terenie miast i
osiedli broń myśliwego musi być rozładowana i znajdować się w futerale.
2. Przy
przechodzeniu lub przejeżdżaniu przez tereny zabudowane, albo poruszaniu się
pojazdem, w obwodzie, w którym myśliwy wykonuje polowanie, broń powinna być
rozładowana”,
„§ 8. 1. Na
polowaniu zbiorowym broń wolno załadować dopiero po zajęciu stanowiska przed
pierwszym pędzeniem.
2. Na
polowaniu zbiorowym między pędzeniami myśliwy musi usunąć naboje z komór
nabojowych przed zejściem ze stanowiska. Ponowne wprowadzenie nabojów do
komór nabojowych może nastąpić dopiero po zajęciu stanowiska w następnym
pędzeniu”.
„§ 9. Na
polowaniu zbiorowym:
1)
nie wolno strzelać wzdłuż linii myśliwych; za strzał wzdłuż linii
myśliwych, uważa się strzał, przy którym pocisk kulowy lub skrajne śruty wiązki
przechodzą lub w przedłużeniu przeszłyby w odległości mniejszej niż 10 m od
stanowiska sąsiada;”,
„§ 20. Na
polowaniu zbiorowym:
- w sytuacji wymagającej niesienia w nagłych wypadkach pomocy innym osobom myśliwy, schodząc ze stanowiska, powinien w miarę możliwości powiadomić o tym swoich sąsiadów oraz rozładować broń myśliwską;
- zejście ze stanowiska z bronią myśliwską załadowaną jest dopuszczalne tylko w razie konieczności udzielenia pomocy osobie zaatakowanej przez zwierzynę;”,
„§ 22. Polowanie na zające odbywa się z uwzględnieniem następujących
warunków:
1.
myśliwi są rozstawieni na linii wzdłuż jednego z boków miotu
i na flankach, a naganka jest rozstawiona naprzeciwko tej linii;
2.
na flance nie może znajdować się więcej niż dwóch myśliwych”.
Jeżeli będzie Pan
zainteresowany problemem, chętnie mogę „temat” rozwinąć.
PS
Tak tylko nawiasem mówiąc, określenie
– „Regulamin polowań”, użyte w uzasadnieniu projektu, wyraźnie zdradza przynajmniej
jednego z autorów i jego powiązania z blocholandią. Czyżby jeszcze nie pozbył
się Pan tego ostatniego „szkodnika łowieckiego” w Ministerstwie Środowiska, po Piotrze Jenochu i Januszu Zaleskim, w osobie Jerzego
Lęcznara?