W jednym z numerów pewnego periodyku
łowieckiego o ogólnopolskim zasięgu ukazał się artykuł „Czarne chmury nad
polskim modelem łowiectwa”, w którym autor – dość znana w świecie
łowieckim, a nawet w środowisku parlamentarnym, osoba – przedstawił swoje tezy
na temat przyszłości polskiego modelu łowiectwa. Wśród wielu argumentów, jakimi
posłużył się, zauważyłem również i takie, które nie przystoją wziętemu
prawnikowi. Przykładowo uznał on za „problem” „wprowadzone przez Statut Związku rozróżnienie na
członków macierzystych i niemacierzystych w kołach łowieckich”. O ile trudno mi się nie zgodzić z autorem co do
kwalifikacji przedmiotowego „rozróżnienia”, o tyle już nie sposób
obojętnie przejść obok błędnego pojmowania i ujęcia przez niego sprawy. Być
może mała to dla niego różnica, ale w istocie rzeczy mija się z prawdą, której
zwłaszcza od prawnika należy bezwzględnie i stanowczo domagać się.
Otóż po pierwsze, Statut PZŁ rozróżnia koła
macierzyste i niemacierzyste (a nie „członków macierzystych i
niemacierzystych”) i to wyłącznie z punktu widzenia jednostki, a to czyni
małą – w porównaniu z przedstawioną wersją – ale istotną różnicę. Po drugie, chyba za nadużycie należy uznać fakt, że
w nieprawdziwym świetle przedstawia się w artykule prawa myśliwych w ich kołach
niemacierzystych, gdyż nieprawdą jest, że są w nich „pozbawieni podstawowych
praw członkowskich”. Owszem – nie mają w
nich, ale wyłącznie jednego prawa – biernego prawa wyborczego, które
przysługuje im wyłącznie w ich kołach macierzystych. Akurat w tym punkcie nie
dopatrywałbym się żadnych niesprawiedliwości dziejowych, gdyż Statut PZŁ
przewiduje jeszcze inne ograniczenia w biernym prawie wyborczym członków
Zrzeszenia, gdy przykładowo chcą kandydować do krajowych i okręgowych organów
Związku, co jako całość pewnego zagadnienia układa się w jedną logiczną
ciągłość.
Niezależnie od powyższych uwag przyznaję jednak, że
problem „macierzystości” i „niemacierzystości” niewątpliwie istnieje, ale w
odróżnieniu od autora artykułu „Czarne chmury …”, zauważam go w zupełnie innym
aspekcie. Otóż sposób ujęcia w zapisach Statutu PZŁ (zwłaszcza w jego § 39)
przedmiotowego rozróżnienia (przypominam – kół, a nie członków), sprzyja
diametralnie przeciwstawnym interpretacjom możliwości zmiany statusu członka w
jego kole. Co za tym idzie – bywa wykorzystywany przez członków organu
zarządzającego kołem łowieckim, jako sposób na okiełznanie, a nawet „pozbycie
się” z niego niesfornego członka koła, będącego w konflikcie z nimi. I to w
konflikcie w związku z zupełnie inną
sprawą. Nie tak rzadkie są przypadki, kiedy pozbawienie członkostwa w
kole – z (nie)macierzystością w tle – znajduje swój epilog podczas posiedzeń
zarządów okręgowych, które niejako zmuszane są do interwencji w trybie nadzoru,
uchylając wadliwe uchwały organów kół. Znany jest powszechnie również
przynajmniej jeden przypadek (kazus Łukasza L.), kiedy to pozytywne dla
pokrzywdzonego rozstrzygnięcie zapadło dopiero przed obliczem sądu powszechnego
(w Legnicy). Z całą pewnością podobnych zdarzeń jest znacznie więcej.
W czym rzecz? Co takiego sprawia, że (nie)macierzystość
potrafi generować tyle niejasności i nieporozumień? Otóż wszystko, co złe, ma
miejsce za sprawą brzmienia zapisu § 39 ust. 2 Statutu PZŁ: „O rodzaju koła decyduje
zainteresowany członek i zarząd koła”. O interpretację tego zapisu kruszone są kopie wielu członków Zrzeszenia.
Idąc drogą znaczenia literalnego tej
statutowej normy łatwo dojść do sprzeczności
zwrotnej z jej zapisem, a w szerszej perspektywie - nawet do absurdu. Do sprzeczności, bo okazuje się, że o rodzaju
koła w najczęściej spotykanym przypadku, będącym zarzewiem konfliktu, nie
decydują dwie strony (jak nakazuje zapis), a ... trzy. Mam na myśli przypadek,
kiedy zainteresowany chce, aby kołem macierzystym dla niego stało się koło
„inne”, niż dotychczasowe. Rozmawia więc z zarządem koła „innego” i osiąga
porozumienie, czyli jest pozytywna decyzja na tak zarówno ze strony
zainteresowanego, jak i zarządu koła „innego”, ale nagle pojawia się problem,
który śmiało nazwać można „jajkiem niespodzianką”. Nie można tej dwustronnej
decyzji zdyskontować, gdyż – mimo, wydawałoby się, jednoznacznie brzmiącego
zapisu statutowego – niezbędna jest jeszcze zgoda ... trzeciej strony, jaką
jest zarząd koła dotychczas macierzystego. Przecież on – zdaniem zwolenników
literalnego traktowania zapisu § 39 ust. 2 – de facto również posiada prawo do
udzielenia na to zgody lub zamiennie wyrażenia skutecznego sprzeciwu, gdyż to
od tego zarządu koła zależy, czy to pierwsze koło będzie mogło stać się teraz
dla zainteresowanego kołem niemacierzystym. Członkiem bowiem dwóch kół
macierzystych w Zrzeszeniu być nie można.
Pytam więc: o rodzaju koła decyduje
zainteresowany członek i zarząd koła, czy zainteresowany członek i zarządy
dwóch kół?
Idąc dalej drogą znaczenia literalnego zapisu § 39 ust. 2,
dochodzimy także do absurdu, co łatwo zrozumieć można po przeanalizowaniu
charakteru wartości materii normatywnej, kryjącej się pod pojęciem - „koło
macierzyste”. Otóż abstrahując od wymogu § 181 ust. 3 Statutu PZŁ (dotyczy „uiszczania
składki członkowskiej
na Zrzeszenie za pośrednictwem koła macierzystego”), który dla istoty przedstawianego
tu problemu jest bezużyteczny, pod pojęciem „koła macierzystego” kryje się
tylko i wyłącznie posiadanie biernego prawa wyborczego w takim kole (patrz § 39
ust. 3). Nic więcej. Powtarzam – PRAWA,
a nie jakiegoś obowiązku. Oczywistą prawdą jest, że do nabycia dowolnego
prawa, niezbędna jest zgoda strony, od której posiadanie tego prawa to zależy,
ale absurdem jest twierdzenie, że do rezygnacji z posiadania tego czy innego
prawa, niezbędna jest podobna zgoda, gdyż prawo w takim przypadku nie byłoby
prawem, a obowiązkiem.
Cóż zatem pozostaje? Skoro zawodzi
literalne rozumienie zapisu § 39 ust. 2, bo prowadzi do sprzeczności i absurdu,
należy uwzględnić cel oraz funkcje całości uregulowania, jakie zawarte są
w § 39, a to z kolei w sposób
jednoznaczny określono w ust. 1 i 3:
„1. Członek Zrzeszenia
może należeć do wielu kół, z których jedno jest jego kołem macierzystym.
2. [...].
3. Członek może być członkiem zarządu koła lub
komisji rewizyjnej lub delegatem
koła na okręgowe zjazdy delegatów wyłącznie w
kole macierzystym”.
Wyraźnym zatem celem zapisu § 39
jest zapewnienie sytuacji, w której spośród kół, do których należy członek
Zrzeszenia, dokładnie jedno można i należy traktować jako macierzyste dla
niego, a stan ten, z mocy ust. 3, uniemożliwia mu z kolei posiadanie biernego
prawa wyborczego poza tym jedynym kołem, w którym to prawo posiada.
Tak więc nie widzę możliwości
zinterpretowania znaczenia zapisu ust. 2 inaczej, niż w ścisłej korelacji z
pozostałymi jednostkami redakcyjnymi zapisu § 39, a to w konsekwencji oznacza,
że tylko w przypadku starań zainteresowanego o nabycie biernego prawa
wyborczego w danym kole, a więc w jego zamiarze mającym stać się macierzystym,
wymagana jest zgoda zarządu tego koła. Natomiast w przypadku rezygnacji z
posiadania takiego prawa (w dotychczas macierzystym), jakakolwiek zgoda
wymagana być nie może.
Jestem głęboko przekonany, że każdy,
kto tylko zechce, łatwo potrafi osądzić, w którym miejscu leży prawda.
Tekst: Artur Jesionowicz
Za Magazynem Sezon